Nie tylko igrzyska

Nie tylko igrzyska

Czy można określać Chiny jako kraj komunistyczny, skoro w Biurze Politycznym Partii zasiadają kapitaliści, a w państwie jest 350 tys. milionerów dolarowych?

Dziś Chiny są na ustach wszystkich. Czy oznacza to, że wiedza o Kraju Środka już jest tak powszechna? Czy też mamy tylko do czynienia z różnymi poglądami? Czytamy m.in. w „Rzeczpospolitej” w artykule pt. „Pekin, nasz wielki wstyd”, iż od roku 1989, gdy czołgi rozjeżdżały studentów, niewiele się w Chinach zmieniło. Komentator „Rzeczpospolitej” który tak opisuje obecne Chiny po prostu za mało zajmował się problemami praw człowieka w tym kraju. Dużo się zmieniło na lepsze, co nie oznacza, że jest dobrze. W kraju autorytarnym opozycja, rzecz jasna, nie może działać, jak by chciała, i napisane prawo nie zawsze jest prawem. Ale sądzę, że Chiny długo jeszcze nie będą krajem demokracji, jak my na Zachodzie pojmujemy demokrację i państwo praworządne. Jednakże Chińczycy mają i wykorzystują jak nigdy w swojej długiej historii coraz więcej praw osobistych. Rzecz jasna, modernizacja nie tylko prowadziła

do niesamowitego rozwoju

kraju, ale przyniosła również cienie.
Przysłuchując się dyskusji lub czytając artykuły w mediach, często jestem zdziwiona, z jaką nonszalancją i niekiedy arogancją pisze się o tym ważnym zagadnieniu. Od wielu lat zajmuję się tematyką współczesnych Chin, obserwując rozwój i zmiany państwa oraz społeczeństwa. W Chinach są obszary wyglądające jak w XIX w., inne jak XX w. i jeszcze inne jak już w XXII w. Chiny często są określane jako kraj komunistyczny. Gdyby opierać się na ideologicznej retoryce, można by w to uwierzyć. Czy można jednak określać jako komunistyczny kraj, w którego Biurze Politycznym Partii zasiadają milionerzy, kiedy w tym kraju jest 350 tys. milionerów dolarowych? Kraj, gdzie prywatne firmy robią furorę? Chiny przemieniły się z państwa totalitarnego w autorytarne z partią kierującą, która nazywa się Partią Komunistyczną Chin i która widziałaby się chętnie jako partia ludowa. Partia ta liczy prawie 80 mln członków i wśród nich jedna trzecia to ludzie młodzi.
Chiny można poznać tylko przez pryzmat ich tradycji i kompleksowego spojrzenia na ten kraj, który znajduje się w skomplikowanym procesie reform i modernizacji. Dyskursy i spory cywilizacyjne i kulturowe, które nasiliły się szczególnie po przełomie w Europie Środkowej i Wschodniej, są częścią publicznej debaty.
Przypomnijmy, iż tradycja wypraw do Chin jest bardzo bogata, znamy przecież różnorodne opisy, poczynając od uwielbienia, jak to czynił m.in. w XVII w. wielki filozof niemiecki Leibniz na podstawie informacji uzyskanych z wymiany listów z jezuitami przebywającymi w Chinach z misją szczerzenia chrześcijaństwa, aż na początku XX w. do demonizacji Chin jako żółtego niebezpieczeństwa dla Okcydentu, do czasu obecnego niepokoju z powodu globalnego umocnienia Chin.
Polityka reform zmieniła Chiny. Ta pełna sprzeczności przemiana przebiega – jak się zdaje – w nieskończonej ilości form. Przed obserwatorami Chin staje wiele pytań.
Chińskie obrazy były na Zachodzie odtwarzane z licznymi subiektywnymi spostrzeżeniami. Jednakże Chiny są

czymś więcej niż krajem,

czymś więcej niż państwem, są starym, dumnym narodem o wielkiej cywilizacji.
Chińskie terytorium jest prawie równe wielkością terytorium całej Europy.
Nie ma miejsca na podziw, jak i zakwestionowanie albo negację, jeśli pragniemy zrozumieć przebieg etapów rozwojowych i wielopłaszczyznowe przemiany. Również wielkie teorie nie zawsze są pomocne w poszukiwaniu rozpoznania, ustalenia tej jedynej „prawdy”, której, jak dobrze wiemy, nie ma.
Uważni obserwatorzy Chin na Zachodzie, i jest ich coraz więcej, z biegiem czasu pojęli, ujmując to obrazowo, iż zamek do lepszego zrozumienia musi być często otwierany innym kluczem i przekręcany w innym kierunku. Tak więc zrozumienie Chin i ich przemian we wszystkich szczegółach pozostaje dla obserwatorów zachodnich trudnym przedsięwzięciem.
Skok ku nowoczesności wziął początek przed 30 laty. Od tego czasu gospodarka chińska notuje roczne przyrosty w wysokości prawie 10%. W historii ludzkości, zdaniem ekspertów, nie miały miejsca w tak krótkim czasie tak wielkie przemiany ekonomiczne, i to przy równoległym znacznym przyroście liczby ludności. Liczba ludności wzrosła w tym okresie o 400 mln.
Sądzę, iż rzeczywistego powodu ogromnego zainteresowania się Chinami należy szukać w zapierającym dech rozwoju i przemianach zachodzących w tym kraju, który stał się największym rywalem Zachodu. Na Zachodzie obawiają się nie tylko konkurencji taniej siły roboczej, innowacyjności i chińskich rezerw dewizowych, które aktualnie wynoszą prawie 1,5 bln dol. i które mają być inwestowane w krajach zachodnich. Już dzisiaj można zauważyć, iż Chiny mogą stać się również konkurentem systemowym. Nie chodzi tutaj o konkurencję między socjalizmem a kapitalizmem, jak w okresie zimnej wojny, lecz o stworzenie modelu, w którym rozwój gospodarczy będzie możliwy w warunkach polityki autorytarnej, innymi słowy bez demokracji, tak jak już przed laty powiedział to prezydent Singapuru, Lee Kuan Yew, podkreślając, że Azja pójdzie własną drogą i nie drogą indywidualizmu zachodniego.
W dyskursie o Chinach prowadzonym na Zachodzie przede wszystkim idzie o kwestię możliwej zmiany

w układzie sił na świecie

na korzyść Azji. Przy tym nowa potęga Chin, jako jedna ze znaczących sił napędowych politycznych i ekonomicznych zmian, w których Zachód jest konfrontowany, już obecnie odgrywa szczególną rolę.
Wielu ekspertów, także w USA, jest zdania, że za 20 lat USA mogą przestać być przodującym mocarstwem światowym. Tę rolę mogłyby przejąć Chiny. Ta troska idzie w parze z obawą, że Zachód ze swoją roszczeniową kulturą polityczną nie będzie więcej uniwersalnym punktem wyjścia do modernizacji i nowoczesności.
Dla gazety „Dziennik” oznacza to, iż KPCh prowadzi perfidną grę z Zachodem. Dlaczego perfidną? Odpowiedź może brzmieć: Kto zmuszał Zachód do współpracy z Chinami, do inwestowania na chińskim rynku? Czy nie było to przede wszystkim dążenie do pomnożenia zysków? Więc warto zapytać: czy Zachód nie wyhodował sobie sam swojego największego rywala? Dziś Zachód nie powinien być naiwny i widzieć siebie nadal tylko jako decydujące centrum świata.
Coraz częściej pojawiają się pytania, jak Zachód ma się bronić i jakie wyzwania go czekają? Odpowiedź, jakiej można dzisiaj udzielić, brzmi: wyzwanie ocenić jako wyzwanie i dostosować się odpowiednio w gospodarce i w systemach socjalnych.
Wydaje się, że w Polsce, w opinii publicznej, reprezentowana jest szczególnie tzw. szkoła jastrzębi, która nawołuje Zachód do izolowania Chin, do bojkotu, w celu narzucenia Krajowi Środka zachodniego modelu demokracji, chociaż Unia Europejska w swojej polityce wobec Chin już od tego dawno odeszła.
Natomiast w zachodniej Europie od lat 90. coraz silniej zyskuje na znaczeniu pogląd reprezentowany przez tzw. szkołę gołębi, ponieważ powstała świadomość, że wobec Chin już nie można stosować polityki nacisków. Tylko szeroka współpraca na wszystkich odcinkach może doprowadzić do dalszego otwarcia się Chin.
8 sierpnia, czyli za niespełna pół roku, rozpoczynają się igrzyska olimpijskie w Pekinie. Już w trakcie przygotowań poświęca się temu wydarzeniu wiele uwagi.
W polskich mediach ukazuje się coraz więcej materiałów, w których nawołuje się do bojkotu tych igrzysk. Np. w „Dzienniku” (9-10.02.br.) ukazał się artykuł o znanym chińskim artyście Ai Weiwei, współtwórcy futurystycznego stadionu narodowego w Pekinie, na którym ma się odbyć inauguracja igrzysk. Ten artysta chce zbojkotować ich otwarcie i nie brać w nim udziału. W artykule czytamy, że rośnie napięcie i krytycznie o władzy zaczynają mówić nawet ci, którzy jeszcze niedawno żyli z nią dość zgodnie. Wytworzono wrażenie, jakoby Chińczycy byli gotowi do podjęcia oporu. Przy tym cytuje się tylko jednego artystę, który określił olimpiadę jako „propagandową szopkę”. Autor tego artykułu nawet nie podjął wielkiego trudu researchu, ponieważ znaczną część wziął z tekstu opublikowanego w niemieckim tygodniku „Der Spiegel”. Zapomniał przy tym wyjaśnić, że w ostatnim czasie w tym samym piśmie ukazało się wiele innego typu artykułów o Chinach, które były rezultatem relacji z podróży dziennikarzy tego pisma i dlatego bilans tego researchu wypada inaczej niż jednostronny bilans artykułów „Dziennika”.
Z „Gazety Wyborczej” dowiadujemy się także, że Fundacja Helsińska zamierza organizować w szkołach lekcje na temat praw człowieka w Chinach. Niewątpliwie zaangażowani obywatele, występując w obronie praw człowieka, mają na celu szlachetne działania. Jednakże, aby je zrealizować, nie można ograniczać się tylko do roszczeń wprowadzenia w życie

wizji etycznych.

Do tego potrzebna jest konkretna wiedza, na którą trzeba zapracować, aby krok za krokiem razem przybliżyć ten szlachetny cel. Etyka fundamentalna, ideowa i poglądy nie wystarczają.
Lekcje o prawach człowieka nie powinny być przedstawiane tylko z punktu widzenia eurocentryzmu, eurocentrycznego uniwersalizmu i godności człowieka na podstawie podobieństwa do Boga. Postawmy sobie uczciwie pytanie: od kiedy u nas wprowadzane są w życie prawa człowieka?
Eksport demokracji do Chin może pozostać tylko wizją. Ponieważ taka wizja jest pozbawiona realizmu. Realistycznie natomiast byłoby poznać przemiany w Chinach i współpracować, jak to czyni polityka UE w dialogu z Chinami nt. praw człowieka.
Niewątpliwie istnieją – nie tylko w Polsce – przeciwnicy przyznania Chinom prawa do organizacji igrzysk olimpijskich. Kiedy niektórzy przeciwnicy nazywają to większym skandalem niż organizacja igrzysk w 1936 r. przez III Rzeszę, to muszę z przykrością stwierdzić, że autorzy takich porównań naprawdę nie znają historii XX w. Jak można porównywać reżim faszystowski z systemem autorytarnym w Chinach? Takie porównanie, nie powinno mieć w ogóle miejsca. Takie porównanie, jak stwierdzają niektórzy obserwatorzy, bardziej pasowałoby do Japonii w roku 1964, kiedy cesarstwo powstało ponownie z popiołu swojej wojowniczej historii.
Znane osobistości, takie jak Mia Farrow, nawołują do bojkotu. „Cios w Chiny” – tak zatytułowany jest w „Gazecie Wyborczej” artykuł o wycofaniu się Spielberga z udziału w przygotowaniach. Z dużą satysfakcją informowano czytelników, że on nie będzie brać udziału w ceremonii otwarcia igrzysk. Był on jednym z ośmiu członków zespołu pracującego nad ceremonią otwarcia. Tłumaczył swoją decyzję tym, że sumienie mu nie pozwala na ten udział. Powiedział, iż nie może się skupić nad takim zadaniem, gdy w Darfurze dzieją się zbrodnie nie do opisania. Chociaż za ten stan obwiniał rząd sudański, to jednak podkreślił, że wspólnota międzynarodowa, szczególnie Chiny, ponoszą odpowiedzialność. W Chinach o wycofaniu się Spielberga dotychczas nie było żadnej informacji.
Jak daleko idą przeciwnicy w swojej krytyce wobec Chin, pokazuje interpretacja pięciu kółek olimpijskich. Interpretuje się je jako

splecione kajdany,

ludzkie czaszki, koła czołgu czy ślady po kulach. Jednak wyżej zarysowany obraz przeciwników jest tylko jednym z wielu obrazów.
Ale zainteresowanie, rzecz jasna, wywołują nie tylko sportowe wydarzenia. Zachód oczekuje po igrzyskach dalszej liberalizacji. Chińska elita polityczna przyjmuje tego rodzaju wizje do wiadomości, jednakże ma inne plany. Olimpiada ma być świadectwem wielkiego wzrostu Chin, światu ma być zademonstrowana chińska nowoczesność.
Ta nowoczesność ma być tak samo wydajna, jak to ma miejsce w krajach zachodnich. Zamierza się dogonić Zachód, ale nie przegonić, ponieważ zachodni model wolności nie mieści się w chińskich kryteriach obecnej nowoczesności. Tak więc od lat głosi się hasło „Dogonić świat”, przy czym ma się tutaj na myśli kraje wysoko rozwinięte. Celem rozwoju jest: zostać bogatym i silnym, aby zająć znów należne miejsce w świecie.
Natomiast mieszkańcy Pekinu cieszą się z tego wielkiego wydarzenia, są dumni i w parze z tym rośnie nadal samoświadomość. Rzecz jasna, narzekają też na utrudnienia z powodu licznych placów budowy, hałasu i kurzu, kiedy tumany pyłu pokrywają całe dzielnice.
Również ja sama mogłam w pewnym stopniu odczuć tę atmosferę, przebywając późną jesienią ub.r. w tym mieście. Pekin ma zabłysnąć nowym blaskiem. Stare domy są burzone, stare samochody są wyrzucane z miasta, zanieczyszczające środowisko naturalne fabryki są czasowo zamykane, organizowane są kursy cywilizacyjne, na których mieszkańcy miasta uczą się, jak dobrze zachować się wobec przybyszów, stać karnie w kolejce do autobusu, uczą się angielskiego, kierowcy taksówek uczęszczają na specjalne kursy tego języka. Specjalnie do tego powołane grupy mają zwracać na to uwagę. Ważne przy tym jest zaprzestanie plucia na ulicy.
Ogólnie można powiedzieć, że Chińczycy są dumni z faktu powierzenia im organizacji igrzysk. To dotyczy także przyznania organizacji Expo w Szanghaju.
Musimy postawić sobie pytanie, dlaczego Krajowi Środka poświęca się tyle uwagi i zainteresowania.
Czy to więc tylko kwestie praw człowieka, ekologii, ochrony zwierząt są powodem protestów, czy istnieją też inne powody? Jak wiemy, Chiny pragną nie tylko zdobyć większość medali, ale także stać się mocarstwem w XXI w. Olimpiada stoi pod hasłem „Jeden świat – jedno marzenie”. Chiny na pewno mają przy tym własne marzenia, jak inne kraje mają swoje. Zachód jest coraz bardziej tego świadomy. Po 200 latach poniżania, jak w Chinach często podkreślano, pragną one nie tylko ponownie zająć swoje miejsce pod niebem i na pokojowej ziemi, ale i współdecydować o losach światach.
Mówiąc dzisiaj o Chinach, trzeba być świadomym, że obecny Kraj Środka nie może być porównywany z krajem sprzed 30 lat, kiedy to zapoczątkowany został nowy kurs rozwoju przemian państwa i społeczeństwa.
Po raz pierwszy w Chinach odbędą się igrzyska olimpijskie. Budowanych jest 20 nowych miejsc rywalizacji sportowej. Nowoczesny budynek Olympic Tower stanowi centrum imprezy. Tam pracują funkcjonariusze komitetów sportowych, miasta, państwa i mediów.
Oczekuje się przybycia 17 tys. sportowców i oficjalnych przedstawicieli z 205 krajów. Igrzyska ma obsługiwać przeszło

20 tys. zagranicznych dziennikarzy.

100 tys. osób będzie pracowało ochotniczo, aby pomóc licznym gościom i widzom zagranicznym. W ciągu tych tygodni Chiny będą w centrum szczególnego światowego zainteresowania. Oczekuje się 1,5 mln widzów. Nowa linia metra nr 10 łączy na długości 57 km prawie 50 stacji, przede wszystkim będą nią podróżować przybywający na igrzyska. Poza tą linią jest jeszcze kilka innych linii metra. Na pewno w Pekinie pojawią się zagraniczne grupy organizacji wolnościowo-obywatelskich i starać się będą przedstawić publiczności swoje wymagania wobec rozwoju Chin. Nie wiadomo jednak, jak będą reagować władze porządkowe.
Tak jak na poprzednich igrzyskach, gdzie gospodarze czynili wysiłki, aby się zaprezentować, teraz to samo robią Chińczycy. Pragną więc zaprezentować nowy obraz Pekinu, imponujące nowe stadiony, hale sportowe i baseny. Organizowanie igrzysk, tak marzy elita polityczna, ma być sygnałem do nowego marszu Chin w historii świata.
Pod hasłem „Podróż harmonii” ogień olimpijski przebędzie trasę długości 137 tys. km w ciągu 130 dni. Zapalony będzie tradycyjnie na Olimpie i samolotem przewieziony do Pekinu. Stamtąd zapoczątkuje podróż po innych kontynentach. Ma zapłonąć także na najwyższym szczycie świata, Mount Evereście.
Na ceremonii otwarcia ma być pokazane widowisko przygotowane m.in. przez znanego chińskiego reżysera Zhang Yimou, przedstawiające 5 tys. lat historii Chin do chwili obecnej. Chińska ekipa licząca 570 sportowców będzie największą na tych igrzyskach. Sportowcy mają zdobyć dużo złotych medali. Slogany głoszą: „Ojczyzna w sercu, patrząc na świat, wytrwale trenować i krajowi przynieść chwałę”. Sportowcy mają realizować to ku chwale Chin i Partii Komunistycznej. Jednakże marzeniem sportowców jest nie tylko to, lecz by tym zwycięstwem zapewnić sobie przyszłe dobre życie. Igrzyska na pewno nie będą początkiem nowej wolności politycznej. Chińczycy mają obecnie jeszcze inne priorytety, mianowicie wzbogacić się i żyć lepiej. Czy na ogół Chińczycy obecnie naprawdę dążą do zachodniego życia w wolności, jak często u nas się sugeruje, jest chyba wątpliwe.

Autorka jest profesorem w Zakładzie Krajów Pozaeuropejskich Polskiej Akademii Nauk

 

Wydanie: 12/2008, 2008

Kategorie: Opinie
Tagi: Karin Tomala

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy