Młot Szarona

Ponurą sprawę walk toczących się obecnie na Bliskim Wschodzie można, dla uzyskania możliwie obiektywnych prognostyków dotyczących dalszego rozwoju wydarzeń, porównać do przebiegu innych wojen czy też konfliktów zbrojnych XX wieku. Jak wiadomo, ani wojna prowadzona przez USA w Wietnamie, ani wcześniejsza od niej koreańska nie doprowadziły do rzeczywistego zwycięstwa Stanów Zjednoczonych, chociaż były one stroną wielokrotnie silniejszą od swoich przeciwników. Na fiasko Amerykanów złożyły się dwojakiego rodzaju przyczyny. Za Koreą Północną stały wspomagające ją Związek Radziecki, a potem komunistyczne Chiny, które także wspierały Północny Wietnam. Spowodowało to w obydwu wypadkach strategiczne samoograniczenie się strony amerykańskiej. Wojna w Korei bardziej przypominała klasyczne XX-wieczne wojny aniżeli zmagania wietnamskie, ponieważ w tym drugim przypadku po stronie komunistycznej walczyli przede wszystkim partyzanci.
Jak wspomniałem, wypływają z tego zestawienia dwie nauki. Po pierwsze, nie da się skutecznie zlikwidować, czyli zwyciężyć, ruchu typowo partyzanckiego, a po wtóre, nie można również pokonać przeciwnika, jeżeli otrzymuje on stałe wsparcie w różnej postaci spoza własnych granic. Naciągając nieco porównanie, można by je również przyłożyć do dziejów starć, jakie w Europie prowadziły podczas niemieckiej okupacji czy to nasza Armia Krajowa, czy francuska Résistance. Przykłady tego rodzaju źle rokują ofensywie militarnej Izraela wobec Autonomii Palestyńskiej. Akcję premiera Szarona można porównać do polowania na jadowite skorpiony za pomocą młota parowego.
Nie mówię zresztą niczego nowego, ponieważ tuż po ataku samobójców arabskich na nowojorskie wieżowce zarówno prezydent Bush, jak i inni przedstawiciele amerykańskiej administracji zapowiedzieli bardzo długą, wieloletnią wojnę z terroryzmem. Wykorzenić go strategią klasycznych uderzeń militarnych, bez współdziałania polityczno-dyplomatycznego, po prostu obecnie nie można.

10 kwietnia 2002 r.

Wydanie: 15/2002, 2002

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy