Nie Będzie Poparcia

Nie Będzie Poparcia

Bezpośrednio po tym, gdy pani Gronkiewicz-Waltz wybrała fotel i apanaże wiceprezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, rezygnując z fotela prezesa NBP, rozpoczął się lobbing na rzecz wyboru Leszka Balcerowicza na zwolnione miejsce.
Prym wiodą politycy UW i temu się wcale nie dziwię. Ładniej wygląda były przewodniczący partii na fotelu prezesa NBP niż na fotelu przewodniczącego jakiejś fundacji lub instytutu. Kierownictwo UW od dawna było świadome, że minister finansów jest balastem dla partii i skutki prowadzonej przez niego polityki społeczno-gospodarczej przełożyły się na spadek poparcia UW we wszystkich sondażach. To z ust prominentnych polityków tej partii słyszeliśmy wypowiedzi, że UW nie może być przybudówką Ministerstwa Finansów. Godzi się zauważyć, iż jeszcze przed rezygnacją Hanny Gronkiewicz-Waltz były sygnały o rezygnacji Balcerowicza z przewodnictwa partii. Wakat w NBP spadł jak gwiazdka z nieba.
Politykom UW wtórują komentatorzy, nie tylko ekonomiczni, dwóch czołowych dzienników. Nadszedł już chyba czas, by odpowiedni komentarz zamieścili naczelni.
Każdy może i powinien mieć swoje zdanie, ale te wszystkie zabiegi pomocne do przekonania posłów SLD o wyborze Balcerowicza są po prostu śmieszne. Namawia się więc nas do głosowania za Balcerowiczem, a jeśli z jakichś powodów nie możemy tego uczynić – do niewzięcia udziału w głosowaniu. Ci z nas, co tego nie zrobią, nadal są betonem, postkomuną bez propaństwowego instynktu, przedkładają partykularny interes partyjny nad interes państwa, bo w interesie kraju i całego społeczeństwa leży wybór Balcerowicza na prezesa NBP. Taka jest myśl przewodnia tych komentarzy.
Żeby nikt nie miał żadnych złudzeń i nadziei, powiem jasno i dobitnie: Sojusz Lewicy Demokratycznej właśnie z uwagi na interes państwowy i gospodarczy nie poprze Leszka Balcerowicza. Tracicie, Panowie, czas i miejsce w czołówkach swoich gazet. SLD opowiedział się za kandydatem niepolitycznym. Gdybyśmy chcieli wybrać spośród zgłoszeń prezydenta kandydata politycznego, to wybralibyśmy prof. Marka Belkę. Prof. Belka nie jest odpowiedzialny: za rozwalenie finansów publicznych, za wprowadzenie praktyki pożyczek dla ukrycia prawdziwego deficytu budżetowego, za życie na koszt przyszłego rządu przez tzw. rolowanie wydatków budżetowych, za niezbilansowanie kosztów wprowadzonych reform, za wzrost inflacji i za te wszystkie zaniechania, które doprowadziły do spadku tempa wzrostu dochodu narodowego i wzrostu bezrobocia.
Poseł Tadeusz Syryjczyk te wszystkie “drobne mankamenty” tłumaczy obiektywnymi uwarunkowaniami zewnętrznymi. Argumentuje, że Polska dzięki Leszkowi Balcerowiczowi, mimo kryzysu w Rosji, w ostatnich 3 latach miała największy wzrost PKB spośród krajów transformowanych. To prawda. Ale prawdą jest też to, że Polska miała największy spadek tempa wzrostu. Jak się objęło gospodarkę po rządach SLD-PSL z blisko 7-procentowym wzrostem PKB, to nie można obniżyć tego wzrostu do zera, jak to jest w Czechach – Panie Pośle Syryjczyk.
Powracając do panów B., to nikt nie zaprzeczy, że prof. Belka jest także z jak najlepszej strony znany światowym instytucjom finansowym. Potrafi współpracować, a nie dyktować swoje warunki, potrafi wysłuchiwać argumentów, a nie pozostawać na nie głuchym, a ponadto – tak na marginesie – zna się na polityce pieniężnej znacznie lepiej niż jego konkurent.
Nietrudno było przewidzieć, że po zaproponowaniu przez prezydenta pięciu kandydatów sprawa ta stanie się przedmiotem targu politycznego między UW a AWS. O warunkach tej “propaństwowej umowy” poinformował telewidzów jeden z krakowskich posłów. Dotychczas uznawałem go za Pierwszego Destruktora Rzeczypospolitej Polskiej, ale okazał się również Pierwszym Pleciuchem RP. Rzeczywiście jest on, jak mówi moja żona, bardzo niebezpieczny, bo mówi wszystko, co wie. Na szalę tego kontraktu rzucono miejsca w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, w Trybunale Konstytucyjnym, fotel prezesa NIK, ordynację wyborczą, ale osią porozumienia jest budżet i fotel prezesa NBP. UW udaje, że od odpowiedzi na pytania dotyczące budżetu uzależnia jego poparcie, a przecież w gruncie rzeczy daje do zrozumienia, że głosowanie za budżetem zależy od poparcia kandydatury Balcerowicza. Dla mnie jest to wielki blef.
Unia Wolności i tak zagłosuje za budżetem i nie nastąpi rozwiązanie parlamentu. Przy tym poparciu, jakie partia ta ma dziś w sondażach wyborczych, rozwiązania parlamentu boi się ona bardziej niż diabeł święconej wody.

Wydanie: 2000, 51/2000

Kategorie: Publicystyka
Tagi: MAREK WAGNER

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy