Tutaj mogliby mieszkać ludzie

Tutaj mogliby mieszkać ludzie

W 10-milionowej Portugalii jest ok. 800 tys. niezasiedlonych mieszkań i przeszło 3 tys. bezdomnych

Korespondencja z Porto

Z jednej strony Portugalia rozwija się prężnie, a z drugiej nie potrafi sobie poradzić z pustostanami. A te mogłyby być zagospodarowane przez osoby bezdomne. W 10-milionowym kraju jest obecnie ok. 800 tys. niezasiedlonych mieszkań i przeszło 3 tys. bezdomnych.

W Portugalii funkcjonuje niepisany zwyczaj, że jeśli nie ma się ochoty rozmawiać, nie powinno się siadać na ławce, na której ktoś już spoczął. Odmawiając dialogu, popełnia się faux pas. Obraża się wtedy tego, który usiadł w nadziei na zamienienie kilku słów. Nabieranie zaufania do ludzi nie jest tu jednak proste. W tym kraju stale odnosi się wrażenie, że wszyscy się sobie przyglądają.
Niewielki terytorialnie, przepiękny kraj był za czasów kolonialnych dumną potęgą. Portugalczycy rozsławili żeglarstwo, wymyślili kompas, solonego dorsza, a współcześnie karty prepaid do telefonów. Idąc turystycznymi ścieżkami, można ulec złudzeniu, że to wręcz idealny kraj. Tymczasem niektórzy zatrzymali się w rozpamiętywaniu przeszłości i nie za bardzo wiedzą, jak ruszyć dalej. Zresztą w 2007 r. w plebiscycie telewizji publicznej RTP na Portugalczyka wszech czasów pierwsze miejsce zajął Antonio Salazar – dla historyków przede wszystkim morderca i despota.

W 2011 r. portugalskie media informowały, że od 2008 r., kiedy sytuacja ekonomiczna kraju zaczęła się pogarszać, liczba osób wymagających pomocy materialnej wzrosła aż o 20-30%. Te informacje potwierdzał Nuno Jardim, wiceszef organizacji charytatywnej zajmującej się osobami bezdomnymi. – Większość to ludzie, którzy są sami, stracili pracę, mają trudności finansowe i proszą o pomoc, bo nie są w stanie samodzielnie wyżywić rodziny – twierdził. Według przeprowadzonych wtedy badań 70% bezdomnych było rdzennymi Portugalczykami, więc upadł wysuwany wcześniej argument, że gros tej grupy stanowią imigranci.

Problemu nie dało się bagatelizować, ale Portugalia miała więcej kłopotów. W maju 2011 r. kraj znalazł się na granicy bankructwa i musiał zaciągnąć pożyczki w wysokości 78 mld euro w Unii Europejskiej i Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Ratunku dla finansów państwa szukano w każdy możliwy sposób, m.in. tnąc pensje w budżetówce nawet o 12%.

W tym czasie w czterech historycznych dzielnicach Porto ponad 3 tys. domów było pustych, co stanowiło 44% wszystkich nieruchomości na tym obszarze. Od początku lat 90. starówka straciła blisko 64% mieszkańców. Ludzie przenosili się na przedmieścia, bo tam było taniej. Mało sprzyjająca zamieszkaniu na starówce okazała się polityka czynszowa wiekowych budynków. Właściciele nie mogli dowolnie regulować cen wynajmu, które ustalono odgórnie na poziomie mało dla nich opłacalnym. Jednocześnie włodarze miasta nie byli w stanie finansować renowacji zabytkowych budynków, więc sytuacja stała się patowa. W samym środku miasta, w otoczeniu zabytków, straszyło coraz więcej zniszczonych pustostanów. Wówczas do masowej świadomości zaczęły się przedostawać słynne zdania, które do dziś zdobią wiele opuszczonych budynków: „Tylu ludzi bez domów, tyle domów bez ludzi” czy „Tutaj mogliby mieszkać ludzie”.

Trzy lata później w Portugalii odnotowano już 15-procentowe bezrobocie. A banki wystawiły na sprzedaż aż milion nieruchomości przejętych od osób, które nie były w stanie płacić rat kredytu. W ciągu tych trzech lat przybyło ok. 200 tys. pustostanów. Szacowano wtedy, że bez dachu nad głową pozostawało ok. 5 tys. osób. W trybie pilnym rozpoczęto walkę z bezdomnością. Jeszcze w tym samym roku w ramach projektu władz miejskich i Uniwersytetu Katolickiego w Porto grupa bezdomnych została wysłana na kurs pilotów wycieczek.

Podczas 30-godzinnego szkolenia bezdomni zdobywali wiedzę o historii, architekturze, a także zwyczajach mieszkańców regionu.
Atrakcją dla zwiedzających miasto stała się prezentacja najciekawszych obiektów, przeplatana historiami z życia oprowadzających.
Dwa lata później równie kreatywny pomysł zastosowały władze Lizbony. Ubogim oddawano przeterminowaną, ale nadającą się jeszcze do konsumpcji żywność oraz produkty, których nie udało się sprzedać w restauracjach, barach i sklepach. Inicjatywa nosiła nazwę „Idź, gdzie zostaje, zanieś, gdzie brakuje”, a do jej promowania włączyli się portugalscy celebryci. W tym samym czasie ruszyła także akcja przekazywania bezdomnym kluczy do odnowionych mieszkań z wyposażeniem.

Tymczasem w Porto, w opuszczonym od blisko dwóch dekad kinie Estúdio Foco powstał pięciogwiazdkowy hotel. Właściciel obiektu zgodził się, aby w jednej jego części zamieszkało kilkunastu bezdomnych. Akcja miała przyciągnąć uwagę i raz jeszcze podnieść temat bezdomności w kraju.

4 kwietnia 2017 r. prezydent Marcelo Rebelo de Sousa zorganizował spotkanie z organizacjami pozarządowymi. Na konferencji prasowej zadeklarował, że do 2023 r. Portugalia powinna zamknąć problem bezdomności. Miała w tym pomóc rozbudowana wersja krajowej strategii walki z bezdomnością, zapewniająca rozwiązania mieszkaniowe i wspierająca zatrudnienie obywateli. Budżet w wysokości 60 mln euro objął ponad sto zadań, które opracowywano w ramach porozumienia z organizacjami wolontariackimi i prywatnymi. Wśród głównych celów strategii wymieniano wtedy gospodarkę mieszkaniową oraz polepszenie warunków szkolenia i zatrudnienia. Minister pracy, solidarności i zabezpieczenia społecznego José Vieira da Silva, zapytany o liczbę osób bezdomnych, unikał jednak odpowiedzi, twierdząc, że jest to „bardzo zmienna rzeczywistość”. Badania wskazywały jednak na ok. 4 tys. bezdomnych, czyli mniej więcej tyle samo, co w poprzednim roku.

Na początku 2018 r. liczba osób bez dachu nad głową zmniejszyła się do 3 tys. Jednak w lipcu Vieira da Silva oświadczył, że sytuacja bezdomnych „jest jedną z najbardziej złożonych” w całej polityce społecznej, przyznał też, że „to niekończąca się bitwa”. – Celem cały czas jest spełnienie założeń z 2017 r. Oczywiście, znajdą się tacy, którzy będą chcieli pozostać na ulicy. Myślę, że to jednak mniejszość. Oczekuję, że do roku 2023 lub 2024 ogromna większość otrzyma stosowną pomoc i skorzysta z niej – deklarował z kolei prezydent de Sousa.

Jednak politycy jak ognia unikają podawania konkretnych danych. Eksperci wskazują, że na rynku nieruchomości dzieje się dużo, ale przyznają, że w Portugalii jest ok. 800 tys. pustostanów. Mimo że rząd na różne sposoby próbuje zachęcić do kupna mieszkań, m.in. obywateli państw spoza UE. Za kupnem bowiem idzie również możliwość otrzymania przez tę grupę nabywców „złotej wizy” uprawniającej do stałego pobytu na terytorium kraju i bezwizowych podróży do krajów strefy Schengen. Od 2012 r. portugalska gospodarka zainkasowała z tego tytułu ok. 3,4 mld euro, ale problemu pustostanów to nie rozwiązało.

W Porto tymczasem trwa akcja „Unia z sercem”, polegająca na próbie dotarcia do informacji, skąd pochodzą bezdomni w mieście. Inicjatywa nie tylko zapewnia im natychmiastowe wsparcie, ale także dzięki identyfikacji ułatwia znalezienie rozwiązania ich problemów poprzez współpracę z lokalnymi władzami miejsc ich pochodzenia. Takie akcje przyciągają uwagę i są dobrze odbierane medialnie, jednak to działania doraźne.

Dziś wyzwaniem jest przede wszystkim zredukowanie biurokracji i tym samym usprawnienie wszelkich działań. Kwestią bezdomności zajmuje się minister pracy, a mieszkalnictwem ministerstwo infrastruktury. Dlatego niemożliwe jest, aby korzystając z jednej ustawy, podjąć szybką decyzję. Potrzebny jest dokument stanowiący zobowiązanie wszystkich zainteresowanych ministerstw, a także organizacji pozarządowych i władz lokalnych. Na tym polu przed Portugalią jeszcze wiele wyzwań.

Samo centrum Porto. Półnagi mężczyzna kuca na chodniku, załatwiając swoje potrzeby. Przechodzący obok ludzie przyśpieszają kroku, by jak najszybciej go minąć. Odruchowo skręcam w boczną uliczkę. Mijam kamienice z powybijanymi szybami. Nigdzie nie pali się światło, jest aż nazbyt cicho. Co chwilę widzę śpiących na ulicy ludzi. Ktoś prosi mnie o pieniądze, ktoś chce sprzedać narkotyki. Większość jednak tylko na mnie patrzy. W milczeniu, z rezygnacją.

Fot. AP/East News

Wydanie: 2018, 38/2018

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy