Morderstwa w mieście Juarez

Morderstwa w mieście Juarez

Rodziny zamordowanych kobiet domagają się interwencji międzynarodowej, bo władze Meksyku rozwiązały prokuraturę badającą te zbrodnie

Budzące grozę i niedowierzanie w „normalnym” świecie przypadki takie jak miasta Juarez w meksykańskim stanie Chihuahua na granicy z USA być może wkrótce sprawią, że ONZ będzie wysyłać wojska nie tylko do miejsc ogarniętych zbrojnym konfliktem jak Liban, lecz do krajów żyjących w pokoju. Przysłania „międzynarodowego szeryfa” – ponieważ swoim nie można wierzyć – domagają się od paru lat stowarzyszenia reprezentujące rodziny blisko 500 kobiet zamordowanych od 1993 r. w mieście Juarez i setek zaginionych. W Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka w Waszyngtonie petycję w sprawie wyjaśnienia masowych zbrodni w Juarez złożyły stowarzyszenia rodzin pomordowanych lub zaginionych dziewcząt i kobiet, m.in. Kobiety w żałobie, Ani jednej śmierci więcej! i Sprawiedliwości dla naszych córek. Na ulicach Juarez demonstrowały poparcie dla bezbronnych mieszkanek Juarez gwiazdy hollywoodzkiej telewizji z Jane Fondą na czele, wielkie manifestacje w tej sprawie odbywały się w stolicy Meksyku.
Zdaniem słynnego hiszpańskiego sędziego krajowego, Baltasara Garzona, który doprowadził do aresztowania w Londynie byłego dyktatora Chile, gen. Augusta Pinocheta, taka interwencja z zewnątrz jest możliwa. Jeśli bowiem występuje poważne zagrożenie bezpieczeństwa obywateli jakiegoś kraju, a jego władze na to nie reagują – twierdzi Garzon – mamy do czynienia ze „zbrodnią przeciwko ludzkości”.

Fabryki młyny

Juarez, znane jako miasto przemocy i bezprawia, jest tylko jednym z wielu miejsc w Meksyku, gdzie sam fakt bycia kobietą, zwłaszcza ubogą, grozi śmiercią. Od 40 lat przyciąga ono poszukujące pracy kobiety z najbiedniejszych stanów Meksyku. Koncerny elektroniczne i włókiennicze ze Stanów Zjednoczonych zaczęły w latach 70. przenosić tu swoje fabryki ze względu na tanią siłę roboczą. Jeszcze tańsze od mężczyzn były robotnice. Nie istnieją tu związki zawodowe i nikt nie przestrzega praw pracowniczych. Powstało nawet specjalne określenie na ten rodzaj bardzo dochodowych zakładów przemysłowych powstających na południe od Teksasu: industria maquiladora, czyli taka, która ludzi miele, przepuszcza przez maszynkę.
Kobiety pracujące w tych maquiladoras pochodzą z całego kraju. Większość przybyła na teren „północnego przejścia”, jak określa się miasto Juarez, z nadzieją na przedostanie się do Stanów Zjednoczonych przez zieloną granicę. Udaje się to nielicznym, które stać na opłacenie przewodnika. Reszta pozostaje na zawsze w slumsach Juarez.
Prosperity w USA pod koniec XX w. spowodowała, że w Juarez panowało prawie pełne zatrudnienie. Amerykańska recesja przełomu stuleci zapoczątkowała jednak masowe zwolnienia kobiet po meksykańskiej stronie granicy.
Graniczne położenie Juarez i tolerancja miejscowych władz sprawiły, że ulokował się tam jeden z najpotężniejszych karteli narkotykowych, nazwany później kartelem Juarez. Raport ogłoszony w sierpniu 2004 r. przez zespół naukowców Uniwersytetu Ameryki Środkowej (UCA) z siedzibą w Managui stwierdza, że kartel, który zajmował się handlem narkotykami, kobietami, bronią oraz samochodami kradzionymi w USA, do głębi skorumpował lokalną policję i administrację. Mógł działać niemal całkowicie bezkarnie. O potędze nielegalnych interesów na tym terenie świadczy fakt, że już pół wieku temu redaktor naczelny miejscowej gazety, który zamieścił artykuł o domach publicznych w Juarez, musiał szybko opuścić miasto.

Po czyjej stronie jest policja?

W 1993 r. dokonano tu makabrycznego odkrycia – znaleziono porzucone na ulicach ciała ośmiu kobiet ze śladami tortur i gwałtu. Tak się zaczęło. Odtąd stale giną robotnice maquiladoras, studentki, służące i prostytutki. Po kilku dniach lub tygodniach ich ciała są odnajdywane ze śladami tortur, bicia i gwałtów. Porzucone na ulicach, na drogach i torach kolejowych, na wysypiskach śmieci lub na pustyni otaczającej miasto. Także na budowach – zalane betonem. Nierzadko z odrąbanymi członkami i głowami dla trudniejszej identyfikacji.
Ofiarami są przede wszystkim dziewczęta i kobiety o ciemnej skórze – Indianki w wieku od 11 do 28 lat, ale zdarzało się już, że mordowano w Juarez Amerykanki i Europejki.
Meksyk wydaje się skrajnym przypadkiem, chociaż nie wyjątkiem w Ameryce Łacińskiej.
1 marca 2006 r. organizacje pozarządowe Meksyku, Gwatemali, Kolumbii, Peru, Boliwii i Paragwaju przedstawiły Organizacji Państw Amerykańskich raport w sprawie zabójstw kobiet i systematycznego naruszania ich praw. Np. w Gwatemali zamordowano od 2000 r. 2,8 tys. dziewcząt i kobiet, w maleńkim Hondurasie było 437 zabójstw na tle seksualnym w ciągu trzech lat.
Według danych Krajowego Instytutu Statystycznego, w 2004 r. w całym Meksyku zamordowano 1205 dziewcząt i kobiet. Od 1999 do 2005 r. liczba śmiertelnych ofiar przemocy w tej grupie ludności wyniosła 6 tys., z czego w samym Dystrykcie Federalnym Meksyk – 1282. Najprawdopodobniej jednak tych ofiar jest znacznie więcej, zważywszy że jak w przypadku Juarez liczba „zaginionych bez wieści” jest w poszczególnych stanach o wiele większa. Na pomoc policji nie mogą liczyć. W więzieniu San Salvador Ateneo i niektórych innych kobiety są systematycznie gwałcone przez agentów służby bezpieczeństwa.
Specjalna komisja śledcza izby niższej meksykańskiego parlamentu orzekła niedawno, że panuje generalna obojętność władz wobec tego rodzaju przestępstw. Jak dalece władze polityczne i administracyjne Meksyku wzdragają się przed naruszaniem istniejących układów, pokazuje następujący fakt. W 2005 r. prokuratura sporządziła listę 177 funkcjonariuszy policji, administracji i sądownictwa winnych zaniechania ścigania zbrodni popełnionych przeciwko kobietom i podejrzanych o powiązania ze światem przestępczym. Jak dotąd żaden nie został ukarany.
W Juarez jednym z niewielu osądzonych dotąd sprawców morderstw popełnianych na kobietach jest seryjny zabójca, zamożny Egipcjanin Abdel Latif Szarif Szarif, doktor chemii, który zmarł niedawno w więzieniu w wieku 59 lat. Skazano go na długoletnie więzienie za zabójstwo robotnicy Elizabeth Castro Garcii, ale prokuratura oskarżała Szarifa o zamordowanie co najmniej 15 kobiet, uznając go za typowego seryjnego zabójcę.
Pani Alicia Elena Perez Duarte stanęła przed dwoma laty na czele powołanej pod naciskiem meksykańskiej opinii publicznej, Izby Reprezentantów USA i Unii Europejskiej prokuratury specjalnej do ścigania zbrodni przeciwko kobietom. Twierdzi ona, że napotkała w policji i administracji trudną do pokonania barierę niechęci do wyjaśniania morderstw na tle seksualnym popełnianych na kobietach. – To jest zupełna katastrofa – oświadczył jeden z jej współpracowników po zbadaniu akt policyjnych i sądowych w kwestii 50 ostatnich zabójstw kobiet na tle seksualnym w Juarez. Wygląda na to, że policja w ogóle w tych sprawach nie prowadziła prawdziwych dochodzeń. Wpisywano do protokołów dane wyssane z palca, myląc zwłoki zabitych, miejsca ich znalezienia, daty zabójstw, dane personalne, a nawet płeć!
Ustawodawstwo stanu Chihuahua nie traktuje uprowadzenia kobiety jako przestępstwa, które powinno być ścigane z urzędu. Rodziny zgłaszające na komisariatach zaginięcie córek często słyszą ze strony policjantów przyjmujących zgłoszenie zaginięcia seksistowskie uwagi w stylu: – Nie powinna chodzić w takiej krótkiej spódniczce! Albo:
– Na pewno zjawi się za parę dni ze swoim frajerem.
Nie są to tylko wybryki nieokrzesanych policjantów. Gdy kobiety zaczęły masowo ginąć z rąk morderców, radio i telewizja nadawały komunikaty władz miejskich i policyjnych, sugerujące, że kobiety w gruncie rzeczy są same sobie winne, skoro włóczą się wieczorami po mieście lub chodzą nieodpowiednio ubrane. Były to powtarzane regularnie „wezwania do mieszkanek miasta Juarez” treści: – Nie powinnyście wychodzić na ulice po zmroku, nosić wyzywających strojów, prowokować swym zachowaniem i wyglądem.
Cytowany już raport Uniwersytetu Ameryki Środkowej stwierdza, że media i władze stanowe próbowały sugerować w ten sposób opinii publicznej, iż pomordowane kobiety prowadziły podwójne życie i same są winne swojej śmierci.

Niebezpieczne sąsiedztwo

Wprowadzenie swego rodzaju godziny policyjnej dla kobiet w Juarez było praktycznie niemożliwe. Fabryki kończą pracę późnym wieczorem, a komunikacja miejska o tej porze właściwie nie istnieje. Samotne młode kobiety wracające na przedmieścia są idealnymi ofiarami.
Prokuratura specjalna zwróciła uwagę na fakt, który mógł łączyć się z morderstwami. Po drugiej stronie granicy, w amerykańskiej części miasta, tj. w El Paso, znajduje się zakład reedukacji przestępców seksualnych z całych Stanów Zjednoczonych. Kieruje się tam skazanych po odbyciu większej części kary. W ostatnich latach przebywało tam w warunkach częściowej wolności od 600 do 760 skazanych.
Zagraniczni dziennikarze, m.in. wysłannicy paryskiego „Le Monde” i różnych telewizji europejskich, coraz częściej węszą w stanie Chihuahua. Mieszkańcy Juarez godzą się na rozmowy z dziennikarzami pod warunkiem zachowania anonimowości. O czym mówi się w mieście? Że są ludzie, bogaci i wpływowi, którzy lubią eksperymenty seksualne. Czasami kończą się one zabójstwem kobiety. Podobno można u pewnych pośredników zamówić nakręcenie filmu wideo z seansu narkotyczno-erotyczno-satanicznego z własnym udziałem, który na specjalne życzenie klienta i za specjalną opłatę może się kończyć torturami i śmiercią partnerki.
Prasa amerykańska oskarża rząd Meksyku i władze stanowe o ukrywanie prawdy o zabójstwach w Juarez i zastraszanie rodzin ofiar. To właśnie przedstawicielom Izby Reprezentantów i Senatu USA, którzy przeprowadzili tu wizję lokalną w 2003 r., stowarzyszenia rodzin ofiar wręczyły petycję o przysłanie do Juarez policji międzynarodowej, która powstrzymałaby falę zabójstw.
– Mamy tu do czynienia ze skrajnym przypadkiem nieobecności państwa na różnych szczeblach – brzmiała diagnoza oenzetowskiej grupy ekspertów, która badała niedawno sytuację w stanie Chihuahua.
Po tych wszystkich interwencjach i naciskach ze strony społeczności międzynarodowej prokurator generalny Meksyku, Daniel Cabeza de la Vaca, rozwiązał – ponoć z braku środków finansowych – specjalną prokuraturę do ścigania zbrodni przeciwko kobietom, wcielając ją do struktur prokuratury badających m.in. rozruchy studenckie.

Wydanie: 2006, 37/2006

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy