Na studia z „Przeglądem”

Pierwsza praca za 5 tysięcy

Najważniejsze są satysfakcja z pracy i wysokość wynagrodzenia – wynika z raportu „Pracodawca roku 2003” stowarzyszenia studentów AIESEC. Badania przeprowadzono wśród ponad 4 tys. studentów (62% kobiet i 38% mężczyzn) z 50 wyższych uczelni w całej Polsce. Były to głównie osoby, które w ogóle nie pracują (73%), ale są też pracujące dorywczo (12,7%), na umowę-zlecenie (10,46%) i zatrudnione na stałe w niepełnym wymiarze godzin (2,24%). Tylko niespełna 1% studentów prowadziło własną firmę. Stałą pracę na etacie miało 0,63%. Tak więc studenci mieli o czym marzyć.
Zarobki gwarantujące życie na odpowiednim poziomie to 5,1 tys. zł miesięcznie brutto. Ale studenci coraz częściej muszą być realistami i gotowi są podjąć pierwszą pracę za połowę tej sumy. Złośliwi twierdzą, że to i tak spore oczekiwania. A sami zainteresowani są zdolni do takiego poświęcenia, oczywiście pod warunkiem że z czasem będzie już tylko lepiej. I tak w pierwszym roku mogą zarabiać ok. 2027 zł brutto, ale już w następnym chcieliby dostawać 3056 zł. Dużo? Jak wynika z raportu, młodzi ludzie i tak spuścili z tonu, bowiem jest to ich najniższe oczekiwanie płacowe od 12 lat.
Co jeszcze się liczy, poza pieniędzmi i satysfakcją? Przede wszystkim możliwość zdobywania wiedzy – udział w szkoleniach, konferencjach i najróżniejszych kursach.
Dla młodych ludzi bardzo ważna jest też atmosfera w miejscu pracy. Dla niej są w stanie zrezygnować z najbardziej prestiżowego wyróżnienia czy ekstragotówki.
Możliwość dalszego uczenia się jest o tyle ważna, że studenci są krytyczni, coraz wyraźniej widzą u siebie brak doświadczenia. I to właśnie uznają za swoją największą wadę, gdy starają się o etat u wymarzonego pracodawcy. Tę słabość dostrzega aż 66,8% badanych. Na drugim miejscu znalazła się nieznajomość języków obcych. Do dukania przyznaje się 11,2% studentów.
Na liście słabości studenci umieścili także lenistwo. To ono bywa dominującym hamulcem.
Jakie stanowiska wydają się studentom szczególnie atrakcyjne? Tu sensacji nie ma. Wymieniają te najbardziej strategiczne w strukturze firmy, często brzmiące obco, z angielska. Interesują ich finanse, księgowość, stanowiska kierownicze i wszystko, co łączy się ze słowem managery. Na trochę niższej półce są stanowiska w administracji, dziale personalnym czy marketingu. Z kolei mało interesujące są miejsca pracy z zakresu planowania produkcji i poszczególnych wydziałów produkcji.
Świeży narybek kandydatów do pracy, tak jak w poprzednich latach, miał do wyboru 16 kategorii. Najwięcej wskazań już tradycyjnie dostały branże: finansowa (13,12%), bankowość (9,74%), public relations (9,15%), informatyczna (9,09%) i handlowa (8,83%). Zaskakiwać może coś innego. Pracodawcą 2003 r. została firma odsądzana ostatnio od czci i wiary, czarny charakter rynku telekomunikacyjnego – Telekomunikacja Polska SA. To dziwne, biorąc pod uwagę, że w ostatnim czasie zwolniła około 30 tys. pracowników. Jednak jej przedstawiciele zaprezentowali firmę w najlepszym świetle, jako tę, która rozwija się niezwykle dynamicznie i przechodzi bardzo szybką restrukturyzację. Poza tym funkcjonuje, wykorzystując najnowsze technologie. I mimo głośnych ostatnio zwolnień nadal zatrudnia tysiące pracowników. To przekonało studentów.

Najbardziej pożądani pracodawcy

1. Telekomunikacja Polska SA
2. Nestle Polska
3. PricewaterhouseCoopers
4. Bank PKO BP
5. Masterfoods Polska
6. Bank PKO SA
7. Ernst & Young
8. PZU
9. Polska Telefonia Cyfrowa
10. Polska Telefonia Komórkowa Centertel

Marcin Fijałkowski, student II roku historii na Wydziale Historycznym UW: – Idealny pracodawca to osoba, która pozwala myśleć pracownikowi i stwarza mu perspektywę dalszego rozwoju w branży.
Małgorzata Adamczyk, studentka II roku dziennikarstwa na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW: – Najważniejsza jest niezależność w wykonywaniu obowiązków, czyli nienormowany czas pracy. Ważna jest też dobra atmosfera.
Przemysław Stram, student II roku ekonomii na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW: – Pracodawca powinien być dla mnie autorytetem i wzorem do naśladowania.
współpraca: Jacek Grzegorczyk


Z życia uczelni

• SGH wprowadza nowy kierunek – metody ilościowe w ekonomii i systemy informacyjne. Absolwenci będą specjalistami w dziedzinie zastosowania informatyki i programowania w ekonomii i zarządzaniu.
SGH jest uczelnią bez wydziałów. Odpowiedni kierunek można wybrać po trzecim semestrze. Na tegorocznych maturzystów czeka tysiąc miejsc. O zasadach rekrutacji przeczytamy na stronie www.sgh.waw.pl.
• Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego zaprasza na kierunek finanse i bankowość prowadzony w języku angielskim. Cena – 6 tys. zł (semestr); www.wspiz.edu.pl.
• Wyższa Szkoła Humanistyczna w Lesznie (działa od trzech lat) przygotowała nowy kierunek – politologię za 1,5 tys. zł (semestr); www.wshl.prv.pl.
• Akademia Pedagogiczna w Krakowie – nowość to język niemiecki – 3,9 tys. zł (rok); www.wsp.krakow.pl.
• Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Nysie (działa od trzech lat) otwiera następujące nowe kierunki: zdrowie publiczne – 1,5 tys. zł (semestr), informatyka w medycynie – 1,4 tys. zł (semestr), filologie angielska, czeska – 1,4 tys. zł (semestr); tel.: (0-77) 435-28-78.


Dyplom z suplementem
Minister edukacji, Krystyna Łybacka, przygotowała projekt rozporządzenia, zgodnie z którym od najbliższego roku akademickiego będą wydawane dyplomy z suplementem. Znajdą się w nim informacje o uczelni, programach nauki, indywidualnych osiągnięciach, praktykach, uczestnictwie w kołach naukowych. Suplement będzie dwujęzyczny – po polsku i w wybranym języku obcym. Pozwoli on m.in. łatwiej ustalić status polskiego absolwenta na zagranicznej uczelni. Projekt suplementu można obejrzeć na stronie internetowej Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej – www.buwiwm.edu.pl.
Pomysł takiego rozszerzonego dyplomu został zaakceptowany w 1999 r. w Bolonii. Przedstawiciele 29 krajów europejskich zobowiązali się do przyjęcia kryteriów, które umożliwią wzajemne uznawanie dyplomów.


Lokomotywa uczelni

Prof. Wojciech Kaute – wykładowca historii doktryn politycznych na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego

Od lat jest najlepszy. Na jego wykłady z zakresu historii doktryn politycznych – a także na seminaria poświęcone głównym nurtom marksizmu Leszka Kołakowskiego – przychodzą nie tylko studenci politologii, lecz także innych kierunków. Prof. Kaute pytany o patent na dobry wykład odpowiada zwięźle: – Receptą jest brak recepty. Po prostu, trzeba do ludzi mówić normalnym językiem.
Studenci cenią go za otwartość, lubią, kiedy formułuje kontrowersyjne opinie, daje do myślenia, a przede wszystkim odwołuje się do rzeczywistości. Tylko on potrafi analizować filozofię Nietzschego przez pryzmat tekstów Marilyna Mansona. Mówi barwnym językiem, nie lubi sztampowych, książkowych wypowiedzi. U Kautego student musi myśleć. – Mój ojciec uczył mnie, że dobry skrzypek gra z nut. Pamiętam o tej zasadzie i na zajęcia przychodzę obłożony różnymi cytatami. Mimo kilkudziesięcioletniej praktyki przygotowuję się przed każdym wykładem – mówi prof. Kaute.
Wojciech Kaute pracuje w UŚ od 1975 r., obecnie na stanowisku profesora w Zakładzie Historii Myśli Społecznej i Politycznej.

Wydanie: 16/2004, 2004

Kategorie: Przegląd poleca

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy