Nareszcie król jest ubrany

Właśnie kończę „Wychowanie seksualne dla klasy wyższej, średniej i niższej”. Nic dziwnego więc, że wiele razy zastanawiałam się nad tym, czym jest pornografia. Myślałam nie tylko o swoim tekście, czy o wypisach z literatury erotycznej, dołączonych po to, by szanowni czytelnicy mogli podniecać się czymś bardziej wyrafinowanym niż kasetami, na których kobieta spółkuje z osłem (prawdziwym osłem, nie zaś… mniejsza z tym, z kim), ale i, czy raczej zwłaszcza, miałam na myśli rysunki Andrzeja Czeczota, który potrafi narysować wszystko, nawet krasnoludka masturbującego się konwalią. Krasnoludek – byt duchowy, wyposażony jednak w zdrową część genitalną, muska ją konwalią. Jest-li to pornografia, panie pośle jeden z drugim, czy nie jest?

Anglicy definiowali pornografię poprzez stan, w jakim podczas czytania lub oglądania zdjęć znajduje się mężczyzna, a dokładniej mówiąc, jedna jego część. Żeby ustalić, czy na przykład „Ulisses” jest książką pornograficzną, czy nie, dawano dwunastu mężczyznom do czytania ostre fragmenty tekstu i pytano, czy panowie owi mieli wzwód, czy też go nie mieli.

To było w dawnych czasach, gdy kobiety nie liczyły się jako odbiorczynie pornografii, a jeśli nawet ją oglądały, to ich stano podczas napawania się trudno byłoby zmierzyć, ponieważ zwykle nie miewają wzwodu ani nawet fallusa.

Co się tyczy zaś przedmiotu podniecenia, może być on bardzo różny. Niektórzy posłowie uważają na przykład, że zdjęcie bestialsko zgwałconej, poranionej kobiety, może wywołać w kimś stan podniecenia seksualnego. Może tak być, zwłaszcza przy chorym umyśle, może niektóre jednostki męskie ten rodzaj fotografii podnieca i dlatego właśnie, by się przed tym bronić, posłowie dokonali zaślubin gwałtu z pornografią, wiążąc je nierozerwalnym węzłem małżeńskim, choć dla większości ludzi ten mariaż jest niezrozumiały, gdyż uprawianie seksu powoduje, że łagodnieje.

Nie wiedzą nieszczęśni posłowie o tym, że wiążąc to, co dotąd było rozdzielone, idą w ślady najbardziej przez siebie znienawidzonych ortodoksyjnych feministek, które uważają, że każdy akt seksualny, także ten z własnym mężem, a nawet z mężem posłem, jest dla kobiety gwałtem.

Anglicy, Niemcy, Francuzi nie odkryliby nigdy tego, na co wpadli rodacy Kopernika, że mianowicie, pornografią są genitalia w trakcie stosunku pokazywane na filmach i fotografiach, jak również jest niż odbywanie stosunków przy osobach trzecich. Wspólna z dziećmi sypialnia do dziś nie jest rzadkością. Wiemy też z literatury, że większość pisarzy (pisarek) podglądała rodziców. Czy mali ciekawscy będą ukarani? Czy będą stawiani przed sąd rodzicie za to, że nie zabezpieczyli sypialni odpowiednią zasuwą? A jak na przykład traktować sytuację, w której osoby trzecie, jak również czwarte, piąte, szóste, uczestniczą w stosunku – co w gwarze młodzieżowej nazywa się przekładańcem – zaś część osób siódmych, chwilowo zmęczonych i zwiędłych, smętnie się temu przygląda? Mówiąc enigmatycznie, nie mogą ruszyć ręką ani nogą, bo są przetrenowani i nic ich nie bierze.

Nie wiem dokładnie, jak zbudowany jest poseł, jednak wiem, jak wygląda pupa (to przypadkowy zbieg nazwiska posła z pupą nie posłem), widziałam również inne narządy.

W trakcie heteroseksualnego stosunku, gdy wspaniale wymyślone przez boską naturę, dwie ściśle do siebie przystające części ciała staną się jednością, wówczas genitaliów na zdjęciu nie widać, chyba że dysponujemy nowoczesnym, laserowym sprzętem zamiast oczu.

Wiceminister sprawiedliwości, Janusz Niemcewicz, przewidział, że tego rodzaju rozważania, jak powyższe, spowodują ośmieszenie kodeksu karnego i miał rację. Można wyobrazić sobie procesy, podczas których oskarżony o szerzenie pornografii broni się tym, że genitalia męskie i żeńskie znajdują się na fotografii w odległości siedmiu centymetrów od siebie, jeszcze przed stosunkiem, a więc pornografią nie są. Na to nawet poseł Pupa nie znajdzie odpowiedzi i próżno będzie wzywał premiera na pomoc w „wojnie o Polskę w wymiarze gospodarczym i moralnym”. Żarty z nazwisk to rzecz okropna, ale wszyscy wiedzą, że pewnemu żołnierzowi z dowcipu wszystko kojarzyło się z pupą. Nie jemu jednemu zresztą pupa kojarzy się z seksem, a samo jej wyobrażenie przywołuje w pamięci obrazki seksualne. Czy można narażać wysoką izbę na to, by za każdym pojawieniem się wyżej wymienionego posła część osób drzemiących w fotelach miała grzeszne myśli?

Z pornografią sprawa jest z góry przegrana, pisał o tym w swym eseju noblista Iosif Brodski. Jako młody człowiek zachwycał się obrazem „Przyjęcie do komsomołu”. Wiadomo, że komsomolcy walczyli o czystość moralną z gorliwością posła P. na obrazie oczekująca na radosny fakt świeckiej konfirmacji kandydatka, siedząca na krześle, ukazywała niewinnie kawałek gołego uda. Ten prześwitujący, jasny skrawek ciała wzbudzał w Brodskim wręcz szalone podniecenie. Brodski, wiadomo, inteligent, a inteligent może przy pomocy chorej wyobraźni podniecać się wszystkim. Wniosek dla posłów AWS: należy zwalczać inteligentów, czyli Unię Wolności, liberałów oraz, przy okazji, Unię Europejską.

Dziecko z bajki, nie rozumiejące udawania dorosłych zawołało: „Król jest nagi!”, gdy wszyscy szeptali o jego pięknych, nowych szatach. To dociekliwe i szczere w reakcjach dziecko pyta: „Dlaczego właściwie, drodzy posłowie, podniecenie seksualne jest naganne?”.

Wydanie: 02/1999, 1999

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy