Najpierw był Wołyń

Najpierw był Wołyń

Bestialski mord na mieszkańcach Parośli rozpoczął masowe rzezie na Kresach Wschodnich

Hasła ukraińskich nacjonalistów budowy niepodległej Ukrainy bez „elementu obcego” pojawiły się już w okresie I wojny światowej. Dopiero jednak tworzenie obozów zagłady i eksterminacja Żydów udowodniły możliwość ich realizacji. Na początku 1943 r. kierownictwo Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) zawyrokowało: „Jeśli chodzi o sprawę polską, to nie jest to zagadnienie wojskowe, tylko mniejszościowe. Rozwiążemy je tak, jak Hitler sprawę żydowską”. (…)

Rankiem 9 lutego 1943 r. wieś Kolonia Parośla I została otoczona przez dużą grupę uzbrojonych w pepesze i siekiery Ukraińców. Przedstawili się jako radziecka partyzantka, szykująca się do starcia z oddziałami niemieckimi. Szybko podzielili się na małe grupy, które rozlokowały się we wszystkich domach. Tam kazali gospodarzom przygotować sobie obiad, aby „posilić się przed walką”. Opornych bili.

Około godz. 15 „partyzanci” nakazali mieszkańcom – wszystkim bez wyjątku – położyć się twarzą do ziemi. Zaraz potem ich związali. Miało to – tłumaczyli – uchronić ich przed zemstą Niemców, którzy surowo karali gospodarzy „przechowujących i karmiących partyzantów”. Może dziwić, że mieszkańcy Parośli tak łatwo poddali się Ukraińcom. Mieli jednak prawo wierzyć, że faktycznie mają do czynienia z radziecką partyzantką. Nieraz słyszeli o podobnych praktykach, które chroniły cywilów przed represjami ze strony hitlerowców. Polscy strażnicy z pobliskich lasów też często opowiadali, jak pomagali partyzantom układać miny, a po wszystkim dawali się przywiązać do drzewa. Czemu teraz miałoby być inaczej?

Książka WOŁYŃ w  naszej księgarni

Rzeź zaczęła się, gdy tylko związano ostatniego mieszkańca. „Bojówkarze zabijali leżących – relacjonują Władysław i Ewa Siemaszkowie – rozrąbując głowy i ciała siekierami. Komendant Związku Strzeleckiego (Strzelca) Walenty Sawicki został porąbany na »sieczkę«. Dzieci były uśmiercane uderzeniami obuchem siekiery w główkę. W jednym z domów nie można było wyciągnąć noża, którym niemowlę było przybite do stołu. Na zakończenie Ukraińcy urządzili sobie libację”.

Dzięki materiałom zebranym przez Władysława i Ewę Siemaszków udało się poznać dane większości ofiar. Wśród nich znaleźli się Józef i Maria Strągowscy oraz piątka ich dzieci. Najmłodszy – Staś – ledwo skończył pięć lat. Jeszcze krócej żyły Zuzia i Krysia Chorążyczewskie. Pierwsza miała trzy lata, druga nie dożyła nawet roku. 9 lutego zginęła również ośmioosobowa rodzina Jana Koguta. U ich sąsiadów, Horoszkiewiczów, znaleziono aż dziewięć ciał. Jedną z pierwszych ofiar rzezi był Mieczysław Bułgajewski. Próbował się bronić, za co został posiekany siekierą na kawałki. Łącznie w ciągu kilku godzin w bestialski sposób wymordowano ponad 150 osób.

Wszystkie gospodarstwa zostały doszczętnie splądrowane. Zabierano nie tylko kosztowności, lecz także żywność i bydło. Do „partyzantów” dołączyli okoliczni Ukraińcy, którzy bez skrupułów rabowali mienie niedawnych sąsiadów. „Złote żniwa” rozpoczęły się na Wołyniu jeszcze zimą.

Znaczna część bojówki, która dokonała rzezi w Parośli, rekrutowała się spośród mieszkańców najbliższej okolicy. Wbrew powszechnej opinii nie był to wyłącznie margines społeczny. Obok zwykłych rzezimieszków w mordowaniu Polaków wzięli udział m.in. pracownicy wydziału oświaty z Włodzimierza i rodziny księży prawosławnych. Syn jednego z nich był nawet komendantem UPA w rejonie włodzimierskim. Akcja oczyszczania Ukrainy z „elementu obcego” miała oddanych zwolenników zarówno na nizinach, jak i na szczytach ukraińskiego społeczeństwa.

Tekst jest fragmentem artykułu, który znalazły się w wydanej przez PRZEGLĄD książce Wołyń: ludobójstwo UPA, kłamstwa polityków pod redakcją Pawła Dybicza

Fotografia przedstawia rodzinę Karpiaków, zabitą przez Ukraińską Narodową Samoobronę w Lataczu (pow. Zaleszczyki). 14 grudnia 1943 r.

Fot. Instytut Pamięci Narodowej

Wydanie: 07/2022, 2022

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy