PRO
Adam Szejnfeld,
poseł PO, przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki
Tak. Jestem zwolennikiem bardziej zliberalizowanych przepisów i zniesienia reglamentacji zezwoleń. Moim zdaniem, liczba punktów sprzedaży nie ma obecnie żadnego wpływu na poziom sprzedaży alkoholu. Nie oddziałuje też w warunkach gospodarki wolnorynkowej na dochody sprzedawców, jak w systemie gospodarki centralnie sterowanej. Dzisiaj rozmiary rynku i skalę podaży określa poziom konkurencji, a nie decyzja jakiegoś urzędu. Odwrotnie. Im więcej reglamentacji i wyższe opłaty, tym bardziej się rozwijają szara strefa i handel nielegalny.
KONTRA
Dr Dariusz Grabowski,
poseł LPR, ekonomista
Nie. To jest szyderczy pomysł. U nas i tak nie było żadnego kłopotu, gdy ktoś chciał kupić gorzałę, więc zniesienie wszelkich ograniczeń to prosta droga do tego, aby więcej sprzedać. Komu? Np. młodzieży, aby ją mocniej rozpić. Mnie ten pomysł przypomina dawne Balcerowiczowskie przepisy umożliwiające import wódek i spirytusu bez ograniczeń, na czym pewne grupy nieźle zarobiły. Dziś też jest okazja, aby rząd dał swoim sympatykom zarobić, otwierać lokale i prowadzić dobry biznes. A przy okazji można „nie swoich” trochę zdeprawować, rozpić itd.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy