Neofaszysta i antysemita w IPN

Neofaszysta i antysemita w IPN

Były koordynator Brygady Opolskiej ONR został naczelnikiem opolskiej delegatury IPN

Zaczynał od Narodowego Odrodzenia Polski, najstarszej partii politycznej o profilu narodowo-radykalnym w Polsce. Rasistowskie i antysemickie ugrupowanie utrzymywało kontakty z organizacjami faszystowskimi z Włoch, Niemiec i Wielkiej Brytanii, a w swoich wydawnictwach zamieszczało teksty negujące Holokaust lub wybielające zbrodnie nazistów. Później przeszedł do nowego na naszym podwórku Obozu Narodowo-Radykalnego. W swoim pokoleniu Tomasz Greniuch był jedynym działaczem tej organizacji z tytułem doktora. Ich pierwszą demonstracją była pikieta w Myślenicach upamiętniająca niesławny antysemicki „rajd na Myślenice” Adama Doboszyńskiego z 23 czerwca 1936 r. Podczas obchodów 86. rocznicy III powstania śląskiego, 2 maja 2007 r., na Górze św. Anny ONR-owcy hajlowali, co jest w Polsce karalne. Wśród oskarżonych o ten czyn byli koledzy Greniucha. On sam w sieci przekonywał, że równie dobrze można by o propagowanie faszyzmu oskarżyć Juliusza Cezara. Później zmienił śpiewkę, przyznał, że wykonywanie gestu było błędem. Teraz został p.o. naczelnikiem opolskiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.

Wyższy typ człowieka

W Siemianowicach Śląskich działa Śląskie Centrum Kultury. Zainicjował je Michał Olszewski, lider górnośląskich narodowców i wydawca książki „Droga nacjonalisty” Tomasza Greniucha. Na stronie Centrum znajduje się wywiad z autorem, w którym tak opisuje on stosowaną przez siebie metodologię badań historycznych: „Historyk nie powinien pisać »obiektywnie«. Pisać należy »subiektywnie«, to znaczy w pracę należy włożyć całą pasję i energię. Pewien filozof stwierdził »pisz krwią, a dowiesz się, że krew jest duchem«. Ja mam rodzinę, żonę, realizuję powoli marzenia. »Żołnierze Wyklęci« będący przecież ludźmi z krwi i kości, tak jak my, często niemający skończonych 20 lat, wchodzili powoli w dorosłość, wchodzili w etap realizacji dziecięcych marzeń. Oni to wszystko świadomie poświęcili. Ja mam to, czego oni nie mieli. To jest właśnie to spłacenie długu”.

Greniuch jest autorem kilku książek na temat Zgrupowania NSZ kpt. Henryka Flamego, „Bartka”. „Legendarna armia Podziemnej Polski, w której tysiące chłopców i dziewcząt w swej młodości i entuzjazmie, zapalonych idealizmem i wiarą, szło do walki, a tarcze ryngrafów z Matką Bożą chroniły ich młode piersi przed wrogą kulą”, pisze o swoich bohaterach. Jego prace to apoteoza działalności Flamego i jego oddziału, szczególnie po wojnie mało chlubnej.

W rozmowie z Onetem Tomasz Greniuch stwierdził: „Moje poglądy nie mają nic wspólnego z moją pracą naukową”. Jednak to nie poglądy polityczne, ale sposób uprawiania historii całkowicie dyskwalifikuje go jako badacza. Mimo to na fali „dobrej zmiany” Greniuch został pracownikiem Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w delegaturze w Opolu, a teraz pełni obowiązki naczelnika całego opolskiego oddziału. Tę nominację sam zainteresowany skomentował na swoim profilu facebookowym cytatem z Romana Dmowskiego: „Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka”.

Droga, którą przeszedł, jest bardzo ciekawa, nawet w porównaniu z innymi nacjonalistami i neofaszystami na etatach w tej państwowej instytucji. Tomasz Greniuch studiował nauki historyczne w Opolu, gdzie pracował dr Dariusz Ratajczak, autor wydanej w 1999 r. książki „Tematy niebezpieczne”, w której badaczy tematyki żydowskiej nazwał „wyznawcami religii Holokaustu” i oskarżył ich o narzucanie opinii światowej propagandowego obrazu przeszłości. Twierdził też, że „cyklon B stosowano w obozach do dezynfekcji, nie do mordowania ludzi”. Sprawa skończyła się wyrokiem za kłamstwo oświęcimskie i usunięciem historyka z uczelni. Dla Greniucha Ratajczak jest mistrzem. Podobnie jak belgijski kolaborant i esesman Léon Degrelle, którego nazywa „bojownikiem o łacińską Europę”.

Swój do swojego po swoje

Kilka lat później grupa studentów związanych z Obozem Narodowo-Radykalnym wywołała głośny skandal. 19 grudnia 2006 r. w Klubie Akademickim odbyło się zebranie lokalnego oddziału ONR. Jego uczestnicy urządzili sobie sesję zdjęciową z rękoma uniesionymi w nazistowskim pozdrowieniu. Zdjęcia ukazały się następnie na blogu Tomasza Greniucha. W reakcji władze Uniwersytetu Opolskiego zapowiedziały, że „studenci, którzy brali udział w tym spotkaniu, zostaną prawdopodobnie relegowani z uczelni za złamanie przysięgi”. Greniuch z uniwersytetu uciekł. Trafił na Katolicki Uniwersytet Lubelski, gdzie rozpoczął studia doktoranckie pod kierunkiem dr. hab. Tomasza Panfila.

Przez cały ten czas kierował opolskim oddziałem swojej organizacji. Był też jednym z głównych ideologów ONR. Jego blog służył jako pierwsze źródło teorii i praktyki działalności. Dziś już nie istnieje, ale wisiał w sieci na tyle długo, że dało się znaleźć najciekawsze wpisy. Są tam m.in. fragmenty „Zeszytów Szkoleniowych ONR”, których Greniuch był współautorem. Na przykład objaśnienie haseł wykrzykiwanych na demonstracjach: „Tu jest Polska nie Izrael – Hasło to jest reakcją na współczesną historię Polski. Reakcją na uprzywilejowaną sytuację obywateli Izraela w Polsce. Reakcją na roszczeniowe żądania państwa Izrael i jego mieszkańców w stosunku do gospodarzy tego kraju, Polaków. Stwierdzenie to jest samoobroną gospodarzy przed dominacją i uprzywilejowaniem jego »gościa«”. Jak już wiemy, historyk nie może pisać obiektywnie…

Może za to często pisać o Żydach (ale zawsze małą literą). Oto relacja z marszu ONR w Krakowie w 2008 r.: „Po drodze narodowcy mijają grupy młodych żydów, specjalnie na marsz poprzywożonych autokarami z pobliskiego Oświęcimia. Śniadzi izraelici mają szczęście, będą mogli odreagować okropieństwa Auschwitz, wynajmując na zbliżającą się noc polskie dziwki”. Nic dziwnego, że promotorem pracy doktorskiej Greniucha – i całej kariery – został Tomasz Panfil, znany ze stwierdzenia: „Po agresji Niemiec na Polskę sytuacja Żydów nie wyglądała bardzo źle”.

Upadek i wzlot

Środowisko ONR w Opolu długo próbowało przedstawiać się jako intelektualna, patriotyczna śmietanka i normalna prawica, wypierając się oskarżeń o faszyzm. Jednak w pewnym momencie coś pękło w działaczach organizacji i ogłosili zbiorowe wystąpienie z jej szeregów. „Faszyzujące okrzyki, działacze pod zdecydowanie za wielkim wpływem alkoholu, przekleństwa oraz hołota, z którą nic wspólnego mieć nie chcemy oraz nie powinna mieć organizacja odwołująca się do idei narodowej”, napisali w oświadczeniu. Zdegustowany „zdradą” kolegów Greniuch sam także opuścił ONR. Działał indywidualnie. Po wygraniu wyborów przez PiS i nadejściu „dobrej zmiany” trafił do IPN.

Jego nowi podwładni w rozmowie z Onetem nie kryją oburzenia: „To człowiek bez urzędniczego doświadczenia. To po prostu nadanie polityczne. Nigdy nie pełnił żadnych funkcji kierowniczych, a i jego kompetencje naukowe są wątpliwe. Można by powiedzieć, że to historyk jednego oddziału Narodowych Sił Zbrojnych”. Wiele wskazuje, że mają rację, a ta nominacja to kolejna odsłona procederu, jakim jest przejmowanie całości Instytutu Pamięci Narodowej przez nacjonalistycznych radykałów, infiltrujących urząd od wielu lat.

Fot. Jacek Wajszczak/Reporter

Wydanie: 2019, 46/2019

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy