My, ludożercy

My, ludożercy

WYNIKI BADAŃ Defleura i White’a rzecz jasna nie były dla wszystkich przekonujące. Zarzucono im zbyt subiektywne posłużenie się metodami medycyny sądowej i naginanie interpretacji. Nie budzi więc zdziwienia fakt, że kolejne przełomowe doniesienie wskazujące na istnienie praktyk kanibalistycznych musiało być jeszcze lepiej udokumentowane. Tym razem dotyczyło ono bezpośrednio Homo sapiens, a konkretnie Indian Anasazi zamieszkujących niegdyś tereny obejmujące południowo-zachodnią część Stanów Zjednoczonych Ameryki. Anasazi byli twórcami jednej z najwspanialszych cywilizacji prekolumbijskich. Ich wielkie puebla, jak pięciopiętrowy zespół budowli znajdujący się w Chaco Canyon w Nowym Meksyku, do dziś budzą zachwyt i podziw dla kunsztu inżynierskiego. Z niewyjaśnionych przyczyn cywilizacja Anasazi uległa całkowitej zagładzie w XII w. naszej ery, a wkraczający na uprzednio zamieszkane przez nich obszary hiszpańscy konkwistadorzy znaleźli jedynie opuszczone ruiny. Zanim jednak ich mieszkańcy porzucili swe domostwa, podobnie jak neandertalczycy czasami spożywali w nich posiłki, których składniki przyprawiłyby większość z nas o mdłości. Tak właśnie uczynili Anasazi z małego puebla znajdującego się nieopodal miejsca znanego dziś jako Four Corners, będącego swoistą atrakcją turystyczną ze względu na zbiegające się w nim granice czterech stanów: Arizony, Kolorado, Utah i Nowego Meksyku.

NIE ZNAMY POWODÓW, dla których około roku 1150 naszej ery mieszkańcy tego puebla nagle z niego odeszli. Odkopane w nim znaleziska świadczą o ich ogromnym pośpiechu, a być może nawet panice. Nie zabrali ze sobą wartościowego wyposażenia, takiego jak żarna i polerowane naczynia, nie zdemontowali cennych drewnianych elementów konstrukcyjnych, co było regułą w innych opuszczanych osiedlach. Wiele z przedmiotów, np. starannie wygładzone kamienne narzędzia, leżało wprost na dobrze zachowanej podłodze. Brak jakiejkolwiek warstwy osadów między nimi a podłogą świadczył, że zostały porzucone przez właścicieli tuż przed opuszczeniem puebla. Co więcej, mimo pozostawienia tak cennego wyposażenia najwyraźniej nikt nie próbował później po nie wracać. Dzieła powolnego zniszczenia puebla dokonała sama przyroda, a kolejnymi ludźmi, których oczom ukazały się pozostawione przez Anasazi przedmioty, byli współcześni archeolodzy.

Między rozrzuconymi na podłodze sprzętami, nieopodal paleniska badacze odnaleźli ponad tysiąc fragmentów ludzkich szkieletów, zgarniętych niegdyś przez kogoś w niedbałą kupkę. Niedaleko od nich odkopano zestaw kamiennych noży. Precyzyjne oznaczenia laboratoryjne nie pozostawiły wątpliwości co do pochodzenia mikrośladów zachowanych na ich ostrzach: mimo upływu 900 lat nadal znajdowały się na nich resztki ludzkiej krwi. Ponurego obrazu dopełniły pozostałe znaleziska. Na dobrze zachowanej wewnętrznej powierzchni garnka, najwyraźniej służącego do przygotowywania „strawy”, odkryto ślady ludzkiej mioglobiny. Mioglobina jest białkiem biorącym udział w zaopatrywaniu mięśni w tlen. Jedynym więc wytłumaczeniem jej obecności w naczyniu jest przyjęcie, że posłużyło ono do gotowania ludzkiego mięsa. To jednak samo w sobie nie świadczy jeszcze o kanibalizmie. Można bowiem argumentować, że obgotowanie części ciała było częścią dziwacznych praktyk pogrzebowych Anasazi. Ostatecznego dowodu na praktykowanie przez nich ludożerstwa dostarczyła jednak analiza składu koprolitu (terminem tym archeolodzy określają zachowane resztki odchodów odnajdowanych w wykopaliskach). Nie ujawniła ona żadnych śladów resztek tkanek roślinnych, a w szczególności mikrogranulek skrobi pochodzącej z podstawowego pożywienia Anasazi, jakim była kukurydza. Za to podobnie jak wewnętrzna powierzchnia garnka również koprolit zawierał ślady mioglobiny. Białko to nie jest składnikiem komórek budujących przewód pokarmowy człowieka. Występuje zaś obficie w mięśniach szkieletowych i mięśniu sercowym. Jego obecność w koprolicie oraz brak materiału pochodzenia roślinnego świadczą o tym, że osobnik, który go kiedyś „zdeponował”, najprawdopodobniej musiał zjeść posiłek składający się niemal wyłącznie z ludzkiego mięsa. Mało tego, za latrynę obrał sobie wygasły popiół paleniska, na którym wcześniej uwarzył swą makabryczną strawę.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 47/2015

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy