Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Mieszkających na Ukrainie zastanowiło, dlaczego tak wiele pieniędzy MSZ pozostaje w rękach fundacji,a tak mało przeznaczono na konkretną robotę.
Pisaliśmy parokrotnie, że pomysł MSZ, by zabrać Senatowi pieniądze przeznaczone na pomoc Polonii, jest niezbyt szczęśliwy. Nie spodziewaliśmy się jednak, że tak szybko zostanie to potwierdzone. Wskazywaliśmy, że w nowym systemie Polonia zostanie zdegradowana. Że wcześniej jej liderzy byli gośćmi marszałka Senatu – teraz będą gośćmi co najwyżej wiceministra spraw zagranicznych,jeśli nie dyrektora departamentu. Że wcześniej polityka państwa polskiego wobec Polonii miała pewien oddech, konieczną perspektywę. A teraz może być elementem bieżącej gry. No i jest jeszcze gorzej. W sprawę bowiem wdała się prywata. Gdy zaczęto w ministerstwie dzielić pieniądze dla organizacji polonijnych (ponad 50 mln zł!), od razu wybuchł skandal. Najpierw taki, że nie wiadomo było, kto zasiada w komisji dzielącej pieniądze. Co prawda, minister Sikorski opowiadał, że jest dumny z jej pracy, że wszystko jest jawne i przejrzyste, ale były to tylko opowieści. Podobno komisja składała się z 44 osób – urzędników resortu i ludzi spoza rządu. Czyli kto w niej zasiadał? Przewodniczył jej wiceminister Janusz Cisek, odpowiedzialny w MSZ za sprawy Polonii. Poza tym MSZ ujawniło nazwiska jedynie trzech osób, zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych. A jak działała ta tajna komisja, w której zasiadały osoby „spoza rządu”? To kolejny skandal – bo przyznała ona 1,4 mln zł Fundacji Rozwoju Myśli Obywatelskiej. Sęk w tym, że fundacja została zarejestrowana półtora miesiąca przed konkursem! Jak więc mogła pokonać organizacje, które od lat działają wśród Polonii? Trop jest oczywisty, pisały o tym gazety – otóż fundacją kieruje niejaki Piotr Kłyk, który jest znajomym Sebastiana Mitrowskiego, który jest z kolei doradcą wiceministra Ciska. Fundację reprezentowała również pani Lucie Szymanowska, żona Macieja Szymanowskiego,asystenta wiceministra Ciska. Żeby uzyskać pieniądze na działalność, fundacja musiała mieć ludzi na Ukrainie, Polaków, którzy poparliby ten projekt. I miała – gazety poinformowały, że… Sebastian Mitrowski namawiał działaczy polonijnych do współpracy z FRMO. Uff… Komisja konkursowa w MSZ (ta tajna, choć miała być jawna) przyznała fundacji 1,4 mln zł. Zaraz potem wybuchła awantura. A później okazało się, że FRMO nie otrzyma całej kwoty, tylko jej część, ok. 800 tys. zł. Dlaczego? Czyżby wiceminister Cisek zorientował się, że jego współpracownicy angażują się w sprawy, od których powinni się trzymać jak najdalej? Otóż nie. Z przyjęcia dotacji zrezygnowali sami Polacy mieszkający na Ukrainie. Przyjrzeli się podziałowi środków i zastanowiło ich, dlaczego tak wiele pieniędzy MSZ pozostaje w rękach fundacji. Mieli wgląd w projekt i okazało się, że dla nich przeznaczone były drobne sumy, za które na Ukrainie nie dałoby się dużo zrobić. Fundacji zostało więc 600 tys. zł. Też niezła suma…
Attaché

Wydanie: 15/2011, 2011

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy