Znów w MSZ zmieniono zasady kwalifikowania na zagraniczne placówki. Zmiany poszły w tym kierunku, że szary urzędnik może coraz mniej, za to Dyrektor Generalny i komisja kwalifikacyjna mogą coraz więcej. Po prostu większa jest uznaniowość przy kwalifikowaniu na wyjazd. Uznaniowość, czyli możliwości żonglowania – przyjmowania osób z zewnątrz, popierania znajomych.
I tak też się dzieje. Przy okazji mamy do czynienia z ciekawym procesem. Otóż dla ludzi wracających z placówek, zwłaszcza jeżeli zaczęli oni prace w MSZ przed rokiem 1989, nie ma miejsca w centrali. Są oni oddawani do tzw. dyspozycji – czyli czekają w domu na przydział pobierając gołą pensję.
Takich ludzi, przeważnie w sile wieku, znających się na swoim fachu, jest masa. Mówi się wręcz o 60 dyplomatach, którzy pozostają w dyspozycji kadr. A z drugiej strony, w tym samym czasie, przyjęto do MSZ niemal 20 osób, bez egzaminów, z pominięciem wymaganych procedur.
To wszystko wzbudza określone emocje. Eksplodowały one w przypadku kariery Anny Grupińskiej, która ze stanowiska sekretarza sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych (gdy jej przewodniczącym był Bronisław Geremek) przeszła na stanowisko szefa Departamentu ds. Politycznych ONZ. Przeszła po to, by wyjechać na placówkę do Nowego Jorku, na stanowisko zastępcy ambasadora przy ONZ.
Po prasowych publikacjach wyjazd ten został wstrzymany, a teraz pojawiła się w MSZ pogłoska, że Grupińska nie pojedzie już do Nowego Jorku, tylko na stanowisko ambasadora do Kijowa. Pogłoska też była dementowana, ale… Otóż nie bez kozery Kijów znów stanął na tapecie. Bo, po pierwsze, ambasadorowi Bahrowi kończy się już rotacja. A po drugie, na początku października w stolicy Ukrainy była delegacja w składzie Dyrektor Generalny, szef Departamentu Konsularnego i szef Departamentu Europy Wschodniej, badająca sytuację na placówce. Nie tylko przypadki konsula Hyca, który wciąż rozbija samochody…
Gdy delegacja wyjechała do Kijowa, zaczęto więc spekulować, czy efekty jej dociekań odbiją się na karierze ambasadora Bahra (są pogłoski, że pojechać ma na ambasadora na Litwę). Ten wariant ma ręce i nogi – Bahr zna się na sprawach wschodnich.
Ale czy zgodziłby się na to Kwaśniewski? W MSZ mocno komentowano jego powyborczy wywiad, w którym mówił, że jego celem na drugą kadencję jest wejście do Unii Europejskiej i że już teraz zastanawia się, co będzie robił za pięć lat. Prezydent napomknął, że będzie szukał dla siebie odpowiedniego miejsca w Polsce, w Europie. Otóż to! Jest wiele instytucji na świecie, gdzie człowiek o takich cechach jak Kwaśniewski znalazłby godne miejsce. Jednocześnie MSZ w ostatnich latach kilkakrotnie dał dowody na to, że nie potrafi skutecznie lobbować na rzecz polskich kandydatur w instytucjach międzynarodowych. Dwa plus dwa równa się cztery. W MSZ mówią więc tak: Kwaśniewski będzie chciał mieć większy wpływ na ministerstwo i będzie chciał uczynić je bardziej skutecznym i profesjonalnym.
Więcej: w MSZ już w to uwierzyli. I czekają na przełom.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy