Niewidzialny morderca

Eternitem zawierającym azbest jest w Polsce pokrytych aż 1,5 mld metrów kwadratowych dachów, głównie na wsi

Azbest jest doskonałym materiałem izolacyjnym – nie przewodzi ciepła, prądu ani dźwięków. Jego właściwości znane były już w czasach starożytnych, ale na masową skalę zaczął być wykorzystywany dopiero w połowie XX w.
Początkowe zachwyty nad azbestem (zwłaszcza w latach 60. i 70.) zastąpił strach przed zagrożeniem, jakie może stanowić dla zdrowia. W latach 80. Światowa Organizacja Zdrowia zaliczyła azbest do trzech najbardziej rakotwórczych substancji. W krajach Europy Zachodniej, np. w Belgii, Danii, Finlandii i Szwecji, już od kilkunastu lat obowiązuje całkowity zakaz stosowania materiałów zawierających azbest. U nas stopniowo ogranicza się jego wykorzystanie od 1997 r. Stosowanie azbestu w postaci płyt jest zakazane dopiero od marca 1999 r. Jednak, według obowiązującego od 29 listopada br. rozporządzenia ministra gospodarki, „wykorzystywanie azbestu lub zawierających go wyrobów w instalacjach lub urządzeniach dopuszczalne jest do końca 2032 r.”.
Nie jesteśmy więc wolni od produktów zawierających azbest i niestety jeszcze długo nie będziemy. M.in. dlatego, że jego usuwanie jest kosztowne. A mamy co usuwać – wystarczy wspomnieć raport Instytutu Techniki Budowlanej (z końca lat 90.), według którego nasze domy zawierały wówczas kilkaset tysięcy ton czystego azbestu. Ocenia się, że obecnie eternitem zawierającym azbest jest w Polsce pokrytych aż 1,5 mld m kw. dachów, głównie na wsi.

Niebezpieczne płyty

Stosunkowo tanie płyty azbestowe do niedawna były powszechnie używane do ocieplania budynków. Pełne azbestowych dodatków były zwłaszcza osiedla z wielkiej płyty powstające w latach 60. i 70. Setki budynków w Warszawie ma azbest: na balkonach i loggiach, w elewacjach i na dachach. Podobnie jest w Gdańsku, Katowicach (z azbestowo-cementowych płyt zbudowany został katowicki Spodek), Szczecinie, Łodzi, Wrocławiu, Rzeszowie i w Zielonej Górze.
Stałym elementem krajobrazu wiejskiego były azbestowe płyty faliste (zwane eternitowymi) pokrywające dachy domów, budynków gospodarskich, szkół czy wiat przystanków.
Naukowcy uspokajają, że płyty te są bezpieczne, dopóki są w dobrym stanie, tzn. azbest jest związany z innym komponentem, np. z cementem. Ale problem w tym, że po kilkudziesięciu latach eksploatacji mało która płyta się nie niszczy.
Według badań, niezabezpieczone zniszczone płyty azbestowe są szkodliwe, nawet jeśli leżą na dachu, gdyż zawarty w nich azbest utlenia się, a włókna przenikają do powietrza i są wypłukiwane z deszczem. Takie płyty pylą znacznie intensywniej niż płyty w całości. Nie wolno jednak samodzielnie zrywać azbestowych pokryć, ponieważ stają się szczególnie niebezpieczne podczas obróbki mechanicznej. Dlatego usuwaniem materiałów zawierających azbest powinny się zajmować wyłącznie profesjonalne firmy. Nie wolno też – co niestety zdarza się bardzo często – wyrzucać na wysypisko zdemontowanych płyt czy używać ich np. do utwardzania polnych dróg. Ludzie wciąż nie zdają sobie sprawy, że zakopanie płyt azbestowych gdzieś w lesie jest tanie, ale może się okazać niezwykle groźne.
Jeśli płyty zamontowane na dachu są w dobrym stanie, a nie możemy sobie pozwolić na ich wymianę, można je pokryć np. specjalnymi farbami, dzięki którym stają się znacznie mniej groźne.

Woda z azbestowej rury

W budownictwie azbest wykorzystywano również przy budowie sieci wodociągowo-kanalizacyjnej. Trudno powiedzieć, ile tysięcy kilometrów takiej sieci istnieje w Polsce, ponieważ często nie zachowała się dokumentacja techniczna (zwłaszcza z lat 50.). Wiadomo, że rury azbestowo-cementowe stanowią część sieci kanalizacyjnej m.in. w Lublinie, Chełmie, Białej Podlaskiej i Zamościu. W Warszawie jest ich około 150 km. MPWiK zakłada wymianę połowy do 2005 r., ale w 2004 r. wymieni tylko 10 km.
Rury, których składnikiem jest azbest, są wymieniane przy okazji awarii. Problem jednak w tym, że sieć azbestowo-cementowa jest wyjątkowo trwała. Na pociechę można dodać, że według dotychczasowej wiedzy rodzimych naukowców, woda płynąca z takiej sieci nie jest niebezpieczna dla organizmu.
Na azbestowy ślad natkniemy się także w tysiącach kilometrów przewodów wentylacyjnych naszych domów. Na pył azbestowy – choć całe szczęście w coraz mniejszym stopniu – jesteśmy narażeni za sprawą okładzin hamulcowych znajdujących się w samochodach. Pył ścierany ze starych szczęk hamulcowych przedostaje się do atmosfery, jest więc niebezpieczny zwłaszcza dla osób mieszkających nieopodal dróg o dużym natężeniu ruchu.
AZ


Największym zagrożeniem dla zdrowia jest pył azbestowy. Może powodować pylicę, raka płuc i międzybłoniaka. Maleńkie drobinki włókien azbestu, o średnicy nieprzekraczającej 3 mikronów, przedostają się do płuc i osadzają się na ściankach pęcherzyków płucnych. W efekcie do krwi w naczyniach włosowatych przedostaje się mniej tlenu z wdychanego powietrza. Jeżeli do płuc przedostanie się choćby gram pyłu azbestowego, poważnie zwiększa się ryzyko zachorowania na raka płuc.

Choroby wywołane przez włókna azbestu rozwijają się nawet przez 30 lat.


Żeby pozbyć się pokrycia eternitowego zgodnie z prawem, należy:
– z 30-dniowym wyprzedzeniem powiadomić o zamiarze prowadzenia prac właściwy terenowy organ nadzoru budowlanego,
– zatrudnić koncesjonowaną firmę,
– po zakończeniu prac odebrać od firmy i przechowywać przez pięć lat zaświadczenie o prawidłowym oczyszczeniu obiektu z pyłu i włókien azbestu.


Jeśli mieszkamy w budynku z azbestem, powinniśmy domagać się od spółdzielni (czy innego zarządcy budynku) sporządzenia „Oceny stanu technicznego i możliwości bezpiecznego użytkowania wyrobów zawierających azbest”. Taką ocenę może wykonać np. Instytut Techniki Budowlanej. Jeśli nakazuje ona bezzwłoczne zdjęcie materiału z azbestem, trzeba dopilnować, aby tak się stało. Musi tym się zająć wyspecjalizowana firma.

 

 

Wydanie: 2003, 50/2003

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy