Narasta wściekłość ludu

Niepokojące sygnały ze Śląska nadchodziły już od dawna. Leszek Miller twierdzi ponoć, że alarmował premiera, ale odpowiedzi długo nie było, aż nadeszła wymijająca. Na samym Śląsku sprawa była znana zarówno policji, jak i pokrewnym służbom, sprawującym nadzór nad bezpieczeństwem kraju. Bomba wybuchła wbrew wszelkim prawom logiki. Detonowali ją nie prokuratorzy, bądź policjanci, lecz dziennikarze, gdyż dopiero oni odważyli się zawołać głośno, iż trąd zagnieździł się w pałacu władzy sprawowanej tam niepodzielnie przez polityków AWS.
Nieszczęsny wojewoda Kempski – już raz wplątany w aferę finansową we władzach własnego regionu i oskarżany, nie bez podstaw i powodów, o… w najlepszym wypadku – brak nadzoru, w najgorszym – o świadomy udział w przestępstwie – znowu popadł w tarapaty. On, promotor walki o czyste ręce władzy, przez prawicowe media gloryfikowany jako ten rycerz bez trwogi i zmazy, w walce z korupcją okazał się: albo skutecznie ochraniającym gangi przestępcze parasolem, albo świadomie tolerującym, może nie bez korzyści dla siebie, poczynania ludzi nieuczciwych. W jedno nikt nigdy nie uwierzy, że w sytuacji, gdy wróble śląskie ćwierkały na dachach o tym trądzie w pałacu władzy, jeden tylko wojewoda – czysty i niewinny – o niczym nie wiedział.

Ja sam nie wierzę w podejrzenia o przestępczych działaniach wojewody Kempskiego. Raczej dopuszczam myśl o sporej nieudolności działania na tym stanowisku, jakie zajmował i w przypadku afery w regionie “S” i w ostatnim już jawnie kryminalnym zdarzeniu. Wojewoda śląski nie jest jedyny w tym koncercie niekompetencji, jaki nam pokazują struktury władzy AWS. Minister Kaczyński, mój faworyt w zespole rządowym, człowiek uczciwy i energiczny, też ujawnił w telewizyjnych wywiadach, iż zdumiewa go fakt, że nikt mu o niczym nie doniósł.
Rodzi się pytanie: co robiły na Śląsku wszelkie władze policyjno-prokuratorskie, że choć wiedziały o tym, że dzieje się coś niedobrego w kręgu osób otaczających wojewodę i jego Urząd, to nikt palcem nie kiwnął, by zawiadomić o tym Prokuratora Generalnego, czyli Lecha Kaczyńskiego.
Na ten temat pouczającej informacji udzieliła w wywiadzie radiowym autorka prasowych sensacji, redaktorka Anna Marszałek. Powiedziała wyraźnie, iż jej rozmówcy, właśnie z kręgów policyjnych, zasłaniali się tym, że choć wiele wiedzieli, nie odważali się ruszać tej sprawy z uwagi na swoje za krótkie ręce, by sięgać aż tak wysoko, do takich politycznych postaci, jakie są uplątane w to bagno. Inni mówili, że wolą milczeć, bo nie chcą przenosić się na Mazury, gdyby zdarzyło się im powiedzieć coś z prawdy przeciw ludziom ze świecznika władzy i polityki.
I tu leży sedno sprawy – nasz polski dramat z obecną władzą. Nie to, że kradnie. Na całym świecie władza coś tam pod siebie garnie. Zgrozą napawa jednak ten strach przed ujawnianiem prawdy, ponieważ dotyczy ona osób ze szczytów władzy. Ludzie wolą bezpiecznie milczeć, niż szlachetnie ryzykować ujawnianie istoty działalności przestępczej. To milczenie, ten strach – są największą wręcz zbrodnią polityczno-moralną ludzi ze struktur władzy AWS. Strach przed ujawnianiem prawdy. Czego trzeba więcej, by uznać, że znaleźliśmy się we władzy reżimu. Nie państwa prawa, ale reżimu strachu.
Władza nie zamierza się ugiąć. Dwa dni po ujawnieniu kolosalnych ponoć nadużyć, w kręgu ludzi związanych z wojewodą, premier Buzek spotykał się w Bieruniu z górnikami. Tylko TVN pokazał całą grozę towarzyszącą temu spotkaniu. Inne stacje wyretuszowały najgorsze. Strzelanie do górników. Znowu. W ubiegłym tygodniu pisałem o zgrozie, jaka mnie ogarnęła na wiadomość, iż górnicza “Solidarność” chce opuścić związek, a dzieje się to w 20 lat po tragedii w kopalni Wujek. 4 grudnia pokazano rzecz jeszcze bardziej przejmującą. Salwę z broni palnej oddaną przez policję III Rzeczypospolitej do górników demonstrujących wobec premiera rządu tejże RP swoje niezadowolenie z rozwiązywania kwestii górniczej. Nie wiem, czy oni mają rację, nie jestem także zwolennikiem burzliwych demonstracji (szczególnie naganne jest organizowanie ich w dniu św. Barbary), ale wiem, że strzelanie do górników, nawet gdy to są (być może na razie) ślepe naboje, jest hańbą, której władza AWS się nie wstydzi, gdyż zdarzyło się, nie po raz pierwszy, to strzelanie do demonstrujących robotników. Także salwa do górników w Barbórkę jest stokrotnie godna potępienia.
Premier Buzek zachował się w tej sprawie przyzwoicie i zarządził zbadanie zasadności takiej reakcji na demonstrację. Mnie to jednak nie zadowala.
Nie strzela się do górników – tak jak nie bije się chłopów, gdy walczą przeciw zagładzie ich warsztatów pracy. Pałka i broń kulowa nie są narzędziami sprawowania władzy. Rządzi się rozumem i uczciwością. Wróćmy jednak znowu do afery u wojewody.
Ludzie, jakich spotykam na ulicach, nadal uważają mnie za kogoś z kręgu władzy, bo się przez czas mego pobytu w Sejmie przyzwyczaili. Podchodzą i mówią: niech pan sobie nie wyobraża, że to, co opisują gazety, radio i telewizja – dzieje się tylko na Śląsku. We wszystkich regionach kraju, we wszystkich urzędach państwowych dzieje się podobnie. Bez łapówki nie ruszysz swojej sprawy z miejsca, tak jak “oni” bez lewych interesów nie potrafią rządzić. Znowu są “oni”, znowu są oskarżenia i przestrogi zbywane lekceważeniem. Znowu społeczeństwo w swej masie zaczyna nienawidzić swojej władzy – choć samo taką sobie wybrało, a wściekłość ludu bierze się stąd, iż zdradzono zaufanie, jakie okazał swoim wybrańcom.
Polska jest podminowana nieudolnością sprawowania władzy struktur utworzonych przez Akcję Wyborczą Solidarność. Ludzie się burzą i przeklinają. Pielęgniarki już naruszyły porządek społeczny, odchodząc od łóżek chorych. Nikt nie wie, kto zbuntuje się jutro i jakie ten opór będzie miał objawy. “Oni” wydają się bezradni. “My”, czyli społeczeństwo, czujemy się coraz bardziej zagubieni i kto wie, czy w wyniku napięcia nie poprzemy buntu, którego nie da się już uspokoić strzelaniem ślepymi nabojami. Koło historii się zamknie. Staną nowe pomniki ofiar.
5 grudnia 2000 r.

Wydanie: 2000, 50/2000

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy