Generał Władysław Anders a powstanie warszawskie Generał Władysław Anders uważał powstanie warszawskie za kardynalny błąd z politycznego i wojskowego punktu widzenia, a z moralnego za zbrodnię, za którą odpowiedzialność ponosili jego zdaniem dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Bór-Komorowski i jego sztab. Jan Nowak-Jeziorański, legendarny kurier z Warszawy oraz jeden z koronnych świadków i uczestników powstania warszawskiego, powtarzał często, że każdy myślący Polak rozpamiętujący dzieje tego tak bohaterskiego, a zarazem tragicznego, naszego ostatniego wielkiego, narodowego zrywu powstańczego jest głęboko rozdarty wewnętrznie. Prawie każdego bowiem Polaka urzeka i imponuje mu rzadko spotykane bohaterstwo powstańców i ludności cywilnej stolicy, która przez 63 dni toczyła samotny, nierówny bój z Niemcami, a zarazem przeraża go ogrom strat ludzkich i materialnych poniesionych na skutek tego powstania. Niemcy podawali, że w czasie powstania warszawskiego zabili lub wymordowali ok. 200 tys. Polaków – dzieci, kobiet, starców i mężczyzn, obrócili też stolicę Polski w perzynę. Co więcej, ok. 550 tys. ludzi wypędzili ze zniszczonego miasta, z czego 165 tys. wywieźli na roboty w Rzeszy, a 50 tys. wysłali do obozów koncentracyjnych. Na skutek powstania większa część miasta uległa zniszczeniu. W styczniu 1945 r. Armia Czerwona i 1. Armia WP wkroczyły do miasta ruin i grobów – do miasta warszawskich robinsonów. Takiej ruiny i katastrofy nie przeżyła żadna inna stolica europejska od najazdu Hunów na Rzym. Straty poniesione przez powstańców też były niezwykle bolesne: 9,7 tys. zabitych, 5,3-7,2 tys. zaginionych, 25 tys. rannych i kontuzjowanych. Ponadto do niewoli niemieckiej, jak podaje Władysław Bartoszewski, dostało się ok. 16 tys. osób. W czasie powstania straciliśmy sam kwiat stołecznej młodzieży, niedoszłej elity narodu, której później tak bardzo nam brakowało i jeszcze dzisiaj brakuje. Niemcom udało się stłumić powstanie kosztem 2 tys. zabitych i 9 tys. rannych żołnierzy oraz 100-200 zabitych cywilów. Inne źródła podają, że straty niemieckie wynosiły zaledwie 1570 zabitych i 9044 rannych żołnierzy. Wymowa tych cyfr jest wręcz przerażająca. Nic więc dziwnego, że wielu Polaków jest głęboko poruszonych i wzburzonych, kiedy rozpatruje sprawę powstania warszawskiego: jego przyczyny, przebieg i skutki, czego najlepszym przykładem jest gen. Władysław Anders, legendarny dowódca 2. Korpusu, zdobywca Monte Cassino, a po wojnie przywódca drugiej wielkiej polskiej emigracji politycznej, której rdzeniem byli jego żołnierze, wyprowadzeni przez niego z „nieludzkiej ziemi”. Gen. Anders uważał wywołanie powstania, od samego jego wybuchu, nie tylko za głupotę, ale za „wyraźną zbrodnię” i „największe nieszczęście dla Polski”. Co więcej, oceniał, że jakakolwiek akcja przeciwko Niemcom w panujących wówczas w kraju warunkach prowadziła tylko do „niepotrzebnego przelewu krwi polskiej”. Gen. Anders był „na kolanach przed walczącą Warszawą”, ale sądził, że „gen. Komorowski i szereg innych osób” winni stanąć przed sądem za wywołanie powstania. W jego opinii powstanie to leżało jedynie w interesie Niemców i bolszewików. Anders, doświadczony żołnierz i dowódca, uważał, że powstanie nie było należycie przygotowane i nie miało najmniejszych szans powodzenia, a ocena sytuacji militarnej na froncie wschodnim, dokonana przez dowództwo Armii Krajowej pod koniec lipca 1944 r., była fałszywa, z czym trudno się nie zgodzić. Nie uzgodniono też powstania z aliantami zachodnimi i nie upewniono się, „jaką pomoc mogli dać alianci walczącej stolicy”. Gen. Marian Kukiel, szef Ministerstwa Obrony Narodowej w latach 1943-1945, wyśmienity historyk wojskowości, też uważał powstanie warszawskie za nieszczęście dla Polski. Do wybuchu powstania doszło, jak wiemy, ponieważ Komenda Główna AK uważała, że Niemcy na froncie wschodnim ponieśli już ostateczną klęskę, a wejście Armii Czerwonej do stolicy było tylko kwestią kilku dni. Zdaniem gen. Andersa skutki i konsekwencje powstania warszawskiego były dla Polski fatalne, gdyż zniszczyły ośrodek dyspozycyjny w kraju, zniszczyły inteligencję i „puls walki o niepodległość w kraju, ułatwiając tym sowietyzację kraju”. Zdaniem gen. Kukiela do wybuchu powstania doszło, gdyż Komenda Główna AK dokonała 21 lipca 1944 r. zbyt optymistycznej oceny sytuacji na froncie wschodnim. Doszła bowiem do przekonania, że Niemcy na wschodzie doznali druzgocącej klęski oraz że Armia Czerwona wkrótce wejdzie do Warszawy, a następnie będzie
Tagi:
Jan M. Ciechanowski









