Nauka poszła w las

Nauka poszła w las

W leśnych szkołach i przedszkolach dzieci po kilka godzin spędzają na powietrzu
Korespondencja z Austrii

Niby nic nowego – uczyć się lasu w lesie. Doświadczyć, że drzewa są także do wspinania się, że można je objąć, że są miłe w dotyku. Poczuć zapach lasu. Dostrzec w nim rośliny, przyjrzeć się bez lęku zwierzakom, owadom. Odkryć świat poza czterema ścianami. Las odkrywają nie tylko dzieci miejskie, ale i wiejskie. Niewiele z nich bowiem biega na co dzień do lasu.
Pomysł wyszedł ok. 20 lat temu od służb leśnych, dopiero niedawno dopuszczono do programu „cywilów”, czyli nauczycieli. Konieczny do prowadzenia zajęć kurs leśnej pedagogiki trwa 10 tygodni, do tego dochodzą szkolenia związane z prawem i zasadami bezpieczeństwa w plenerze. Austria przejęła pomysł z Niemiec i ze Szwajcarii, a te kraje wcześniej ze Skandynawii i Stanów Zjednoczonych. Jednak dopiero od niedawna bliski kontakt z naturą cieszy się rosnącym zainteresowaniem dzieci, rodziców, pedagogów i urzędników. W 2002 r. było zapotrzebowanie na zaledwie sześciu certyfikowanych nauczycieli wiedzy o lesie. Obecnie jest ich niemal 1,4 tys. I nie boją się bezrobocia.
Leśne lekcje prowadzone są w przygotowanych i bezpiecznych miejscach. „Ja też jestem małym pajączkiem, wspinam się po pajęczynie!”, krzyczy dzieciak, wchodząc na drzewo po bezpiecznej ścieżce wspinaczkowej wykonanej z lin. A na górze jest leśny domek i mała platforma, gdzie z kolegami i opiekunem wsłuchuje się w wiatr buszujący wśród gałęzi. Wcześniej dzieci oglądały różne rośliny, m.in. żywca cebulkowego, teraz nauczycielka daje im do skosztowania czarne kuleczki wielkości groszku znalezione pod listkami: „Fuj, gorzkie”, „Smakuje jak surowa kalarepa”. Przyglądają się z ciekawością wydrążonemu pieńkowi z wodą: „Może to jest ptasi basen?”. „A te gąbki na drzewach to co?”, pytają o huby. Albo kładą się na ziemi oko w oko z chrząszczem czy mrówkami i przyglądają się im z uwagą. Dziewczynka potyka się o korzeń i mówi, że drzewo podstawia jej nogę. Kolega niesie gałązkę z listkami, cieszy się, że będzie miał świeżą przekąskę w domu.
Rodzice chętnie zapisują dzieci do leśnych przedszkoli albo do leśnych grup i klas. Przy każdej pogodzie, o każdej porze roku maluchy przebywają po kilka godzin na powietrzu, w lesie, mają tam namioty i zapasowe ubrania. Wspólnie palą ogniska, otrzymują leśne zadania do wykonania, mogą się brudzić i ciągle są w ruchu. Bezsprzecznie nabierają odporności i mniej chorują. Pedagodzy zwracają uwagę, że dzięki kontaktom z lasem człowiek inaczej podchodzi do pogody, jej zmiany przyjmuje jako naturalne. „Dzieci nie boją się śniegu czy deszczu”, mówi Evelyn Sailer z przedszkola leśnego. A do tego uczniowie potrafią bawić się wszystkim – złamaną gałęzią czy szyszkami, odkrywają swoją kreatywność. Poza tym las zapewnia przestrzeń i każde dziecko może określić naturalny dystans, który chce utrzymać wobec innych. Las daje tę wolność. Nabierają do niego szacunku.
Leśna pedagogika oferuje także programy dla nastolatków – warsztaty, naukę odpowiedzialności za las i przyrodę. Przy okazji pomyślano o dorosłych – można wziąć udział w zalesianiu, pielęgnacji pastwisk, tras turystycznych czy terenów chronionych. Pod okiem specjalistów nauczyć się zbierania nasion rzadkich roślin, by móc je przekazywać np. do banków nasion.
Dla niektórych pedagogów leśnych praca jest misją: pragną nauczyć dzieci czerpania z natury wszystkimi zmysłami. „Kiedy 20 lat temu mówiłam, że jestem pedagogiem leśnym, patrzono na mnie jak na dziwoląga. 10 lat temu już coś o tym wiedziano. A teraz często słyszę, że czyjeś dziecko też chodzi na takie zajęcia”, cieszy się Katharina Bancalari, jedna z pierwszych specjalistek w tej dziedzinie.
„Uwielbiam być w lesie. Tam można robić więcej rzeczy”, mówi mamie 10-latka z pierwszej wiedeńskiej szkoły z leśną klasą w dzielnicy Ottakring. „Więcej niż gdzie?”, pyta mama. „Więcej niż wszędzie!”.

Wydanie: 2016, 39/2016

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy