Młodzi bezrefleksyjni

Młodzi bezrefleksyjni

Mamy do czynienia z bardzo młodymi ludźmi, dla których to, co teraz się dzieje w Polsce, jest w porządku

Przemysław Wojcieszek – rocznik 1974, reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta

We wchodzącym na ekrany „Knives Out” jako pierwszy reżyser w Polsce rozliczasz rodaków z podejścia do imigrantów, punktujesz ksenofobię, rasizm, uprzedzenia i głupotę. Utożsamiasz się z lewicą?
– Bardzo dobrze znam tzw. kodowców czy skrajną lewicę, spotykam tych ludzi, rozmawiam z nimi, dyskutuję. Ale patrzę na świat inaczej niż oni. Nie chcę w filmach opowiadać się po żadnej stronie politycznej barykady. Jedyne, na czym mi zależy, to pozostać autentycznym. Przy „Knives Out” spotkałem się z ocenami, że sądy wypowiadane przez postacie są bełkotliwe i niepogłębione. Oczywiście bohaterowie mogliby siedzieć przy stole i wymieniać takie pogłębione opinie. Napisanie tego nie byłoby wielkim problemem, natomiast myślę, że byłoby to nie do zniesienia dla widza. My przecież tak ze sobą nie rozmawiamy, tym bardziej że jest to opowieść o ludziach niedojrzałych mentalnie. Ich poglądy pochodzą głównie z internetu i prasy brukowej. Są karykaturalni, ilustrują nasilający się dziś poważny problem, czyli wzrost nacjonalizmu i ksenofobii. Boję się, że to jest nie do zatrzymania. A mimo to prawie zagłosowałem na PiS w ostatnich wyborach.

Dlaczego?
– Po prostu byłem mocno rozczarowany Platformą Obywatelską, a ta cała drobnica lewicowa mnie nie pociąga. Tworzą ją ludzie, których znam i lubię, ale wydaje mi się, że w tym społeczeństwie nie mają żadnych szans, bo Polacy nie są specjalnie zakochani w demokracji. Jej tradycje są u nas bardzo słabe. Społeczeństwo tęskni za silnym politykiem, który będzie to wszystko mocno trzymał.

Opowiedz o rozczarowaniu PO.
– Według mnie to zawsze była opcja dla dorobkiewiczów. Paru reżyserów teatralnych zbudowało na tym karierę w ostatniej dekadzie. Łatwo przyszło im się nabijać z klasy średniej, z ludzi, którzy próbują się dorobić po raz pierwszy w swoim pokoleniu. Łatwo wyśmiać to, że ktoś jest nuworyszem, ale trudniej zrozumieć jego tęsknoty i chęć zbudowania własnej tożsamości. A przecież każdy potrzebuje ideologii, prostych znaków i symboli, do których może się odwołać i które utwierdzą go w tym, kim jest. Błędem było, że ta formacja liberalno-lewicowa, tak ją nazwijmy, była aideologiczna.

A ludzie chcą ideologii?
– Ludzie muszą mieć ideologię, żeby się zdefiniować. Nieważne, czy się definiują przez symbole, przez postacie historyczne czy prądy. Papież, Wałęsa, Kaczyński, Smoleńsk, brzoza – te proste znaki zastępują kilkadziesiąt książek, na przeczytanie których większość ludzi nie ma czasu; nie ma też predyspozycji intelektualnych, żeby coś z nich zrozumieć, a co za tym idzie, zrozumieć coś ze świata, który ich otacza.
Nie da się prowadzić skutecznej polityki na bazie tego, że w kranie leci ciepła woda. Za rządów PiS też leci ciepła, a może nawet cieplejsza, bo ludzie mają jeszcze więcej kasy. Natomiast potrzeba im prostych haseł, symboli, prostego komunikatu, czego PO nie zaoferowała.

Dlaczego tak bardzo tych symboli potrzebujemy?
– Świat jest skomplikowany i ciągle zachodzą w nim niepokojące procesy. Dziś ludzie boją się o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci, a także o swoją i ich przyszłość, kiedy pojawia się niezrozumiałe dla nich zjawisko masowej emigracji z kraju ogarniętego wojną. Dlatego łatwiej im sprzedać to jako zagrożenie dla przyszłości ich i ich dzieci. Oczywiście nikomu nie chce się sprawdzić, czy to nie jest wierutna bzdura. A jest, bo mówimy o Syryjczykach, czyli stosunkowo dobrze wyedukowanym, zeuropeizowanym społeczeństwie. Wystarczy obejrzeć zdjęcia uchodźców, żeby się przekonać, że są ubrani w to samo, co my, mają te same gadżety. Ci, których na to nie stać, zostali w kraju i są skrupulatnie zarzynani. Budowanie atmosfery zagrożenia, prymitywnej i rasistowskiej propagandy, według której ci uciekający przed wojną ludzie przyjeżdżają do Europy, żeby nam poderżnąć gardła i zgwałcić córki, okazało się bardzo skuteczne, bo Polacy o Syrii nic nie wiedzą.

Zaczęliśmy się bać nagle czy jakieś momenty szczególnie się przyczyniły do wzbudzenia strachu?
– Sytuacja na Ukrainie pokazała nam, że wszystkie umowy międzynarodowe są g… warte i tak naprawdę silniejszy zawsze stawia na swoim. W związku z czym wszyscy się wystraszyli. Utraciliśmy wiarę w to, że sojusze militarne w czymś nam pomogą. Pojawiła się w społeczeństwie tęsknota za Macierewiczem, człowiekiem, który robi groźne miny i udaje, że jest mocny. Druga kwestia to zręcznie rozegrany przez media prawicowe strach przed imigrantami. Nieustannie rozmawiam z ludźmi z naszego środowiska, którzy bez żenady twierdzą, że wszyscy terroryści to muzułmanie. To tak, jakby powiedzieć, że wszyscy złodzieje samochodów to Polacy.

Takie myślenie zatacza coraz szersze kręgi.
– Ta ignorancja jest powszechna i nie ma żadnych sankcji za mówienie podobnych bzdur. Partie populistyczne, jak Kukiz’15 czy Ruch Narodowy, oparły swoją propozycję polityczną właśnie na strachu przed imigracją. Pomogła im w tym PO, która budowała swój sukces gospodarczy na przyciąganiu inwestycji jakimkolwiek kosztem. Nie było wśród polityków tej partii myślenia, na jakich warunkach proponuje się pracę w strefach ekonomicznych. Okazuje się, że one świecą pustkami, bo ludzie wolą wyjechać do Niemiec, niż w nich pracować. Na ich miejsce ściąga się Ukraińców, bo warunki pracy są tak złe, że nikt nie chce tam robić. Dziś absolwent szkoły średniej czy uczelni na prowincji idzie do agencji pracy tymczasowej i jedyne propozycje, jakie dostaje, to praca w hali za 2 tys. zł w warunkach, które urągają przepisom BHP. Nie dziwię się, że taki człowiek głosuje na Kaczyńskiego, który mówi, że to jest złe.

To uzasadnia prawoskręt?
– Powodem, dla którego skręcamy w prawo, jest też niewątpliwie edukacja. Ogólna wiedza o świecie, o przeszłości, o historii własnej straszliwie podupadła. Historia powszechna w szkole kończy się na powstaniu warszawskim, interpretowanym w tej chwili już tylko w jeden sposób, zgodny z pronacjonalistycznym profilem nauczania. To wszystko mnie przeraża.

Czego się boisz?
– Są poważne podstawy, żeby myśleć, że jeśli Stany Zjednoczone po wyborze na prezydenta Donalda Trumpa wycofają się z Europy, to mamy przesrane. Wydaje mi się, że wtedy Rosjanie wejdą do krajów bałtyckich i na Ukrainę i w Polsce będziemy mieli stan wyjątkowy, czyli sytuację jak w Turcji. Mam wrażenie, że zmierzamy w stronę jakiegoś przesilenia. Liczę, że będzie to przesilenie polityczne, a nie wojskowe, bo niestety jesteśmy krajem frontowym i jeśli coś się tutaj wydarzy, to po nas.

Próbujesz przeciwdziałać?
– Raczej robię swoje. Nie możemy chować się po kątach, udawać, że nas nie ma, ani milczeć, kiedy słyszymy rzeczy karygodne. Swoją postawą, talentem i aktywnością musimy szerzyć pozytywne wartości: wolność, tolerancję, równość. Brzmi to może banalnie, ale tak naprawdę co innego mamy robić? Jeśli jesteś dyrektorem teatru, masz działać na rzecz demokracji. Jeżeli jesteś reżyserem, starasz się robić o tym filmy czy wplatać opowiadane przez siebie historie w ten kontekst. Jeżeli jesteś dziennikarzem, robisz wywiad ze mną, a nie z Macierewiczem czy z Kaczyńskim. Ważna jest solidarność. Kiedy któreś środowisko jest pod presją, należy solidarnie sobie radzić z tą sytuacją. A widzę, że tej solidarności nie ma.

Środowisko filmowe nie jest solidarne?
– Nie, bo stawką są pieniądze na kolejny film. Ludzie wolą milczeć, gdy gnoi się ich kolegów. Jeżeli słyszę, że ktoś odważył się zrobić film o naszym skręcie na prawo i środowisko się od niego odwraca, bo się boi, żeby to się do nich nie przylepiło – uważam to za karygodne. I po prostu niemoralne, póki nikt nas nie wsadza do więzienia. Tu można co najwyżej nie dostać kasy na kolejny film. Moim zdaniem lepiej jej nie dostać, niż dostać i być k… Zwłaszcza że ta sytuacja może się zmienić i niedługo nie będzie innej drogi. Dziś jeszcze jest.

Ty ją wykorzystałeś i zdecydowałeś się na zbiórkę publiczną. Jak do tego doszło?
– Dowiedziałem się, ile będzie kosztować postprodukcja „Knives Out”. Podzwoniłem po znajomych, okazało się, że wszyscy są na wakacjach i nie ma kto pożyczyć. Odpaliłem akcję na portalu Polak Potrafi o godz. 18, podlinkowałem ją na mediach społecznościowych, poprosiłem ludzi, by to udostępniali, gdzie się da. O godz. 23 na koncie było 150 zł, więc generalnie miałem nastrój dość minorowy. Następnego dnia ukazał się materiał w serwisie Gazeta.pl i w ciągu tygodnia uzbierałem ponad 20 tys. Po nakręceniu „Knives Out” nie miałem co jeść przez miesiąc. Kiedy wyjeżdżałem z Ińska, gdzie kręciliśmy, moja gospodyni dała mi dwie skrzynki słoików. Kupowałem do tego tylko pieczywo. Gdyby nie propozycja pracy w teatrze w Legnicy, nie wiem, co bym teraz robił. Prawdopodobnie musiałbym wyjechać z Polski i zasuwać gdzieś w knajpie.

Warto było ten film zrobić?
– Pokazuję Polaków w złym świetle, a jednak ludzie w znakomitej większości zostają po seansie i chcą o nim gadać. I to jest powód, żeby uznać, że było warto. Nigdy nie miałem takiej informacji zwrotnej jak teraz. Gdybym miał to zrobić jeszcze raz, zdecydowałbym się bez wahania.

Nie powiesz mi, że nie przybyło ci wrogów.
– Mam swoich stalkerów na Facebooku. Pytanie, czym to się skończy i jak w tym wszystkim się zachować. Dużo furtek się zamyka, ale dużo też się otworzyło. Z jednej strony, zamykają się furtki instytucjonalne, z drugiej – otworzył się kanał komunikacji z widzem dzięki temu, że film jeździ po festiwalach, a ja z nim. Po raz pierwszy poznaję swoją widownię, z którą też rozmawiam na spotkaniach. Niesamowite, że ludzie chcą gadać.

Nie dziwi mnie to, skoro dotykasz tak palącego tematu.
– Nie wiem, dlaczego nikt nie poczuł odpowiedzialności za to, żeby się do niego zabrać.

Pytanie, czy polscy filmowcy w ogóle są zainteresowani komentowaniem otaczającej nas rzeczywistości.
– Były próby takiego kina, choćby kiedy Feliks Falk zrobił „Komornika”. To kino, które korzystało ze świetnych tradycji, jeszcze z okresu PRL. Dziś brakuje naśladowców tych tradycji kina moralnego niepokoju i innych ruchów starających się mimo cenzury wyrażać swoje zdanie na temat tego, co się dzieje w Polsce.

Dlatego ty zrobiłeś „Knives Out”?
– Chciałem wyrazić protest. Wiedziałem, że aby był aktualny, muszę go zrealizować w jak najkrótszym czasie. Wydawało mi się oczywiste, że jestem zobowiązany sprzeciwić się temu, że w Polsce w sferze publicznej wygłasza się komentarze z sugestiami, by otworzyć Auschwitz i tam palić imigrantów. Czytam takie opinie wszędzie. To nie są żarty, jeśli coś takiego się pojawia 300 razy na wszystkich możliwych forach internetowych. Sam po każdym wystąpieniu publicznym zbieram morze hejtu, bo jest w nas mnóstwo nienawiści.

Skąd tyle jej się bierze?
– Ta nienawiść narasta także przez to, jaki przykład dostajemy z góry. Jeśli Kaczyński, a więc elita tego kraju, mówi, że imigranci roznoszą choroby, nic dziwnego, że na forach internetowych pleni się czysty faszyzm. Wróciły do nas pewne rzeczy, które, jak się wydawało, już z Polski odchodziły, np. antysemityzm. Także w prawicowej prasie jest mnóstwo ledwie aluzyjnych historii: że żydowscy bankierzy próbują obalić polski rząd, że Żydzi z Ameryki i Żydzi europejscy oraz stojące za nimi instytucje europejskie czy fundacje typu Soros próbują obalić „dobrą zmianę”. To wszystko jest takie nie wprost i dosyć miękkie, ale jak zajrzysz potem, co piszą na dole konsumenci tych treści, robi się po prostu Trzecia Rzesza. Można znaleźć propozycje rozwiązania problemu przez odpalenie pieców na nowo, ale nikt nikogo za to nie ściga, nie zamyka, nie karze grzywną.

Jakieś reakcje chyba są?
– Takie bezprawie kończy się tym, że czarny chłopak, który od lat mieszka w Polsce, nagle dostaje wp… w bramie, podobnie jak chłopak z Syrii, polski gej czy profesor, który rozmawia w tramwaju po niemiecku. Podobne rzeczy zdarzają się niemal codziennie. Uczciwi ludzie powinni temu przeciwdziałać, wyrażając głoś­no sprzeciw, a nie udawać, że to, co się dzieje, jest OK.

Zależy ci na Polsce. Jesteś patriotą?
– Czuję się nim, jakkolwiek głupio to zabrzmi. Z wieloma postaciami z historii Polski się identyfikuję. Niektóre są pomijane w dzisiejszym nauczaniu historii, w obecnej propagandzie. Buduje się mit powstańczej Polski, która była biała, katolicka i antykomunistyczna, co jest pronacjonalistyczną bzdurą. Historia tego kraju i tego społeczeństwa jest dużo bardziej skomplikowana. Nie mówię o Żydach, Białorusinach czy Tatarach, którzy byli częścią Polski przez wieki. Mówię o tym, że gigantyczne tarcia społeczne z lat 30., czyli z nieodległej przeszłości, były tarciami między władzą sanacyjną, autorytarną, zmilitaryzowaną, opartą na armii, a chłopami, którzy też byli przecież gorliwymi katolikami i patriotami. Tarcia były w obrębie tej samej religii.

Mało się o tym mówi.
– Dzisiaj nie przypomina się o tym, społeczeństwo nie ma tej wiedzy. Ludziom wkłada się do głowy bujdy, że my, Polacy, zawsze byliśmy zjednoczeni. A my nigdy zjednoczeni nie byliśmy! Polskę zawsze charakteryzowało to, że tworzył ją naród bardzo podzielony na różne sposoby. W przeszłości byliśmy podzieleni dużo bardziej niż teraz. Teraz te podziały są znacznie mniej skomplikowane. Łatwo je podtrzymywać, jeśli ludzie nie znają własnej historii.

Młodzi ludzie wydają ci się bardziej otwarci na innych niż starsi?
– Młodzi ludzie są dziś strasznie konserwatywni. Moje pokolenie w czasach licealnych nigdy nie było tak konserwatywne jak to obecne. Oczywiście to inny rodzaj konserwatyzmu, bo młodzi dziś ćpają, chlają i pier… się bez opamiętania. Obyczajowo są zdecydowanie bardziej liberalni, korzystają z przywilejów młodości w relatywnie bogatym kraju. Ale ideologicznie są szalenie konserwatywni. W dużym stopniu wynika to z ignorancji i zastępowania edukacji tresurą kościelną oraz selektywnym, wypaczonym nauczaniem historii. Religia w szkole to straszliwa trucizna. I gigantyczny błąd polityków Unii Demokratycznej, którzy byli lewicującymi katolikami i wpuścili tego wirusa do szkół. Ona stamtąd szybko nie wyjdzie, więc nie ma co się dziwić, że młodzi są coraz bardziej zindoktrynowani.

I co z tym zrobić?
– Jakikolwiek lewicowy rząd, który w tym kraju za 20, może 30 lat dojdzie do władzy, powinien przede wszystkim usunąć religię ze szkół na zawsze. Ten naród naprawdę nie potrzebuje więcej ciemnoty, więcej zabobonów, nie potrzebuje więcej myślenia dogmatycznego. Przeciwnie – potrzebuje otwarcia, otwartego myślenia, otwartego spojrzenia na świat. Niestety, Kościół w Polsce jest hamulcem takich przemian obyczajowych i społecznych. A Duda i PiS zostali wybrani głosami przede wszystkim młodych ludzi, co nie rokuje zbyt dobrze.

Sam zrobiłeś jednak film z młodymi ludźmi, więc chyba w nich wierzysz?
– Byłem świadkiem rozmowy w środowisku młodych artystów. Dialogowali aktorzy w wieku dwudziestu kilku lat. Jeden miał poglądy podobne do moich, niespecjalnie lewicowe, ale powiedzmy liberalne. Rozmawiał o aborcji z dziewczynami, które mówiły na głos, bez żenady, że ktoś, kto myśli o aborcji albo walczy o aborcję, jest zwykłą k… To rodzaj kompletnie bezrefleksyjnej głupoty. Im się wydaje, że ich temat aborcji nie dotyczy, co jest najgorsze. I jasno dowodzi, że to nie tak, że „dobra zmiana” znienacka zaskoczyła inteligencję. Inteligencja to kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy osób w skali kraju – jesteśmy jakimś błędem statystycznym, z czego nie zdajemy sobie sprawy, bo siedzimy wygodnie w naszej inteligenckiej bańce, klepiemy się wzajemnie po plecach, lajkujemy swoje mądre statusy na Facebooku.
Kraj tworzą inni ludzie, ci, którym nikt nie powiedział, że może być inaczej. Smutne, że mamy do czynienia z bardzo młodymi ludźmi, dla których to, co teraz się dzieje w Polsce, jest w porządku, którym do głowy nie przyjdzie, że aborcja może być wyborem i że może ich dotyczyć bezpośrednio.

Wydanie: 08/2017, 2017

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. Radoslaw
    Radoslaw 21 lutego, 2017, 20:06

    „Jakikolwiek lewicowy rząd, który w tym kraju za 20, może 30 lat dojdzie do władzy, powinien przede wszystkim usunąć religię ze szkół na zawsze”
    Jesli w Polsce nie dojdzie do wladzy rzad lewicowy w ciagu najblizszych kilku lat, to nie dojdzie juz nigdy. W Polsce prowadzone jest w tej chwili nieslychane wrecz pranie mozgow, ktore doprowadzilo do tego, ze slowa „lewicowy, spoleczny, socjalistyczny” staly sie obelgami. Nikt juz tak naprawde nie rozumie ich znaczenia – kazdego, kto ma inne zdanie od „jedynie slusznego” nazywa sie komuchem albo lewakiem. A jestem przekonany, ze przewazajaca wiekszosc osob uzywajacych tych okreslen nie ma pojecia, co to jest komunizm albo organizacje lewackie.
    Ugrupowania lewicowe zostana na trwale wyeliminowane z zycia publicznego poniewaz, na zasadzie tresury psow przez Pawlowa, beda sie kojarzyc ze wszystkim, co zle. Tak, jak PRL zostal sprowadzony tylko do „octu na polkach” i nikt juz sobie nie zada najprostszego pytania: jakim cudem prawie 40 milionow ludzi, przez ponad 40 lat przezylo pijac ocet?
    Po prostu, w sposob calkowicie demokratyczny Polacy wyeliminuja lewicowosc – poniewaz uwazaja, ze jest to spoleczna aberracja! Zastepuje ja prymitywna demagogia i rzucanie ochlapow w postaci 500+. Jak widac – to dziala.
    Osobiscie nie mam cienia watpliwosci, ze cala ta kampania transformacji spolecznej jest dobrze zaplanowana i konsekwentnie realizowana. Przypomne pewien fakt z historii najnowszej:
    W pierwszych powojennych wyborach we Wloszech wielkie szanse na zwyciestwo mieli komunisci – byl to zapewne efekt odreagowania dwoch dekad faszyzmu. Obawiajac sie, ze kolejne panstwo moze wpasc do radzieckiej strefy wplywow, CIA rozkrecila wielka kampanie propagandowa, ktorej celem byla zmiana preferencji wyborczych Wlochow. Oczywiscie propaganda saczyla sie w kosciolach. Mistrzowskim posunieciem CIA bylo zaangazowanie wloskiej diaspory w USA. Ludzie ci zaczeli wysylac listy do rodzin w „starym kraju”, przestrzegajac ich przed „niewlasciwym wyborem”. Wiadomo, ze „spontaniczny” list od rodziny bedzie sie wydawal bardziej wiarygodny, niz wiece czy ulotki. Komunisci wybory przegrali.
    Wlochom sie to o tyle oplacalo, ze w nagrode dostali pomoc z planu Marshalla. Natomiast Polacy „w nagrode” dostaja „prawo” do wydania kolejnych miliardow na amerykanska bron.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. lala
    lala 22 lutego, 2017, 17:37

    Bez religii i wartosci nie byloby teraz w Polsce wolnosci. Zamykaj szkoly religijne Muzulmanom i odczep sie od katolikow.

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. kruk
    kruk 24 lutego, 2017, 23:03

    Z papierowego wydania:

    „… bo mówimy o Syryjczykach, czyli stosunkowo dobrze wyedukowanym, zeuropeizowanym społeczeństwie. Wystarczy obejrzeć zdjęcia uchodźców, żeby przekonać się, że są ubrani w to samo, co my, mają te same gadżety”.

    Reżyser, więc pewnie osoba aspirująca do bycia elitą intelektualną kraju, ocenia stopień zeuropeizowania społeczeństwa na podstawie ubioru i gadżetów. Panie reżyserze, to co pan opisuje to wynik produkowania i dystrybuowania przedmiotów na globalną skalę i nic nie mówi o europejskości czy azjatyckości społeczeństwa.

    „Wydaje mi się, że wtedy Rosjanie wejdą do krajów bałtyckich i na Ukrainę…”.

    W następnej rozmowie z panem Wojcieszkiem proszę zapytać go czemu Rosja anektowała akurat Krym, miejsce, gdzie zlokalizowana jest siedziba jednej z rosyjskich flot wojennych, i to akurat w okresie, gdy niektóre kraje z wrogiego paktu militarnego były zaangażowane w organizowanie przesilenia politycznego na Ukrainie. To będzie ciekawy wstęp do dalszej rozmowy o ryzyku wejścia Rosjan do krajów bałtyckich.

    Widzę, że pan Wojcieszek ma ciekawe spojrzenie na życie, niecierpliwie czekam na drugi z nim wywiad.

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. archeon
    archeon 25 lutego, 2017, 13:49

    Warto jeszcze zauważyć, że to lewicowy rząd SLD przyjął a prezydent z SLD podpisał Europejską KartSpołeczną z wykluczeniem punktu o zobowiązaniu w zakresie zapewnienia pracownikom wynagrodzenia zapewniającego godziwy poziom życia. Pomijam zlikwidowanie dopłat do barów mlecznych i „demokratyzowanie” „terrorystów” w tajnych bazach na terenie Polski. Lewica pełną jak Kalisza gębą.

    Odpowiedz na ten komentarz
  5. archeon
    archeon 25 lutego, 2017, 13:51

    I ułaskawiali tych, co dostali wyrok za donoszenie, bo byli dobrymi „fąflami”

    Odpowiedz na ten komentarz
  6. trzymanski
    trzymanski 25 lutego, 2017, 22:38

    Oto twarz nowoczesnego Europejczyka – otwartego wobec zjawiska DODATNIEGO BILANSU KALORYCZNEGO. Jest to coraz popularniejszy trend w srodowiskach zachodnioeuropejskich nastolatkow. Mlodziez z krajow cywilizowanej czesci Europy odrzuca dogmatyczne i SKOSTNIALE MYSLENIE O ZYWIENIU. Koncentruje sie na wolnosci kulinarnej i nie daje narzucac sobie autorytarnych i konserwatywnych pogladow dieteycznych.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy