Prof. Janusz Czapiński odpowiada Piotrowi Żukowi
Felietonista ma większą swobodę interpretowania rzeczywistości niż naukowiec. Nie wolno mu jednak – moim zdaniem – rzucać gołosłownych oskarżeń dyskredytujących pracę naukowca oraz przekręcać faktów, sącząc kłamstwa w umysły odbiorców. Oba te grzechy dziennikarskie popełnił Piotr Żuk („P” nr 28). Pisze on: „Komentarze prof. Czapińskiego o tym, że »wszyscy w Polsce są coraz bardziej zadowoleni z sytuacji materialnej«, mogą budzić wątpliwości co do reprezentatywności badanej próby”. Nie wiem, skąd autor wziął ten cytat, a zwłaszcza zwrot „wszyscy w Polsce”. Według mojej wiedzy nigdzie nie pisałem ani nie mówiłem w autoryzowanych wywiadach o wszystkich Polakach.
Ważniejsze jednak w tym cytacie jest podważanie wiarygodności wyników Diagnozy Społecznej ze względu na niereprezentatywność próby. Nie znam badań sondażowych w naszym kraju, w których udałoby się znacznie przekroczyć wskaźnik realizacji 40% próby, a w większości waha się on między 20% a 30%. W Diagnozie wskaźnik ten wynosi między 70% a 80% (dzięki jedynej zawodowej w Polsce siatce ankieterów GUS). W tym roku udało się nawet dotrzeć do 74% gospodarstw domowych z poprzedniej edycji, w 2011 r. Zapewniam felietonistę, że wszystkie nasze próby są losowe, a później dodatkowo jeszcze specjalnie ważone, aby ich struktura odpowiadała strukturze polskiego społeczeństwa ze spisu powszechnego.
A teraz zwykłe kłamstwo, które – będę łaskawy – wynika zapewne z braku wprawy w czytaniu danych statystycznych. Piotr Żuk pisze: „…tym, co się zmienia, jest szybki przyrost osób mających długi przekraczające poziom rocznych dochodów (w ciągu minionej dekady skok z 8% do prawie 30% Polaków”. Wszędzie, gdzie prezentowałem te dane, wyraźnie odnosiłem procent najwyżej zadłużonych do zadłużonych. Ponieważ zadłużonych ogółem (i to gospodarstw domowych, a nie Polaków) jest, jak stwierdziliśmy, 37%, to – jak łatwo policzyć – tych, które są zadłużone na poziomie co najmniej swoich rocznych dochodów, jest wśród wszystkich gospodarstw nie 30%, ale trzy razy mniej – 10,36%. Sugeruję felietoniście powtórzenie zasad obliczania procentu z programu gimnazjum.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy