Kazimierz Kutz, reżyser, senator W jakimś sensie Instytut Pamięci Narodowej aż się o to prosi. Może nie tyle trzeba go zlikwidować, ile oddać w ręce poważnych i solidnych ludzi. To powinien być tylko magazyn dokumentów i pamięci narodowej, w którym każdy mógłby na bieżąco się dowiadywać o działaniach służb; byłby też pożytecznym źródłem do badań naukowych. Tymczasem mamy doraźny magazyn propagandy ideologicznej, co jest sprzeczne z założeniami tej instytucji. W sytuacji, w jakiej się dziś znaleźliśmy, IPN zasługuje tylko na to, co zrobił Michał Wołodyjowski w finale Sienkiewiczowskiej „Trylogii”. Prof. Jan Widacki, prawnik, b. wiceminister spraw wewnętrznych Stawiamy pytanie, co można zrobić w tej chwili. Łatwiej można było rozwiązać problem 10 lat temu. Nie należało w ogóle tworzyć Instytutu Pamięci Narodowej, bo taką rolę lepiej odegrałyby archiwa państwowe, które w normalnym trybie umożliwiałyby korzystanie i udostępniałyby swoje zasoby z uwzględnieniem okresu karencji. O wiele bardziej racjonalne byłoby włączenie akt byłej SB do sieci archiwów państwowych jako zbiorów specjalnych, niż tworzenie instytutu z rozbudowanymi pionami, np. śledczym, który jest w ogóle zbędny, bo tę funkcję powinna pełnić prokuratura. Także środki przeznaczane na pion badawczy można by lepiej wykorzystać jako granty przyznawane ośrodkom akademickim, zwłaszcza placówkom zajmującym się historią najnowszą. To byłoby z większym pożytkiem dla nauki polskiej i pamięci narodowej w szczególności. Prof. Maria Szyszkowska, filozofia prawa Tak. Ogromnie żałuję, że kiedy byłam w Senacie, mojego wniosku w tej sprawie nikt absolutnie nie poparł. Byłam śmieszna dla swojego klubu. Pisałam o tym w prasie i też nie było odzewu. Z przykrością stwierdzam, że o wiele spraw, o które dzisiaj dopominają się publicyści i parlamentarzyści, walczyłam samotnie. Dowodem niech będzie moja książka „Filozofia polityki”, w której ostrzegałam m.in., że buduje się państwo wyznaniowe i niedemokratyczne. Choć to, co pisałam i mówiłam, sprawdziło się, nie ma się z czego cieszyć. Jestem konsekwentna i tę myśl wyrażoną wcześniej nadal podtrzymuję. Rafał Ziemkiewicz, publicysta To jest pomysł absolutnie zły i zdecydowanie chory. IPN to pożyteczna instytucja, która już wydała kilkadziesiąt znakomitych książek i uporządkowała mnóstwo materiału historycznego. Jedynie laicy kojarzą ją z lustracją, ale przecież ona nie tylko tym się zajmuje, prowadzi badania naukowe dotyczące okresu minionego nie tylko na podstawie archiwów MSW, ale szeregu innych archiwów, z których dokumenty tutaj trafiły. Zresztą również w dziedzinie lustracji jej rola jest pozytywna, bo udało się zgromadzić dokumenty dawnych służb w jednym miejscu. Prof. Andrzej Zoll, b. rzecznik praw obywatelskich Myślę, że jeśli mamy tak działający IPN jak obecnie, to lepiej, aby w ogóle nie istniał. Do tego sprowadza się moja opinia. Zamiast instytutu dokumentami byłych służb specjalnych mogłyby się zajmować archiwa państwowe. Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny SLD Instytut Pamięci Narodowej ma być skasowany, powinien zniknąć, bo to jest świątynia kłamstwa i instrument służący do fałszowania historii. Jego funkcję powinny spełniać zwykłe archiwa państwowe, gdzie zgromadzono by akta z lat 1945-1998. Tylko w Polsce mamy taki skandaliczny przypadek, że piony IPN zajmujące się ściganiem przestępców, ale także pełniące funkcję edukacyjną służą do rozgrywek politycznych i porachunków z przeciwnikami. Stefan Niesiołowski, senator PO Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby mówić o rozwiązaniu Instytutu Pamięci Narodowej. Jednak jego prezes, Janusz Kurtyka, kompromituje się na zlecenie premiera Jarosława Kaczyńskiego, bo stara się rewelacjami z teczek odwrócić uwagę od strajku pielęgniarek. Kurtykę trzeba bezwzględnie odwołać, natomiast formułę IPN należy zmienić, aby nie dochodziło do takich sytuacji jak obecnie. Mówienie o likwidacji IPN jest jednak przedwczesne. Prof. Andrzej Chwalba, historyk, UJ Osobiście nie widzę powodu, by likwidować IPN, bo nie na tym problem polega. Chodzi o to, żeby mechanizmy prawne tworzące proces lustracji nie zatruwały życia społecznego, by działania te mogły być kontynuowane bez szkody dla obywateli Rzeczypospolitej. Gdyby zlikwidować instytut, to w jego miejsce powstałaby inna instytucja, nie wiadomo, czy lepsza. Problemu nie da się zasypać ani zamurować. Od problemów działania byłych służb nie uciekniemy, tak jak w polityce zagranicznej nie możemy uciec od naszych sąsiadów. Trzeba więc tak ułożyć mechanizmy działania instytucji, aby nie naruszały one etosu całych grup społecznych i poszczególnych osób. Prof. Leon
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz









