W warszawskiej Zachęcie została zorganizowana wystawa archiwalnych fotografii Eustachego Kossakowskiego. Tuż po wernisażu eksponaty zaczęły niepokojąco żółknąć. Długo szukano przyczyny – wreszcie okazało się, że fotografie umieszczono na płytach pilśniowych, które wydzielały wilgoć wchodzącą w chemiczną reakcję z papierem.
Gdzie jak gdzie, ale w narodowej skarbnicy sztuki dzieła twórców powinny być chronione. Na pociechę można dodać, że dyrektor Zachęty, Agnieszka Mrowińska, czuje się dobrze.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy