W najnowszym (42/2017) numerze Przeglądu polecamy

W najnowszym (42/2017) numerze Przeglądu polecamy

W poniedziałek, 16 października, w kioskach 42. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim:

TEMAT Z OKŁADKI
PiS buduje państwo frontowe
– Polska jest krajem średniej rangi. Pod wieloma względami liczymy się w stosunkach międzynarodowych, ale tylko wtedy, kiedy funkcjonujemy nie jako osamotnione państwo, lecz w rozwiązaniach wspólnotowych – podkreśla prof. Stanisław Bieleń, pracownik Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. – Niestety, nie potrafimy ułożyć się nawet z najbliższymi sąsiadami. Mamy tylko jeden pomysł – być państwem frontowym, amerykańskim bastionem w Europie. Jeśli spojrzeć na ścieranie się interesów silniejszych graczy, Polsce może pozostać jedynie rola wykonawcy woli potężnego mocodawcy, a przez to państwa stale narażonego na konfrontację jak nie z jednym, to z drugim sąsiadem. Obawiam się, że motyw antyniemiecki pojawiający się w polskiej polityce jest inspirowany zza oceanu. Stany Zjednoczone zabiegają o utrzymanie hegemonii w Europie. To się nie zmienia wraz ze zmianą prezydenta, bo elity amerykańskie z jednej strony atakują Rosję, by ograniczyć jej ekspansję i wpływy, z drugiej zaś blokują Niemcy, które są tradycyjnie zainteresowane współpracą z Moskwą. Dla USA Niemcy są wyzwaniem – jeśli staną się liderem Europy, to nie Ameryka będzie się liczyć na naszym kontynencie, tylko Niemcy i Rosja. Nie wykluczam, że kwestia reparacji może mieć podstawy w takim zbliżonym do amerykańskiego myśleniu. Sprawa reparacji odwróciła uwagę od znajdujących się w centrum uwagi polityki europejskiej kwestii integracyjnych, np. w jaki sposób Polska mogłaby się przyczynić do reformowania Unii, która niewątpliwie znalazła się w tarapatach. Odwraca się uwagę także od problemów społeczeństwa otwartego, tolerancyjnego wobec inności i odmienności.

KRAJ
Rezydenci się nie poddają
Protestują od 2 października. Domagają się zrealizowania przez rząd pięciu postulatów, dzięki którym zostanie zagwarantowana kompleksowa reforma ochrony zdrowia. Te postulaty to: zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do poziomu europejskiego, nie niższego niż 6,8% PKB, w ciągu trzech lat oraz do 9% w ciągu 10 lat, likwidacja kolejek, rozwiązanie problemu dramatycznego braku personelu medycznego, likwidacja biurokracji w ochronie zdrowia, poprawa warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia. Dwukrotnie na żądanie strony rządowej zawieszali protest, by móc stanąć przed obliczem premier Beaty Szydło. Po raz pierwszy na osiem godzin, po raz drugi na dwie. Poseł Ryszard Terlecki w radiowej Trójce powiedział: „Straciłem rachubę, ile razy ten strajk był zawieszany i wznawiany. To się robi moim zdaniem mało poważne”. Szef klubu PiS nie powiedział, że niepoważne jest to, że po dwóch latach uczestniczenia w różnych zespołach rezydentom proponuje się kolejny zespół. Naczelna Rada Lekarska wystosowała listy do pokrewnych stowarzyszeń w 31 krajach, by prosić je o wsparcie w rozmowach z rządem dotyczących zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia. Zagraniczne organizacje lekarzy zdziwiły się, że nakłady na służbę zdrowia w europejskim kraju mogą wynosić jedynie 4,7% PKB. I że lekarze muszą głodować, by te nakłady rząd zwiększył do średniej europejskiej. Dzięki rezydentom i ich protestowi po raz pierwszy środowisko medyczne się tak skonsolidowało. I poczuło swoją siłę. Czy tym razem wywalczą dla nas, pacjentów, godne warunki leczenia? Czy potrzebny będzie strajk generalny w służbie zdrowia?

Co by tu jeszcze rozwalić…
Nie ma tygodnia, by szef MON nie zapowiedział czegoś sensacyjnego. Jednego dnia opowiada o tysiącach dronów, drugiego o czołgach nowej generacji, trzeciego o łodziach podwodnych wyposażonych w samoloty. A jeszcze zapowiedź utworzenia cyberarmii, tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej jako piątej formacji polskiej armii. W tle unieważnienie kontraktu na zakup caracali i zagadkowa postać doradcy Berczyńskiego, emerytowanego pracownika Boeinga. Dwa lata temu mieliśmy 50 śmigłowców na wyciągnięcie ręki. Minister zniszczył umowę, ośmieszył Polskę, popsuł relacje z Francją i całą Unią Europejską i złożył kilka sprzecznych deklaracji w sprawie zakupu innych. Z kolei na zadania związane z cyberbezpieczeństwem MON ma wydać 2 mld zł. Te pieniądze zostaną przeznaczone na utworzenie nowej jednostki, która liczyć będzie tysiąc przeszkolonych hakerów. Skąd minister ich weźmie, skoro w Polsce brakuje około 50 tys. informatyków? W sprawach kadrowych: czystki dokonane przez Macierewicza były największe w III RP. Z wojska odeszło 30 generałów i ponad 250 pułkowników. To ponad jedna trzecia korpusu generalskiego i jedna szósta – pułkowników. Za to oczkiem w głowie ministra są Wojska Obrony Terytorialnej, które – o czym minister chyba nie wie – osłabiają zdolności bojowe wojsk liniowych. W efekcie armia wygląda jak po wielkim bombardowaniu. Dawnych dowódców nie ma, obiecanej broni nie ma – będzie (jeśli będzie) za kilka lat, a końca bardzo kosztownych zmian nie widać.

Życie po huraganie
Trwa dramat ludzi poszkodowanych w sierpniowym huraganie w Borach Tucholskich. Domy i budynki gospodarcze nie zostały odbudowane, bo nie ma pieniędzy. Zrobiono najpilniejsze naprawy i prace stanęły. Sprawnie odbyło się jednie rozdzielenie przez samorządy pierwszej rządowej pomocy (do 6 tys. zł), ale te pieniądze pochłonęły pierwsze potrzeby, jak zakup pił czy paliwa do agregatów. W drugim etapie pomocy poszkodowani otrzymują teraz od państwa niewielkie, kilkutysięczne kwoty i nie wiadomo, co z nimi robić. Firmy ubezpieczeniowe nie śpieszą się z wypłatą odszkodowań, do tego wymyślają jakieś amortyzacje – że budynki niby były stare. Niektórzy dostali z polisy po kilka tysięcy, porównywalnie do pomocy rządowej. Ogromnym problem są zniszczenia lasów. Prywatni właściciele lasów dostali już decyzje starosty o obowiązku ich odnowienia w okresie pięciu lat. Jednak rolnicy nie mają na to pieniędzy. Ostatnio specjalną pomoc celową z budżetu państwa dla tej grupy uruchomiła w porozumieniu z Ministerstwem Rolnictwa Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Rolnicy mogą do 31 października składać wnioski o pomoc. Wyniesie ona 2 tys. zł od hektara lasu i ma być wypłacona do końca roku. Tyle że na zalesienie 1 ha potrzeba cztery razy więcej pieniędzy. Zdaniem poszkodowanych pomoc rządowa jest symboliczna.

Jak wydać 50 tysięcy
W gminie Jaktorów na Mazowszu samorząd rozdysponował po raz pierwszy fundusze sołeckie. Od 15 tys. do 52 tys. zł na każdą wieś. Mieszkańcy sami mogli do 30 września zdecydować o przeznaczeniu pieniędzy, byle na cele wspólnotowe, będące ustawowo zadaniem własnym gminy. Masz babo placek. Brakuje pomysłów, jak z korzyścią dla wiejskich społeczności wykorzystać te pieniądze. Trudności z zaplanowaniem sensownego wykorzystania budżetu partycypacyjnego wynikają ze słabej integracji mieszkańców wsi. Dwie wsie nie mogą się dogadać, żeby połączyć fundusze dla dobra obu społeczności.

„Gizmo” idzie w koronę
Na Wybrzeże „Gizmo” wrócił z krótkiej służby w Legii Cudzoziemskiej. Poszedł do starych kumpli z dzielnicy, a ci załatwili mu robotę na bramkach w dwóch gdyńskich dyskotekach. Obstawianie bramek w nocnych klubach wiązało się też z wsiąkaniem w półświatek. A ten wciąga i potrafi zachwycić, bo to szybka i łatwa kasa. „Gizmo” dzięki kontaktom z knajp poznał ludzi, którzy tak naprawdę rządzili w Trójmieście. Był rok 1995 i na Wybrzeżu rozkwitała gangsterka. Kłosińskiemu imponowali chłopaki z miasta. Zawsze mieli grubą kasę. „Gizmo”: – Miałem jakby podwójne życie. Jedno – dom, konkubina, kochane dziecko i dbanie, by mieli to, co najlepsze; a drugie – „praca”, czyli bandyterka, z której się utrzymywaliśmy. Kradzieże i rozboje traktowałem jak zwykłą robotę. Trzy razy trafiał za kratki. Ostatnim razem uznał, że za wszelką cenę musi stamtąd wyjść. Nawet kosztem kumpli. Kłosińskiemu opłaciła się współpraca z prokuraturą. Dostał tzw. status małego świadka koronnego, czyli maksymalne złagodzenie kary za sypanie kumpli. Za kilkanaście porwań, hurtowy handel narkotykami i napady rabunkowe dostał jedynie cztery lata więzienia. W 2007 r. wyszedł na wolność i od razu zniknął z kraju. Ukrywa się przed swoimi byłymi kumplami.

Fragmenty książki Krzysztofa Wójcika „Psy wojen”.

ZAGRANICA
Wybory w cieniu hakerów
Ubiegłoroczne wybory prezydenckie w USA i zarzuty, że inne kraje poprzez cyberataki próbowały sterować przebiegiem amerykańskiej kampanii, sprowokowały pytania, czy podobne ingerencje są możliwe w Niemczech. Rządowi eksperci wprawdzie podkreślają, że zagraniczni hakerzy nie mieli większego wpływu na niemiecką kampanię wyborczą, ale zgadzają się, że należy zadać sobie pytanie np. o bezpieczeństwo i niezawodność systemu liczącego głosy. Urzędnicy zapewniają, ze zaostrzyli środki bezpieczeństwa, które wykluczają wszelkie manipulacje w systemie. Jednak w sierpniu, zaledwie miesiąc przed wyborami do Bundestagu, mała grupa studentów informatyki z Darmstadtu rozszyfrowała oprogramowanie PC-Wahl, którego niemieckie komisje wyborcze używają przy liczeniu głosów od niemal 30 lat. Bodaj nigdy wcześniej nie było w Niemczech tak żywego zainteresowania technicznym przebiegiem liczenia głosów jak przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. – Ze wstydem przyznaję, że nie mieliśmy pojęcia o nieprawidłowościach w systemie. Ale przecież w przypadku ewentualnej manipulacji gminy mają jeszcze wszystkie karty do głosowania. Jeśli system by zawiódł, zawsze można powtórnie zliczyć oddane głosy – bronił się szef komisji wyborczej w jednej z gmin.

Kalifat na Pacyfiku
Bojownicy tzw. Państwa Islamskiego kierują się na Filipiny, które mogą okazać się dla nich idealnym miejscem działania i operowania. W kraju składającym się z ponad 7 tys. wysepek od lat panuje chaos, władza nie jest w stanie zahamować rosnącej fali przemocy związanej z przemytem narkotyków, a gangi i międzynarodowe organizacje przestępcze znajdują tu schronienie przed wymiarem sprawiedliwości i uwagą całego świata. Zresztą w tym regionie świata zarówno Dżakarta, jak i Manila oraz Kuala Lumpur widniały na mapie CIA jako ważne komórki Al-Kaidy. Coraz powszechniejsze stają się obawy, że Filipiny przekształcą się w drugą Syrię. Od maja wspierają lokalnych terrorystów w walce z armią i gwardią narodową, zamieniając Marawi w drugie Aleppo. Przeniesienie się ISIS na Pacyfik może wstrząsnąć światową geopolityką. Na tysiącach małych azjatyckich wysp trudniej będzie walczyć z pojedynczymi komórkami terrorystów.

PRZEGLĄD ZWIĄZKOWY
Fasadowy dialog
W polskiej praktyce solidarność, dialog i współpraca partnerów społecznych są dobrami deficytowymi, a przecież państwo, w którym dialog nie istnieje albo jest traktowany instrumentalnie, to dyktatura, a nie demokracja – pisze Jan Guz, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Instytucją dialogu miała być Rada Dialogu Społecznego. Jest ona jednak pozbawiona jest funkcji decyzyjnych. Rola RDS jest jednak bardzo ograniczona, a najważniejsze ustawy o charakterze ustrojowym nawet do niej nie trafiają. Co więcej, wszystkie uchwały przyjęte przez Radę Dialogu Społecznego zostały zlekceważone przez Radę Ministrów. Najwyraźniej rząd uznał, że dialog ze związkami zawodowymi i pracodawcami nie ma sensu.

OPINIE
Szczepienia dla zamożnych
Komplet szczepień obowiązkowych i zalecanych tylko w pierwszym roku życia dziecka kosztuje kilka tysięcy złotych. Kosztują zarówno szczepienia zalecane, jak i te obowiązkowe. Państwo bowiem zapewnia szczepionki archaiczne i gorsze. Przykładem mogą być obowiązkowe od tego roku szczepienia przeciw pneumokokom. Na rynku mamy dwa preparaty. Tańszy, który chroni przed 10 szczepami bakterii, i droższy, chroniący przed 13. Te trzy dodatkowe należą do najczęściej występujących w naszym kraju. Jednak Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się refundować tylko pierwszą szczepionkę. Efekt jest taki, że płacimy z budżetu 160 mln zł rocznie za szczepienia, które nie chronią przed powszechnie występującymi patogenami. Jeśli rodzice chcą zaszczepić dziecko preparatem skuteczniejszym, muszą za to zapłacić. Koszt całej serii to ok. 1,5 tys. zł. Ci, dla których ta kwota jest niedostępna, pozostają z poczuciem, że otrzymali coś gorszego. Jeżeli chcemy chronić się przed pojawieniem się groźnych chorób, system wymaga rewizji i dofinansowania.

Dlaczego jestem symetrystą
Oskarża się symetrystów, czyli tych, którzy widzą błędy i po stronie PiS, i po stronie PO, o pośrednie wspieranie PiS. Zapewne jest to przyczyną odrzucania symetryzmu, ale w argumencie tym brakuje refleksji nad przyczynami zapaści, jaka dotknęła polską demokrację. Od ponad dekady Platforma swoim działaniem i narracją przychylnych mediów budowała potęgę i zasięg poparcia społecznego dla nacjonalistyczno-socjalnej, ultraprawicowej partii, jaką jest PiS. Pomijała kwestie etyczne, dramatycznie postępujące rozwarstwienie społeczne, narastanie konfliktów klasowych. A Polskę trzeba wreszcie zacząć autentycznie zmieniać. Tak, aby wyrwać ją ze „styropianowego opakowania”. Lewica nie może po raz nie wiadomo który dać się uwieść mainstreamowi medialnemu i politykom Platformy. Nie może się schować pod skrzydła liberałów (a de facto neoliberałów) i u ich boku walczyć z PiS.

HISTORIA
Rzeź, z której wyrosło zwycięstwo
19 sierpnia 1942 r. we francuskim porcie Dieppe nad kanałem La Manche rozpoczął się największy od początku wojny aliancki desant morski w Europie. Desant, który dla aliantów okazał się katastrofalną jatką. Wieczorem 18 sierpnia 1942 r. alianckie jednostki wypłynęły z brytyjskich portów nad kanałem La Manche. Tysiące zdeterminowanych żołnierzy zmierzało w kierunku francuskiego Dieppe, nie wiedząc, jaki czeka ich los. Na pierwszy ogień zostali rzuceni kanadyjscy piechurzy. Żołnierze byli przekonani, że uda się zaskoczyć Niemców broniących portu. Huraganowy ogień od strony zabudowań rozwiał wszelkie nadzieje. Kanadyjczycy byli dziesiątkowani seriami z niemieckich karabinów maszynowych. Od strony morza bezradnych żołnierzy ostrzeliwały niemieckie kutry. Gen. John Hamilton Roberts, nie zważając na rozwój wydarzeń, wysłał wsparcie w postaci pułku czołgów oraz oddziałów brytyjskiej piechoty morskiej. Niemieccy snajperzy strzelali do Brytyjczyków jak do kaczek. Zginęło, zostało rannych lub dostało się do niewoli 3379 Kanadyjczyków oraz 1005 Brytyjczyków. Straty Niemców wynosiły ok. 600 zabitych. Doświadczenia tej operacji zostały wykorzystane podczas operacji „D-Day”.

KULTURA
Kto naprawdę zabił van Gogha
– Najważniejsze dla nas było przekazanie ludziom niezwykłej pasji, jaką Vincent włożył w życie i twórczość – mówi Hugh Welchman, współautor (wraz z Dorotą Kobielą) filmu „Twój Vincent”. – To bardzo smutna historia, że ktoś, kto chciał porozumiewać się z ludźmi, nie umiał robić tego osobiście. Powiodło się to dopiero po śmierci dzięki listom i dziełom. Myślę, że Vincent byłby zdumiony, gdyby się dowiedział, że jest najbardziej znanym artystą na świecie i jak bardzo jego sztuka oddziałuje na ludzi, jak wiele dla nich znaczy. 127 lat po jego śmierci! Film opiera się na faktach, ale oczywiście pokazuje ich interpretacje, natomiast niektóre postacie są fikcyjne. Każdy szczegół w scenariuszu jest wzięty z jego listów, notatek biograficznych lub teorii przedstawionych przez ludzi ze środowisk akademickich. Próbowaliśmy różnych technik, ale czuliśmy, że nie istnieje obecnie żadna, która mogłaby zastąpić wrażenie wywoływane przez oglądanie nagranych olejnych obrazów. Oczywiście to bardzo trudne i nie zdecydowalibyśmy się na to, gdyby była możliwość zrobienia tego w inny sposób. Ludzie uważają nasz film za coś nowego i oryginalnego.

Qulturalia

SPORT
Chcieli zagrać i zagrają w Rosji
Ciesząc się z awansu polskiej reprezentacji na mundial w Rosji, trzeba pamiętać, że nie będzie tam takich drużyn jak Czarnogóra, Rumunia, Kazachstan czy Armenia. Poprzeczka powędruje zdecydowanie wyżej, a każda stracona bramka będzie kosztowała o wiele drożej. Należy spokojnie przygotować się do tego najtrudniejszego turnieju i poszukać pełnowartościowych dublerów, bo absencja jednego piłkarza na dowolnej pozycji powoduje, że jakość gry zespołu spada do takiego stopnia, że nawet drugi skład Czarnogóry potrafił nas wpędzić w nerwy. Kapitan Lewandowski mówił otwarcie, że mamy problemy z ustawianiem się na boisku bez piłki, odpowiednio agresywnym i w odpowiednim momencie atakowaniem rywala. Wydawany w Madrycie dziennik „Marca” nazywa zespół Nawałki „Polską o dwóch twarzach”, drużyną, która potrafi szybko zdobywać dwie bramki, aby w ciągu meczu roztrwonić przewagę. 1 grudnia odbędzie się na Kremlu losowanie grup finałowych. Podopieczni trenera Nawałki zostaną umieszczeni w pierwszym koszyku. W tym zestawieniu znajdą się też Rosjanie oraz sześć innych najlepszych według rankingu FIFA zespołów.

EKOLOGIA
Co zrobić z kormoranem?
W Polsce żadne inne stworzenie nie niszczy swojego otoczenia tak bezwzględnie i nieuchronnie jak kormoran. Drzewa, na których gniazdują te ptaki, zmieniają się w martwe słupy. A w polskich wodach śródlądowych ptaki te zjadają tyle ryb, ile łącznie łowią tu rybacy śródlądowi i wędkarze. Spustoszenie sieją zwłaszcza w stawach hodowlanych, które traktują jak dobrze zaopatrzoną spiżarnię, narażając hodowców na znaczne straty. Odpowiedzią zarządzających ochroną środowiska na żądania zmniejszenia populacji są zwykle pozwolenia na odstrzał większej lub mniejszej liczby ptaków. Odstrzał jest jednak mało skuteczny – może lokalnie płoszyć ptaki, ale nie przyczyni się do zmniejszenia ich populacji. Znacznie skuteczniejsze i bardziej humanitarne są działania ograniczające rozród. Najstarszy sposób regulowania populacji kormoranów to ograniczenie liczby gniazd. Gniazda powinno się strącać strumieniem wody pod ciśnieniem. Zabieg ten przeprowadza się po złożeniu jaj, a przed wykluciem się piskląt. Wymagałoby to opracowania nowego planu postępowania z populacją kormoranów, który spełniałby wszystkie wymogi dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady z 2009 r. w sprawie ochrony dzikiego ptactwa.

OBSERWACJE
Zakamarki ojczyzny
Podróżując po Polsce i omijając główne szlaki, raz po raz natykamy się na miejsca i zjawiska, które są małe znane, a w pewien sposób interesujące. Jak Borne Sulinowo, radzieckie miasteczko skryte w borach między zachodniopomorskimi jeziorami. Od kilkunastu lat się polonizuje, ale ślady przeszłości są w nim wyraźnie. Albo niedaleki Bolegorzyn, w którym znajduje się Muzeum PGR. Natomiast w Nowym Targu w podziemiach Urzędu Miejskiego funkcjonuje świetnie zachowany bunkier, który miał chronić władze polityczne Podhala na wypadek wybuchu wojny nuklearnej. Dziś mieści się tu Izba Zimnej Wojny i Socjalizmu. Z kolei w kaszubskiej wsi Brusy-Jaglie żył i tworzył odpowiednik Nikifora z Krynicy Józef Chełmowski. Tylko że tworzył ze znacznie większym rozmachem. To był artysta totalny i hurtowy. Jak malował anioły, to figurowały one na wszystkim: od progu przez piec po sufit. Jak diabły – to od studni po kominy. To tylko niektóre z opisanych atrakcji turystycznych oddalonych, choćby od parę kroków, od głównych szlaków.

FELIETONY I KOMENTARZE
Jerzy Domański: Zmienić rząd czy umrzeć
Roman Kurkiewicz: Śmierć dzikiej reprywatyzacji
Tomasz Jastrun: Mózg rośnie
Ludwik Stomma: Nie ma z kim przegrać
Edward Mikołajczyk: Skutki wymiany korzeni

Wydanie: 2017, 42/2017

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy