Pokpiwano w MSZ z tego namiotu za prawie 3 mln zł, w którym toczyły się obrady Rady Europy. „To piękny obiekt, przykryty najnowszym systemem rozpinanych membran ze szklanymi ścianami. Jest podłączony do międzynarodowej sieci komputerowej i możemy ją w dowolnym miejscu w ciągu trzech dni rozłożyć na życzenie”, mówił dziennikarzom Jerzy Pomianowski, nasz ulubiony dyplomata, któremu swego czasu minister Cimoszewicz przydzielił zadanie prowadzenia prac związanych z przygotowaniem szczytu. Szkoda, że zapomniał, iż Pomianowski ma inklinacje do wydawania lekką ręką publicznych pieniędzy (pisaliśmy parę lat temu, jak szastał państwowymi środkami podczas budowy ambasady RP w Tokio). No i teraz MSZ kupiło namiot (jakby nie mogło wypożyczyć) i nie wie, co dalej. „W tej chwili zbieramy pomysły, co z nim dalej. Myślę, że pan ambasador Pomianowski jest pierwszą osobą, która powinna zaproponować, co z nim zrobić”, kąśliwie komentował rzecznik MSZ. No więc czekamy, panie Pomianowski…
Za to nie pokpiwano z polsko-białoruskich przepychanek. Tu nie ma nic do śmiechu, a może być tylko gorzej. Wystarczy posłuchać tych, którzy najpewniej będą za parę miesięcy rządzić. W ubiegłym miesiącu (czyli przed ostatnimi wydarzeniami) sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych omawiała stosunki polsko-białoruskie. I oto, co mówił na ten temat Bronisław Komorowski, przedstawiciel PO: „Chciałbym zacytować sekretarz stanu USA, panią Rice, która powiedziała amerykańskiej sieci telewizyjnej CNN w Moskwie, że Białoruś jest ostatnią prawdziwą dyktaturą w sercu Europy. Wyraziła nadzieję, że i tam dojdzie do demokratycznych przemian. Przypomniała, że na Białorusi są organizacje i ugrupowania, które domagają się od reszty świata wsparcia i pomocy w stworzeniu bazy, dzięki której pomogą narodowi białoruskiemu. Na pytanie, czy pomoc dla nich nie będzie odebrana jako podżeganie do rewolucji, amerykańska sekretarz stanu powiedziała, że nie widzi nic złego w rewolucji, dzięki której ludzie zrzucają jarzmo tyranii i decydują o swojej przyszłości. Dla nas te słowa muszą oznaczać także wielkie wyzwanie.
Oto jawi się możliwość, aby Polska, która odegrała niezwykle istotną, aktywną rolę, i to w odpowiednim czasie w kwestiach ukraińskich, także miała aspiracje i potrafiła je zrealizować na czas w odniesieniu do Białorusi. Są różne pomysły. (…) Podam następujący przykład. Prezydent Łukaszenka jest niesłychanie czuły na kwestię prestiżu Białorusi w sporcie. Można by zatem nie dopuścić Białorusinów do światowych rozgrywek w hokeja, aby prezydent Łukaszenka nie mógł używać argumentu, iż Białoruś świetnie radzi sobie z całym światem. (…) Demokratyczna Białoruś to lepsza perspektywa także dla polskiej mniejszości narodowej w tym kraju oraz dla Kościoła katolickiego i dla polskiego biznesu. Dlatego warto się w nią zaangażować bardziej odważnie”.
Nie tak dawno podczas debaty w Fundacji Batorego tenże Komorowski atakował nasze MSZ za politykę wschodnią, twierdząc, że jest to polityka cepa…. No jasne, on sam proponuje politykę piły mechanicznej.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy