Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Sprawę twardych dysków zostawmy panom z Legii i Gwardii – wiadomo, tam gdzie tajne służby wtykają nosy, dyplomata milczy. Takie jest życie. Najwyżej po cichutku się śmieje. Na przykład ze stwierdzenia, że na dyskach mogą być nazwiska oficerów kontrwywiadu pracujących w naszych ambasadach pod „dyplomatyczną przykrywką”. I teraz te informacje mogą trafić do obcych wywiadów. Mój Boże, jeśli chodzi o oficerów „pod przykrywką”, których nazwiska można było wyczytać na dyskach, to i tak wszyscy wiedzą, że są oficerami. Łącznie z wywiadami. Natomiast jeśli chodzi o tych pozostałych, to żadne MSZ-etowskie dyski, ani twarde, ani miękkie, o nich nie informują.
I tyle.
A teraz o czymś drobniejszym – w cieniu afery z twardymi dyskami toczy się w MSZ inna sprawa, interesująca parę osób. Dotyczy ona byłego I sekretarza i konsula z Chicago, Wiesława W. Pisaliśmy już o tym, konsul został zwolniony z MSZ po kontroli z centrali. Teraz sprawa trafiła do prokuratury. Byłemu konsulowi, który zajmował się problemami Polonii, spadkami, pogrzebami i sprowadzaniem zwłok do Polski, zarzuca się branie łapówek, wyłudzenia oraz fałszowanie dokumentów. Jest cała harmonia oskarżeń i opowieści – m.in. takich, że za lakowanie trumny brał 200 dolarów… Na ile mocne są te oskarżenia? To już nie jest robota dla MSZ, tylko dla innych organów.
A teraz trochę o ambasadorskiej karuzeli, która powoli się rozkręca, aczkolwiek do apogeum, które nastąpi w roku 2005, jeszcze jej daleko. Mamy więc zmianę na ONZ-etowskiej placówce w Genewie, gdzie Krzysztofa Jakubowskiego zastąpi Zdzisław Rapacki z Kancelarii Prezydenta. Jakubowski wraca do kraju, lekko sfrustrowany, bo nie udało mu się załatwić pracy w ONZ. Starał się, atakował kilka stanowisk, już nawet szydzono, że startuje we wszystkich konkursach, nawet na stanowisko woźnego, byle w ONZ. No i klapa. A wydawało się, że po tym jak Eugeniusz Wyzner został zastępcą sekretarza generalnego, naszym w ONZ będzie łatwiej… Chociaż – kto z pracowników MSZ pamięta, by Wyzner komukolwiek cokolwiek załatwił?
Rozniosło się też po gmachu, że jeszcze wiosną tego roku wrócą do kraju po zakończeniu rotacji dwaj ambasadorowie – Krzysztof Śliwiński z RPA i Ksawery Burski z Chin. Że poszły już do nich pisma, że kończą swe misje. No, ciekawe, kto pojedzie na ich miejsce. Bo na razie mamy giełdę kandydatów, ale pewniaków na niej nie ma.
W ogóle w MSZ sprawy niegdyś pewne przestały być pewnymi dziś. Weźmy młodych szkolonych w Akademii Dyplomatycznej. W czerwcu świętowano ich promocję, opowiadano przy tym, że to są nowe kadry i przyszłość polskiej dyplomacji, że KSAP-owcy do nich się nie umywają. Potem ta młodzież rozjechała się po stażach. I teraz już im się mówi, że w MSZ nie ma etatów, że z trzydziestki, która ukończyła akademię, do pracy zostanie przyjętych kilkanaście osób. A kolejny rocznik już w drodze!
No, kochani szefowie, żebyście widzieli, tak jak widzą to prości pracownicy centrali, miny tych młodych, którym tyle naopowiadaliście…

Wydanie: 16/2004, 2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy