Walka religijna toczy się też na koncertach i miliardach płyt CD
Przez sklepy płytowe, profile wykonawców na portalu MySpace i sceny koncertowe całego świata przebiega teraz jedna wielka linia frontu. Przeciągłe sceniczne zawodzenie, rozedrgane jęki gitar, słowa wystrzeliwane do mikrofonu z prędkością erkaemu to dźwiękowe tło muzycznego blitzkriegu, z rzadka tylko przekształcającego się w niemrawą wojnę pozycyjną.
Etap 1: Rekonesans
Zaczyna się zwykle dość niewinnie, specjalne oddziały religijnej dywersji śpiewanej penetrują najpierw muzyczne kluby, lokalne rozgłośnie i programy w regionalnych stacjach telewizyjnych. Zależnie od obranej strategii rekonesans może przybrać różne formy. Czasem jest to tonący w kwiatach Boy George nucący pod nosem Hare rama lub obnoszące się z kabalistycznymi symbolami Madonna i Britney Spears. Innym razem po polu minowym show-biznesu poruszają się śpiewające w programie Ziarno dzieci z Arki Noego, dowodzone przez polskie legendy ciężkich brzmień. Zwiadowcze oddziały muzycznej propagandy wbijają się w rynek płytowy, szerząc swoją wiarę wśród cywilnych zastępów słuchaczy.
Etap 2: Ostrzał artyleryjski
Podstawą dobrze przeprowadzanej fonograficznej kampanii militarnej jest poprzedzenie frontalnego natarcia mocnym uderzeniem ogromnych dział, walących dookoła przebojowymi konglomeratami dźwięków. Jesteśmy spontanicznym zjawiskiem. Nie mamy prób ani spotkań z zespołem mówił jeszcze kilka lat temu lider Arki, Robert Litza Friedrich. A jednak ich debiutanckie A Gu Gu rozeszło się w niemalże milionowym nakładzie, zaś 1,633 mln egzemplarzy Hip hip hura Alleluja zostało dołączonych jako insert do Gazety Wyborczej. Inny mikrofonowy siewca słów Pana, amerykański katolicki raper Kanye West, wyrzucił w zeszłym roku z rankingu sprzedaży Billboardu strzelających rymowanymi historiami o balangach, skrętach i balangach ze skrętami tuzów gatunku pokroju Ludacrisa i Snoop Dogga. Swoje pięć minut sławy mieli także swego czasu chrześcijańscy hardcorowcy z P.O.D. Na listach przebojów muzyki alternatywnej ostatnio niemal bogiem był chasydzki król reggae/ragga Matisyahu, który rapując i zaśpiewując do jamajskich rytmów, chwali nie Jah, ale Jahwe.
Etap 3: Działania dywersyjne na tyłach wroga
Specyficzne metody walki świata arabskiego przekładają się na ich muzyczną taktykę. Współczesna muzyka islamska związana jest z takimi pojęciami jak underground, niezależność i antykomercja niczym dawni mudżahedini ze swoimi odpalanymi z ukrycia stingerami. Kenny Muhammad to, co prawda, swoista legenda, jednak w nierokującym mu szans na gigantyczną międzynarodową karierę beatboxingu, czyli naśladowaniu rozmaitych instrumentów za pomocą aparatu głosowego. W najbardziej mainstreamowy z mainstreamowych gatunków weszli z kolei palestyńscy hiphopowcy z DAM i Boikutt, jednak ich radykalnie antyizraelski przekaz nie wróży im popularności rzeczonego Kanye Westa. Islamskim uderzeniem muzycznym z innej jeszcze strony jest zdobywający popularność, na razie jednak głównie wśród muzułmańskich emigrantów, nurt taqwacore. Jego nazwa (powstała z połączenia słów taqwa boska świadomość i hardcore) pochodzi od tytułu książki muzułmańskiego konwertyty, Michaela Muhammada Knighta, The Taqwacores, opowiadającej o młodych islamskich kontrkulturowcach. Czas pokaże, czy takie kapele taqwacore`u jak The Kominas czy Vote Hezbollah wysurfują ku samym undergroundowym szczytom, szerząc inne, bardziej otwarte spojrzenie na islam. Poruszanie się w sferach muzycznego sabotażu nie jest jednak wyłącznie domeną nowej muzyki islamskiej. Maniaków jazzu werbuje w swoje szeregi kontrwywiad spod znaku Tzadika. Ta wytwórnia założona przez nowojorską legendę jazzową, Johna Zorna, a wydająca jedynie muzykę żydowską, ma już na koncie nie tylko spektakularne sukcesy w swojej niszy (album Masada) i najdziwniejsze z dziwnych kooperacje muzyczne (żydowsko-kubańska Oy Vey!!!… Olé!!! Irvinga Fieldsa i Roberta Rodrigueza, współpraca z ekswokalistą popmetalowego Faith No More, Mikiem Pattonem), ale także status obiektu jazzowego kultu.
Na gruncie polskim, daleko od popkulturowego mainstreamu, wciąż działają związane z ruchem oazowym znane postacie sceny alternatywnej. Robert Litza Friedrich (niegdyś Acid Drinkers), Darek Malejonek (dawniej Izrael, obecnie Houk i Maleo Reggae Rockers) czy Tomasz Budzyński (Armia) oprócz udzielania się w Arce Noego komenderują chrześcijańskim metalowym zespołem 2 TM 2,3. Podobną drogą duchowego odrodzenia i ciężkiego alternatywnego grania sunie muzyczny walec pod nazwą Pneuma.
Etap 4: Zwycięstwo i ostateczny podbój
Wśród poskręcanych kabli na scenie, w zadymionych klubach muzycznych i największych halach koncertowych świata, między regałami sklepów płytowych wszyscy szykują się do ostatecznego uderzenia mającego zaprowadzić jedynie słuszny monoteizm muzyczny. Nerwowe oczekiwanie trwa, poszczególne załogi zaopatrują się w tony winyli i ciężarówki przesterów. A nam, zwykłym słuchaczom, pozostaje jedynie oczekiwać na wynik tego starcia, ciesząc się przy tym zalewem dobrej muzyki, którym, jak Bóg da, uraczą nas strony konfliktu.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy