Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Na terenie polskiej ambasady w Moskwie znaleziono podsłuch. Tak poinformowały media. Skąd się dowiedziały? Może podsłuchały? Ten podsłuch to kawał betonu, może betonowej konstrukcji, którą na posesji, głęboko w ziemi wykopali robotnicy. Więc zaraz pojawili się w mediach eksperci, którzy orzekli, że Rosjanie tak właśnie czynią, że podsłuchują poprzez beton. No i pokazano też budynek ambasady USA w Moskwie, do którego Amerykanie się nie wprowadzili, bo był nafaszerowany mikrofonami.
Powiało grozą. W MSZ co poniektórzy zaczęli się już zakładać, kiedy dziennikarze ogłoszą konieczność utworzenia specjalnej komisji, która by to wszystko zbadała, i czy zażądają przenosin ambasady w inne miejsce, do innych pomieszczeń, czy też zadowolą się jedynie planem zburzenia wszystkich budynków naszej placówki, tak żeby postawić na tym miejscu coś czystego, „odpluskwionego”.
Niestety, dobrą zabawę popsuł wszystkim ambasador Stefan Meller, który stanął na wysokości zadania i przytomnie stwierdził, że najpewniej jest to pochodzący z lat 30. kawałek budowli metra, którego jedna linia przechodzi w granicach działki naszej ambasady. I że nie warto się pasjonować, tylko lepiej sprawdzić.
Więc nici z podsłuchu?
W tej sprawie ciekawa jest łatwość, z jaką sformułowano tezę o podsłuchu, i łatwość nagłośnienia całego wydarzenia. Bo nie wyglądało to na przypadkowy, partyzancki przeciek.
Zresztą, gdy odkrywa się podsłuch, to w dyplomatycznej praktyce jest tak, że takiej rewelacji się nie ogłasza, tylko załatwia się rzecz po cichu, tak żeby ucierpiały z powodu wydarzenia stosunki polityczne.
A coś na to wskazuje, że w przypadku owego kawałka betonu było dokładnie odwrotnie.
Jeżeli jesteśmy przy betonie – kilka miesięcy temu pisaliśmy o wyjeździe Sylwestra Szafarza do Chin, najpierw do naszej ambasady w Pekinie na stanowisko zastępcy ambasadora, z perspektywą szybkiego przeniesienia do Szanghaju na stanowisko konsula generalnego.
No i tak jest. Szafarz szykuje się do wyjazdu do Szanghaju, gdzie zastąpi Jerzego Bayera. Ma to nastąpić w najbliższych tygodniach. No i szykuje się w sposób skrzętny. Bayer jest sinologiem, mówi i pisze biegle po chińsku, Szafarz w tym języku zna słowa dzień dobry, dziękuję i do widzenia. No więc by ułatwić sobie pracę, już załatwił w centrali, że szanghajska placówka będzie powiększona. W tej chwili (nie licząc chińskiego personelu pomocniczego) są tam konsul i jego zastępca do spraw ekonomicznych. Teraz dołączy jeszcze trzecia osoba, trzeci konsul. Szafarz będzie miał więc dwóch zastępców do roboty – jednego od spraw ekonomiczno-biznesowych, drugiego od ogólnych. On będzie nimi kierował i reprezentował. No i w ogóle będzie.
Przez media przetacza się jakaś fala twierdzeń, że ludzie z PZPR mają małe zdolności organizacyjne i słabą wyobraźnię, nie są przystosowani do XXI w., nie potrafią zorganizować sobie miejsca pracy. Przypadek uśmiechniętego Szafarza zadaje kłam tej tezie.

Wydanie: 2003, 29/2003

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy