No i po/przed wyborach/mi

No i po/przed wyborach/mi

Są wybory, nie ma wyborów, jest Państwowa Komisja Wyborcza, ale nie ma Państwowej Komisji Wyborczej, bo jest Poczta Polska, która ma nowego prezesa, który przeprowadzi wybory, których nie ma, nie było. Prezes czeka, prezes pozostaje w dyspozycji prezesa, własnoręcznie pakuje pakiety wyborcze. Zaraz będzie je rozpakowywał. Nie ma wyborów, ale jest cisza wyborcza. Jak mawiał klasyk, czego nie rozumiesz? Jest pandemia koronawirusa czy nie ma? I jest, bo maseczki na gębach, tramwaje i autobusy półpełne, zakaz zgromadzeń, innych chorych się nie leczy, sanepid wlepia nieodwoływalne 30 koła kary, policja pilnuje skrzynki pocztowej Jarosława Kaczyńskiego, bo może przyjdzie listonosz nocą; i nie ma pandemii, bo gdyby była, to wprowadzono by stan klęski żywiołowej, co pozwala wybory przełożyć, przesunąć, a i duże sklepy otwierają, te galerie, te muzea, te świątynie. A lasy już otwarte. I morza, i oceany (nie zamknęli oceanów – doceń, zamiast krytykować).

Przecież nawet nie wiadomo, czy śmialibyśmy się, gdyby to wszystko było wymysłem jakiegoś szalonego komika, satyryka czy raczej stand-upera – ale nie jest, to fakt na fakcie faktem poganiany.

Po raz pierwszy od 30 lat (a tak naprawdę od ponad 70 – PRL nigdy nóżka tak się nie powinęła) nie ma wyborów, które zostały ogłoszone, nie zostały ogłoszone istniejące akty prawne, które pozwalałyby wybory przesunąć. Dlaczego? Nie wiemy. Bo Jarosław Kaczyński, szeregowy poseł, nie chciał, i to wystarczyło. To znaczy, że państwa nie ma, jest aparat przemocy stojący na baczność przed dyktatorem i tysiące służalców. Pomyślałby kto, że podryfujemy w stronę prezesarchii? Skąd mamy mieć przekonanie, że inne prawa są obowiązujące, skoro nie udaje się przeprowadzić demokratycznych, precyzyjnie opisanych w konstytucji wyborów prezydenta? Prezydenta, który równocześnie będąc kandydatem na kolejnego prezydenta, bierze udział w debacie kandydatów na prezydenta (i jednej kandydatki), ewidentnie nie wiedząc, że wybory, w których prezydent ma zostać prezydentem na kolejną kadencję, po prostu się nie odbędą. Pręży się, zachwala, pod niebiosa wynosi zasługi nieswoje, przewiny skrywa, niedotrzymane obietnice pokrywa milczeniem, pucołowatością marionetki się szczerzy, a w tym czasie dwóch zwykłych posłów skrzypi piórami, że jednak nie będzie wyborów, bo muszą wziąć odpowiedzialność za Polskę.

A Polska co na to?

A Polska murem podzielona, Polska zdziwiona, zniesmaczona, pogubiona, zachwycona, wspierająca, rozedrgana, wzmożona i apatyczna. Polska ma dysonans poznawczy, bo jakby jej programowanie wyłączono. Bo nie przywykła, bo nikt jej nie uprzedził, bo nikt nie szepnął słówka, nikt jej nie przedstawił zaburzonemu chaosowi, nikt ich ze sobą nie oswoił. A prezes pojedzie na zamknięty Wawel i bratu opowie o swoim sukcesie i swojej ponadposelskiej mocy odwoływania konstytucyjnych wyborów. I poprosi o błogosławieństwo i in blanco na kolejne pomysły. Po co nam państwo, kiedy mamy taki skarb ponad wszystko większy i potężniejszy? Dlaczego my jeszcze czegoś chcemy, skoro wielkości burzyciela wszystkiego, czego się dotknie, docenić nie potrafimy?

Wydanie: 20/2020, 2020

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Komentarze

  1. Czaro
    Czaro 13 maja, 2020, 14:51

    Jak mozna miec pretensje do Kaczynskiego. Robi to na co pozwalaja mu obywatele. A skoro obywatele pozwalaja to sie bawi. W normalnym spoleczenstwie takie indywidum juz dawno powinno siedziec w pierdlu. Ale w Polsce, konsumpcja i olewatctwo zastapilo instynkt demokracji.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Kg
      Kg 13 maja, 2020, 18:54

      Też tak uważam demontaż władz sądowniczych pozwolił manipulować. Przecież nikt nie protestował, gdy ubezwłasnowolniono PKW.

      Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy