Niedziela wolna albo lepiej płatna

Niedziela wolna albo lepiej płatna

Stawki za pracę w niedzielę powinny być minimum dwa i pół razy wyższe niż za dzień powszedni

Trwają dyskusje na temat ustawy ograniczającej handel w niedzielę, którą przygotował NSZZ Solidarność, a wspiera rząd Prawa i Sprawiedliwości. Zgodnie z jej założeniami zakaz ma objąć głównie galerie handlowe, sklepy wielkopowierzchniowe i sklepy sieci franczyzowych. Polacy należą do najbardziej zapracowanych społeczeństw w Europie i nic by się nie stało, gdyby w niedzielę sklepy były zamknięte. Doświadczenia innych krajów nie wskazują też jednoznacznie, czy taki zakaz negatywnie wpłynąłby na poziom zatrudnienia w branży. Pomysły Solidarności są jednak niespójne. Procedowana ustawa nie zakłada bowiem całkowitego zakazania handlu w niedzielę, lecz zakaz tylko w części placówek, szczególnie tych dużych. Tymczasem najgorsze warunki pracy i najniższe pensje są w małych sklepach osiedlowych, które rozpatrywany projekt zamierza wręcz wesprzeć. Do tych małych sklepów nie docierają ani związki zawodowe, ani kontrole Państwowej Inspekcji Pracy.
Warto też pamiętać, że w niedzielę pracują setki tysięcy ludzi i ekipa rządząca nie interesuje się ich losem. Należy dyskutować o warunkach zatrudnienia wszystkich pracowników. W niedzielę muszą być otwarte szpitale i elektrownie, dostępne usługi publiczne. Tego dnia funkcjonuje transport miejski, samochodowy, kolej, latają samoloty i jeżdżą taksówki, otwarte są baseny, restauracje, kawiarnie, apteki, ogrody zoologiczne, muzea, galerie, teatry, kina. Wiele branż pracuje tego dnia i trudno zrozumieć, dlaczego akurat wobec części sklepów ma obowiązywać surowy zakaz. W ten sposób setki tysięcy osób będzie pracować po to, aby pozostali mogli korzystać z oferowanych przez nie dóbr i usług.
Przy obecnym stanie prawnym zdecydowana większość pracowników wykonujących swoje obowiązki w niedzielę nie dostaje żadnych dodatkowych wynagrodzeń. Otrzymuje wyższe płace tylko wtedy, gdy niedziela jest dodatkowym dniem pracy. Gdy jednak pracuje się pięć dni w tygodniu, niedziela jest traktowana tak samo jak każdy inny dzień pracy.
Niezależnie od tego, czy projekt Solidarności ograniczający handel w niedzielę zostanie przyjęty, znacznie istotniejszą i odnoszącą się do większej liczby pracowników kwestią byłoby wprowadzenie wyższych stawek za pracę w tym dniu. Dlatego warto by wprowadzić regulację, zgodnie z którą stawki za pracę w niedzielę wynosiłyby co najmniej dwuipółkrotność wynagrodzenia w pozostałych dniach. To dość wysoka stawka, ale nie zaporowa. Od początku przyszłego roku minimalna płaca godzinowa ma wynieść 13 zł brutto, co oznacza, że zgodnie z proponowanym rozwiązaniem minimalna stawka za pracę w niedzielę powinna być ustalona na poziomie 32,5 zł. Przy pracy etatowej byłaby to stawka 2,5 razy większa od tej płaconej w dniu powszednim. Jeżeli pracodawcy zależałoby, aby dana placówka handlowa była otwarta, musiałby płacić o wiele wyższe wynagrodzenia. Pracownicy traciliby wprawdzie weekend, ale mieliby dodatkową gratyfikację w postaci znacznie wyższego dochodu. Zgodnie z tym kierunkiem argumentacji pracownicy mają prawo do odpoczynku w niedzielę, a jeżeli podejmują pracę, powinni otrzymywać o wiele wyższe wynagrodzenie niż za pracę w dni powszednie.
Zarazem warto byłoby wprowadzić klauzulę dobrowolności, aby pracownicy handlu mogli odmówić pracy w niedzielę, a specjalny nadzór nad nią powinna sprawować Państwowa Inspekcja Pracy.
Przedstawiona propozycja to kompromis, który w praktyce mógłby się okazać korzystny i dla pracowników, i dla pracodawców. Jednocześnie to lepsze i sprawiedliwsze rozwiązanie niż zakaz handlu w części sklepów, dość arbitralnie wybranych. Prezentowany projekt budzi też mniejsze kontrowersje społeczne i popiera go zdecydowana większość Polek i Polaków. Dlatego dobrze by było, gdyby temat wynagrodzenia za pracę w niedzielę stał się ważnym przedmiotem rozmów w Radzie Dialogu Społecznego.

Wydanie: 2016, 42/2016

Kategorie: Przegląd związkowy

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy