Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Gdy człowiek spojrzy na kalendarz wizyt zagranicznych, to łatwo może wysnuć wniosek, że kluczowym dla Polski obszarem jest Zatoka. A kiedy pomyśli o atmosferze panującej podczas wizyt naszych oficjeli w tamtych krajach, to uzna, że jest to obszar naszych wielkich sukcesów dyplomatycznych. Tak było też podczas wizyty prezydenta Kwaśniewskiego w państwach regionu. W Katarze osobiście witał go i żegnał emir. Co jest rzeczą niemal niespotykaną i wielce znaczącą. W Kuwejcie nasz prezydent spotkał się z tamtejszym emirem i z następcą tronu, co również jest wyjątkiem. A jak było w Arabii Saudyjskiej!
Dla MSZ-owskiego narodu z tych wizyt będzie jeszcze jedna korzyść – Polska otworzy ambasadę w Katarze. Czyli trzeba będzie wysłać tam ambasadora. A kto nim zostanie? Patrząc na ostatnie nominacje ambasadorskie do państw arabskich, klucz wydaje się tu oczywisty. To raczej będzie placówka dla czterdziestolatka, któremu się chce, z zacięciem ekonomicznym. Taka jest teoria. Poczekajmy więc z praktyką.
A co do zacięcia ekonomicznego – otóż od lat MSZ walczy, żeby przejąć tzw. WEH-y, czyli wydziały ekonomiczno-handlowe naszych ambasad, czyli dawne BRH. Tu nie ma nad czym się zastanawiać, to powinno być dawno zrobione, BRH miały sens w czasach PRL, gdy handel zagraniczny prowadziło państwo i kilkanaście central, teraz są to tysiące podmiotów, więc takie biura to skansen.
No i co z tego? Może i skansen, może jak pięść do nosa ma się to do deklaracji i Cimoszewicza, i rządu o ekonomizacji polskiej polityki zagranicznej, ale jest. I będzie, bo bój o WEH-y Cimoszewicz przegrał w rządzie. Dzięki temu minister Jacek Piechota będzie mógł jeździć sobie za granicę, zawsze pewien, że trafi na radcę handlowego, który go ugości.
Egoizm branżowy poszedł zresztą dalej. Teraz Cimoszewicza nie było w kraju, kiedy przegrał kolejny bój w rządzie, tym razem o Polską Agencję Handlu Zagranicznego itd. Powołał ją Hausner, wbrew opinii szefa MSZ. I tym sposobem, zamiast zapowiadanej koordynacji promocji Polski, mamy coś zupełnie przeciwnego. Oto promocją Polski zajmują się MSZ (ma to przypisane do swoich obowiązków), Ministerstwo Gospodarki (czyli agencje Hausnera i Piechoty), Polska Organizacja Turystyczna oraz Instytut Adama Mickiewicza. Nie ma siły – tyle organizacji to bałagan i źle wydawane pieniądze, głównie na pensje urzędników, na budynki, biura, a dopiero potem na imprezy…
MSZ z tym wszystkim czuje się źle. Cimoszewicz milczy, a wiceminister Sergiusz Najar, odpowiedzialny za ekonomizację, wybiera się do Parlamentu Europejskiego. Najar zamierza kandydować w wyborach 13 czerwca, no i jak zdobędzie mandat (co wcale nie jest pewne, patrząc na zawirowania na górze), to MSZ pożegna.
Zresztą może i pożegna bez kandydowania – i wróci do sektora bankowego, skąd przyszedł i zarabiał osiem razy więcej niż wiceminister.
No, ale miał pole i możliwości do wykazywania się.

Wydanie: 14/2004, 2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy