Nie wszystko umiera

Nie wszystko umiera

Co dalej z polską szkołą reportażu radiowego

Opisany kilka tygodni temu na łamach PRZEGLĄDU (nr 25) zmierzch Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia nie oznacza, że polska szkoła reportażu radiowego bezpowrotnie odchodzi w przeszłość. Opuszczone przez Warszawę miejsce zajmują twórcy związani z rozgłośniami regionalnymi. W niektórych bowiem obudziły się ambicje.

Obok Polskiego Radia SA w naszym kraju działa 17 rozgłośni regionalnych, będących samodzielnymi spółkami skarbu państwa. W dwóch – w kolejności alfabetycznej: Polskim Radiu Białystok i Polskim Radiu Lublin – funkcjonują redakcje reportażu. Ich osiągnięcia, zarówno krajowe, jak i międzynarodowe, robią wrażenie. Także w pozostałych rozgłośniach pracują dziennikarze zajmujący się tą formą twórczości. Z pewnością dzięki nim nieraz jeszcze usłyszymy o międzynarodowych sukcesach polskich reportażystów i dokumentalistów radiowych.

Bywa, że liczby niewiele mówią. W sprawozdaniu zarządu Polskiego Radia z realizacji misji publicznej za rok 2020 znalazła się informacja, że w Studiu Reportażu i Dokumentu zrealizowano 486 reportaży, które zostały wyemitowane głównie na antenach Jedynki i Trójki. Słowem nie wspomniano, że ich status w ramówkach obu programów był systematycznie obniżany, choćby poprzez przesuwanie ich emisji na godziny nocne. Ani że w ubiegłym roku dziennikarze zaczęli odchodzić ze studia. Z dawnego zespołu pozostało dziewięć osób. Tak przerwana została tradycja zapoczątkowana w latach 50. XX w. w Dziale Literackim Polskiego Radia. Odbudowa tego, co zostało utracone, zajmie lata. I nie jest pewne, czy zakończy się sukcesem. Na szczęście – nie wszystko umiera.

Białystok

Pytanie: od kiedy w Polskim Radiu Białystok istnieje Studio Reportażu i Dokumentu? Odpowiedź: od zawsze. Podwaliny rozgłośni położyli pracownicy Radia Wileńskiego, którzy w roku 1944 trafili do stolicy Podlasia. W styczniu 1945 r. Zbigniew Kopalko, późniejszy zdobywca radiowego Oscara – Prix Italia w roku 1959 za reżyserię opery radiowej „Neffru”, zrealizował tu pierwsze słuchowisko.

Po wojnie z rozgłośnią współpracowali aktorzy wileńskich teatrów – Hanka Bielicka, Zygmunt Kęstowicz, Danuta Szaflarska, Jerzy Duszyński, Jan Świderski i Czesław Wołłejko.

W latach 60. z Rozgłośnią Polskiego Radia Białystok związał się Wiesław Janicki, późniejszy szef Redakcji Literackiej. Bohaterami swoich reportaży uczynił on mieszkańców podlaskich wsi. A potrafił wypowiedzi zwykłych ludzi zmienić w niemal filozoficzne eseje. Jego „Pastusza ballada” była magiczną opowieścią o pastuchu marzycielu, „Wróżycha” zaś – historią starej kobiety zajmującej się przepowiadaniem. Z kolei tematem reportażu „Wsi spokojna, wsi wesoła” stały się mleczarnia i wiejski sklep będące centrum życia lokalnej społeczności.

Janicki wspólnie z Andrzejem Bartoszem na przełomie lat 70. i 80. wymyślili audycję „Teatr Naturalny” – prawdziwy przebój rozgłośni oraz Programu III Polskiego Radia. Były to słuchowiska satyryczne, realizowane często z udziałem mieszkańców Goniądza i Osowca, rzecz unikatowa w formie i treści.

Tytuły „Teatru Naturalnego” mówiły wszystko. „Saga rodu Forysiów” to historia rodziny mieszkającej przy torach kolejowych. Zwykle o północy pod semaforem zatrzymywał się przejeżdżający tam pociąg, gdy ruszał – maszynista dawał długi sygnał. Ubocznym efektem kolejowych manewrów stała się… wielodzietność Forysiów. Słuchowisko „W majestacie kontroli” było natomiast ostrą satyrą na gminną demokrację w czasach PRL.

Bartosz i Janicki byli piewcami Podlasia. Potrafili wydobyć z rozmówców niezwykłe historie, opowiadane z kresowym akcentem. Tworzyło to szczególny klimat, który z czasem stał się znakiem firmowym białostockiego Studia Reportażu i Dokumentu.

Dziś kilkuosobowym zespołem reportażystów kieruje Agnieszka Czarkowska, wielokrotna zwyciężczyni konkursów krajowych i międzynarodowych, z których wymienić należy nagrodę w organizowanym w Hiszpanii Międzynarodowym Konkursie Premios Ondas. Otrzymała ją w roku 1998, wspólnie z Alicją Pietruczuk, za reportaż „Cały Wasz, czyli o tym, jak przez małą wieś przetoczyła się wielka historia”, opowiadający o wizycie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego we wsi Mochnate, w trakcie kampanii wyborczej do Sejmu w roku 1997. Wydawać by się mogło, że nie ma nic bardziej banalnego niż kolejny wiec wyborczy, lecz autorkom udało się stworzyć uniwersalną przypowieść o relacji ludzi z władzą.

W roku 2014 Agnieszka Czarkowska otrzymała Grand Prix Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji im. Witolda Zadrowskiego w dziedzinie reportażu i dokumentu radiowego za „Rozstrzelany zegarek”. Dokument opowiada o poszukiwaniu właściciela złotego zegarka kieszonkowego odnalezionego w trakcie poszukiwań ofiar powojennego terroru prowadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej przy białostockim areszcie śledczym. Rok 2016 przyniósł jej cenioną statuetkę Złotego Melchiora w kategorii Radiowy Reportażysta Roku. Czarkowska o swojej pracy mówi, że to pierwsza, jedyna, ukochana pasja. Uważa, że najważniejsze jest robić to, co się lubi, wkładać w to emocje i serce.

Zresztą wszyscy pracownicy Studia Reportażu i Dokumentu mogą się poszczycić bogatą kolekcją nagród i wyróżnień. W środowisku polskich reportażystów i dokumentalistów radiowych szczególną sympatią cieszy się Jan Smyk. To laureat nagród im. Witolda Zadrowskiego, Melchiora Wańkowicza i Złotego Mikrofonu. Jego prace dwukrotnie reprezentowały Polskę w konkursie Prix Italia. Słynie on z wielkiego poczucia humoru i oryginalnego stylu twórczego.

Ważnymi postaciami są też Anna Bogdanowicz, nagrodzona w roku 2004 Złotym Mikrofonem, oraz Alicja Pietruczuk, która w ubiegłym roku wspólnie ze Źmicierem Kościnem otrzymała Grand Prix Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji im. Witolda Zadrowskiego za reportaż „Pieśni przebudzenia”, o ubiegłorocznych protestach na Białorusi. Reprezentował on Polskę w kilku międzynarodowych konkursach.

Agnieszka Czarkowska podkreśla, że studio i rozgłośnia miały szczęście do kolejnych prezesów, którzy „czuli radio” i starali się zachować to, co najlepsze w tradycji rozgłośni. Obecny prezes Wojciech Straszyński, były dyrektor białostockiego ośrodka TVP, w przeszłości współpracujący z Polskim Radiem Białystok, rozumie, jakie znaczenie ma obecność reportażu artystycznego na antenie. Wspiera więc swoich dziennikarzy. Wie, że tak buduje się reputację rozgłośni.

Obraz historii białostockiego studia byłby niepełny bez postaci Janusza Weroniczaka, w latach 80. redaktora naczelnego Rozgłośni Regionalnej Polskiego Radia w Białymstoku. Powszechnie uważa się go za twórcę białostockiej szkoły reportażu. Rzecz w tym, że Weroniczak wcześniej stworzył lubelską szkołę reportażu radiowego.

Lublin

W Radiu Lublin reportaż radiowy kwitnie. Tamtejszą siedmioosobową Redakcją Reportażu od kilku lat kieruje Czesława Borowik, która zajmuje się historią i sprawami społecznymi. To znakomita reportażystka, wielokrotnie nagradzana w kraju i za granicą. W roku 1995 jej reportaż „Dymitr, Maria i fletnia Pana” reprezentował Polskie Radio na konkursie Prix Italia. W roku 1998 otrzymała ona Åke Blomström Memorial Prize oraz grand prix polsko-niemieckiego konkursu dziennikarzy.

Audycje lubelskich twórców wyróżnia świetna realizacja, dobór tematów i, tak jak w przypadku zespołu białostockiego, własny styl. Największe sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej odniosła Katarzyna Michalak. W latach 2006 i 2009 zdobyła dwie nagrody Prix Italia. Pierwszy raz za „Niebieski płaszczyk” – półgodzinny reportaż o przyjaźni dwóch rodzin: jednej z Kamionki pod Lubartowem, drugiej z dalekiej Australii. W 1946 r. Zofia Skrzypiec znalazła w płaszczu otrzymanym w paczce z UNRRA wszywkę z adresem poprzedniej właścicielki, Doroty Sherrad. Tak rozpoczęła się wymiana listów między rodzinami, która trwała do śmierci Australijki w roku 1985. Drugą Prix Italia wywalczył dokument „Modlitwa zapomnianej” o XIX-wiecznej polskiej kompozytorce Tekli Bądarzewskiej i fenomenie popularności jej muzyki w Japonii. Było to niezwykłe osiągnięcie.

W roku 2005 Katarzyna Michalak wspólnie z Moniką Hemperek otrzymała nagrodę Prix Europa za reportaż „Chłopcy z Wygnanki” o tragicznej miłości i zemście. Dramat trojga młodych ludzi rozegrał się w przygranicznej wiosce. Z powodu zawodu miłosnego jeden z mężczyzn mści się na rywalu, doprowadzając go do śmierci. Sąsiedzi i znajomi nie mogą pojąć, jak do tego doszło.

Kolejną wybitną lubelską reportażystką jest Agnieszka Czyżewska-Jacquemet, laureatka licznych nagród dziennikarskich i zwyciężczyni wielu konkursów. W roku 2015 otrzymała Grand Press za reportaż „Gówniany interes”, o tym, jak Unia Europejska pogorszyła interesy właścicieli szaletów miejskich, a ZUS ich dobił. W roku 2017 wspólnie z Katarzyną Michalak zwyciężyła w 33. Międzynarodowym Festiwalu Prix Bohemia w Ołomuńcu, prezentując reportaż dokumentalny „Marmur i dzieci” o tragicznym losie uchodźców z Czeczenii koczujących na dworcu w Brześciu.

W październiku 2019 r. Agnieszka Czyżewska-Jacquemet otrzymała Prix Europa za reportaż „Człowiek śpiewający sercem”, powieść o ormiańskim śpiewaku Ashocie Martyrosyjanie, który w swojej ojczyźnie był sławny, a w Polsce talent pomógł mu przetrwać trudne chwile.

Z redakcją współpracuje trzech doświadczonych realizatorów: Jarosław Gołofit, Piotr Król i Piotr Wierzchoń, bez których żadna poważna produkcja nie może się obejść. Jest też Artur Giordano, który był odpowiedzialny m.in. za realizację dźwiękową dwóch reportaży Katarzyny Michalak wyróżnionych Prix Italia. Realizatorzy i zaprzyjaźniony kompozytor dają lubelskim twórcom dużą przewagę nad innymi autorami, którzy na ogół sami nagrywają, montują i realizują swoje reportaże. Lubelscy reportażyści uczestniczą też w międzynarodowych warsztatach i szkoleniach.

Od kilku lat prezesem Radia Lublin jest Mariusz Deckert, który miał doświadczenie w pracy radiowej i rozumie znaczenie reportażu artystycznego dla programu i wizerunku stacji. Deckert wspiera swoją redakcję i wie – podobnie jak prezes Wojciech Straszyński w Radiu Białystok – że w ten sposób buduje pozycję rozgłośni.

Umarł król, niech żyje król

W ostatnim roku, gdy okoliczności, w jakich znaleźli się reportażyści Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia przestały być tajemnicą, radiowcy zaczęli spoglądać na Białystok i Lublin jak na przyszłe stolice polskiego reportażu.

Lublin w roku 2015 zorganizował prestiżową 41. International Feature Conference – coroczne spotkanie około stu reportażystów z całego świata służące wymianie idei i doświadczeń. Bardzo to poprawiło reputację rozgłośni.

W tegorocznym konkursie Prix Europa w kategorii reportaż/dokument Polskę będzie reprezentowała audycja Agnieszki Czyżewskiej-Jacquemet zatytułowana „Duszy coraz mniej”, w kategorii słuchowisko zaś – „Wszystko przez bociana” autorstwa Grażyny Lutosławskiej.

Polskie Radio Białystok od lat organizuje warsztaty radiowe, na które przyjeżdżają twórcy z innych ośrodków. To okazja, by dowiedzieć się, nad czym i jak pracują inni, wymienić doświadczenia i lepiej się zintegrować. Ostatnie takie spotkanie miało miejsce w połowie czerwca w Tykocinie.

Odejście Janiny Jankowskiej, Ireny Piłatowskiej, Hanny Bogoryja-Zakrzewskiej, Katarzyny Błaszczyk, Bartosza Panka i innych dziennikarzy ze Studia Reportażu i Dokumentu mocno uderzyło w reputację Polskiego Radia SA. Warszawa nie wyznacza już standardów i nie inspiruje innych. Wydaje się kwestią czasu, gdy rozgłośnie regionalne, w których pracują dziennikarze mający ambicje próbowania sił w reportażu radiowym lub dokumencie, wpadną na pomysł stworzenia własnych zespołów i redakcji. Część zarządów wie, że jeśli chce skutecznie konkurować ze stacjami komercyjnymi, musi zaoferować słuchaczom oryginalny produkt, możliwie wysokiej jakości. Reportaż radiowy jest trudną formą. Wymaga wiedzy, doświadczenia i talentu. Ale, jak uczy przykład najlepszych europejskich radiofonii, daje to efekty. W Warszawie tradycja została przerwana. Warunki pracy tych, którzy zdecydowali się zostać w studiu, nie poprawiły się. To oczywiste, że w nadchodzących miesiącach trudno będzie liczyć na sukcesy.

Wydarzenia ostatnich miesięcy otworzyły dyskusję środowiskową o przyszłości radia publicznego. O tym, jakie ono jest i jakie być powinno. O tym, czy finansowane ze środków budżetowych rozgłośnie mają dbać jedynie o słupki słuchalności, czy o wysoki poziom audycji. Bo w końcu ktoś zada pytanie, jaki sens ma wydawanie setek milionów złotych z pieniędzy podatników, jeśli poziom merytoryczny Polskiego Radia jest niski, a słuchalność programów oscyluje wokół kilku procent. I kto za to odpowiada.

Fot. PAP/Maciej Belina Brzozowski

Wydanie: 2021, 28/2021

Kategorie: Media

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy