Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Paru dżentelmenów rozmawiało w stołówce o stosunkach polsko-niemieckich i o kuriozum, jakim była uchwała sejmowa domagająca się od Niemców powojennych reparacji. Pana X interesował taki wątek – wyobraźmy sobie, że na uchwałę Sejmu odpowiada uchwałą Bundestag, że reparacji Niemcy nie wypłacą. Ani centa. No i co wówczas? Kolejne chińskie ostrzeżenie? A może Sejm wypowie wojnę? Pana X pasjonował wątek nieroztropności Sejmu, natomiast jego rozmówca, Y, zachodził w głowę, jak do takiej uchwały mogło dojść.
Jak? To wyjaśniają stenogramy sejmowe, z których wynika, że uchwała miała dwóch ojców – Antoniego Macierewicza i Donalda Tuska z PO. Jej projekt zgłosili narodowcy, a potem Platforma opatrzyła ją redakcyjnymi poprawkami.
„Chciałbym zarekomendować poprawki, które uwzględniają zastrzeżenia, jakie pojawiły się w toku debaty”, mówił podczas posiedzenia sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Donald Tusk. „Sądzę, że oddają one intencje autorów projektu, zachowują w całości myśl zawartą w pierwotnym projekcie (…). Wydaje się zasadne, aby, zgodnie z uwagami autorów pierwotnego projektu, tytuł odnosił się do problemu reparacji. Warto uznać za niezwykle istotne, aby te najgłębsze intencje projektodawców były zachowane także w tytule, niezależnie od tego, jak kto w Sejmie merytorycznie ocenia problem reparacji, braku ich prawnego uzasadnienia bądź istniejącego uzasadnienia. Dlatego proponowalibyśmy (…) tytuł bardzo zbliżony do pierwotnego. Tytuł uchwały brzmiałby: „w sprawie należnych Polsce od Republiki Federalnej Niemiec reparacji wojennych”, co oddaje chyba dość precyzyjnie intencje projektodawców”.
Tak mówił Tusk, tyle z całej sprawy rozumiał, podkreślając przy tym, że uchwała jest potrzebna, bo rząd w sprawach niemieckich ma olbrzymie zaniechania. SLD-owcy milczeli. A potem mówił dalej: „Podzielam opinię posłów, zwłaszcza posła Antoniego Macierewicza, z którym dłużej rozmawiałem, że dla całej sprawy i dla atmosfery wokół problemów polsko-niemieckich byłoby bardzo pożądane, gdyby konsens wokół projektu był pełny”.
Potem posłowie zaczęli przygotowywać tekst uchwały. Marek Borowski z SdPl próbował ich hamować: „Toczymy pewną grę. Trzeba ustalić, czego naprawdę chcemy. Myślę, że zależy nam na tym, żeby w Niemczech zaprzestano wysuwania różnego rodzaju roszczeń. Pomysł, żeby 60 lat po wojnie uzyskać reparacje od Niemiec, trzeba potraktować jako – mówiąc delikatnie – daleko idący. Jeśli chcemy, żeby wreszcie zapanował spokój między Polską a Niemcami w tym względzie, są różne formy działania”.
Ale te nieśmiałe słowa tylko rozjuszyły posłów prawicy. Poseł Jerzy Czerwiński (PKN) zaczął wołać: „Czego się państwo boicie? Jeśli jesteście przeciwni, zagłosujcie przeciw. Miejcie odwagę cywilną zagłosować przeciw (…). Bundestag jest stroną przeciwną, łącznie z rządem niemieckim”.
Czerwiński zwyciężył.
To będzie śmieszne, gdy w wyborach wygra on i jego koledzy. I zaczną prowadzić politykę zagraniczną. Cała Europa popęka ze śmiechu.

Wydanie: 2004, 41/2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy