Nowa dawka nierówności

Nowa dawka nierówności

Ponad 140 krajów na świecie wciąż nie rozpoczęło szczepień na COVID-19

Z pandemicznego punktu widzenia najlepiej w tej chwili być mieszkańcem Kanady – przynajmniej takim, który ma dostęp do tamtejszej służby zdrowia. Od lat cieszy się ona bardzo dobrą opinią i mianem najlepszej w regionie, choć o to akurat nietrudno – wszelkie porównania z urynkowionym, przepłaconym systemem w USA lub niedofinansowaną opieką zdrowotną w Meksyku są bezcelowe. Teraz do dobrze wyposażonych i dostępnych placówek czy doskonale wykształconego i licznego personelu medycznego dochodzi jeszcze jeden aspekt. Kanada prowadzi w globalnym rankingu kontraktowania dostaw szczepionek na COVID-19. Zgodnie z wyliczeniami rządu federalnego już zapewniła sobie wystarczającą liczbę dawek preparatu Pfizer/BioNTech, żeby każdego mieszkańca Kanady zaszczepić nawet pięciokrotnie.

Wygodna pozycja, w jakiej znalazł się premier Justin Trudeau, nie wynika jednak z jakiejś szczególnej zapobiegliwości, zaawansowania medycznego albo specjalnego kanału negocjacyjnego z koncernami farmaceutycznymi. Kanada kupiła tyle szczepionek, bo zwyczajnie było ją na to stać, a Pfizer/BioNTech i inni producenci chętnie jej swoje preparaty sprzedają. To samo można powiedzieć o Stanach Zjednoczonych i krajach europejskich. Tym zrzeszonym w Unii dodatkowo pomogła Bruksela, która najpierw prowadziła rozmowy w ich imieniu, wzmacniając pozycję negocjacyjną i obniżając koszty, a potem przymknęła oko na indywidualne, zakulisowe umowy i de facto handel prawami do dawek na rynku wtórnym. Wyliczenia przygotowane przez Oxfam pokazują jednoznacznie: państwa, w których żyje tylko 14% światowej populacji, już teraz na mocy ustaleń kontraktowych zapewniły sobie 53% dawek dostępnych szczepionek. Mało dobitna statystyka? Na drugim końcu skali nierówności widać jeszcze dokładniej. 67 najuboższych krajów świata, przede wszystkim z Afryki i Azji Południowo-Wschodniej, do końca 2021 r. będzie w stanie zaszczepić najwyżej 10% wszystkich mieszkańców. Preparaty, które miały nas uwolnić od wirusa paraliżującego życie na planecie, w zamian przyniosą nam pogłębienie globalnych nierówności, które odbiją się praktycznie na każdej płaszczyźnie życia.

Dysproporcje widać od samego początku prowadzenia kampanii szczepień – i to nawet wśród bogatych. Szybko okazało się bowiem, że same pieniądze lub parasol ochronny organizacji międzynarodowych nie wystarczą do jej sprawnej realizacji. Na Starym Kontynencie państwa zaczęły z pompą, a przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na przełomie grudnia i stycznia robiła wszystko, żeby rozpoczęcie procesu szczepień w Unii było również wielkim sukcesem wizerunkowym. Zjednoczona, mówiąca jednym głosem Europa miała wspólnie negocjować, razem rozpocząć szczepienia i sukcesywnie powiększać grono zaszczepionych. Ale jeszcze przed końcem roku Francuzów oskarżono o „szczepionkowy nacjonalizm”, bo mieli próbować blokady zakupu kolejnej transzy od Pfizer/BioNTech. To bądź co bądź producent niemiecki, a Francuzi mają w przygotowaniu własną szczepionkę konglomeratu Sanofi/GSK. Dlaczego więc i nad Sekwanę nie miałyby powędrować ogromne pieniądze z Brukseli?

To jednak zdecydowanie problemy tzw. Pierwszego Świata. Nawet niepokoje związane z zapowiedzianymi opóźnieniami w dostawach ze strony Pfizer/BioNTech nie zmienią generalnego obrazu sytuacji. Bogate kraje mogły się ustawić w kolejce do pierwszej szczepionki, bo producenci w ogóle usiedli z nimi do stołu rozmów. Poza pieniędzmi Europa i Ameryka Północna dysponują niezbędną infrastrukturą medyczną, co w przypadku preparatu Pfizera jest kluczowe, bo trzeba go transportować i przechowywać w bardzo niskich, sięgających minus 80 stopni temperaturach. To kolejny powód, dla którego ubodzy zostali wyeliminowani z tego działania. Nie byli w stanie z miejsca uruchomić wielkich sum na kontrakty, a co dopiero zainwestować w lodówki czy chłodnie medyczne.

Atrakcyjność dla kontrahentów to jedno, krajowe realia – w tym przepisy prawne – drugie. Często to zupełnie inna rzeczywistość. Jak podaje jednostka badawcza na amerykańskim Johns Hopkins University, która monitoruje globalną pandemię, szczepić obywateli zaczęły tylko 52 kraje na świecie. Tutaj znów największą przewagę miała zjednoczona Europa – weryfikację szczepionek w imieniu wszystkich państw członkowskich przeprowadziła Europejska Agencja Leków (EMA), dzięki temu pojedyncze kraje nie musiały same ich certyfikować, tracąc czas, pieniądze i zasoby. Reszta świata na taki przywilej liczyć nie może, nawet jeśli portfele ma wcale nie takie chude. Wśród 142 państw, w których nie wkłuto jeszcze w ani jedno ramię igły ze szczepionką na COVID-19, są bowiem również kraje zamożne, np. Japonia. Tam proces dopuszczania preparatów medycznych na krajowy rynek jest bardzo restrykcyjny, czasochłonny i przede wszystkim kosztowny dla producenta. Japończycy na razie więc testują szczepionki sami, szczepić planują dopiero w połowie lutego – co jest mocno niepokojące chociażby w obliczu zbliżających się letnich igrzysk olimpijskich. Nie wiadomo też, czy producentom nie zabraknie dawek, które miały być przeznaczone na Daleki Wschód. W końcu skoro Europejczycy i Amerykanie szybciej akceptują preparaty, szybciej będą w stanie za nie zapłacić. Z rynkowego punktu widzenia widać od razu, komu koncerny farmaceutyczne będą skłonne zwiększyć limity dostaw, a komu mogą je ograniczyć.

W tle gierek bogatych, jak to już bywało wiele razy w czasie pandemii, rozgrywa się dramat ubogich. Najsłabsze kraje dostęp do szczepionek uzyskały na razie wyłącznie dzięki projektowi COVAX Advance Market Commitment (AMC). Prowadzona pod auspicjami Światowej Organizacji Zdrowia inicjatywa ma za zadanie zapewnić dostawy szczepionek tym, którzy sami nie są w stanie ich wykupić. Podobnie jak Unia Europejska w imieniu swoich członków COVAX ma roztoczyć negocjacyjny parasol nad rozmowami z producentami, zmusić ich do zarezerwowania pewnej części ich produkcji dla krajów globalnego Południa, a przede wszystkim zapewnić wsparcie finansowe, również dzięki dotacjom filantropijnym. Na razie, jak wylicza Oxfam, WHO do programu zakwalifikowało 92 państwa. Niektóre, np. Indonezja, swoją pulę z COVAX powiększą o szczepionki wynegocjowane w dwustronnych rozmowach. Pozostałe polegają w całości na międzynarodowej filantropii, więc do Kambodży, Konga czy Jemenu szczepionki trafią tylko wtedy, gdy zrzuci się na nie bogata Północ. A ta nie przejawia zbytniego zainteresowania tematem. COVAX dla 67 krajów zarezerwował w tej chwili 700 mln dawek. Przy konieczności podwójnego dawkowania oznacza to możliwość zaszczepienia 350 mln osób. A w praktyce nawet mniej, bo jak pokazują statystyki WHO, przy każdej kampanii szczepionkowej marnuje się od 5% do nawet 15% dawek. Po zsumowaniu populacji tych państw wychodzi zatem, że do końca 2021 r. odporność na COVID-19 nabędzie najwyżej co 10. mieszkaniec.

Nie znaczy to jednak, że na globalnym Południu farmaceutyczni giganci nie mają nic do ugrania. Wręcz przeciwnie, kiedy oczy całego świata zwrócone były na pierwszych przyjmujących szczepionki pacjentów w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych, w Afryce, Ameryce Południowej i Azji rozpoczynała się walka o szczepionkowe wpływy. Kraje nieco biedniejsze, ale wciąż dysponujące relatywnie dużymi budżetami w ochronie zdrowia (chociażby Brazylia), stały się areną walk tych producentów, którzy w Europie i USA nie mieli czego szukać: chińskich i rosyjskich. Dwie firmy z Państwa Środka, Sinovac Biotech i CanSino Biologics, właśnie w Ameryce Łacińskiej (odpowiednio w Brazylii i Meksyku) prowadziły swoje testy kliniczne. Tam też planują rozpocząć dystrybucję. Sinovac ma już zgodę brazylijskiego regulatora farmaceutycznego, a w Argentynie, Boliwii, Paragwaju i Wenezueli dopuszczony do obrotu został rosyjski preparat Sputnik V. Według doniesień Agencji Reutera i „New York Timesa” silna szczepionkowa obecność Chin i Rosji na półkuli zachodniej zaniepokoiła już Biały Dom. I choć Departament Stanu nalega, by podjąć działania, stanowisko prezydenta – zarówno nowego, jak i starego – jest jasne: najpierw zajmujemy się tym, co się dzieje wewnątrz naszych granic.

Nie istnieje jedno rozwiązanie, które w magiczny sposób wyeliminowałoby szczepionkowe nierówności. Znacznie je zredukować mogłoby uwolnienie patentów na produkcję. Tego jednak nie zapowiedział żaden z producentów, nawet ci rosyjscy i chińscy. Szczepionka na COVID-19 jest więc wielką nadzieją na wyjście z pandemii, ale jeszcze większą szansą na ogromny zarobek dla jej twórców.

m.mazzini@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Adrian Wyld/ZUMA Press/Forum

Wydanie: 06/2021, 2021

Kategorie: Świat

Komentarze

  1. Alina Ch.
    Alina Ch. 1 lutego, 2021, 19:56

    Pierwszy paragraf Pana artykułu kolosaline mija się z prawdą. Jest to opinia uparcie powtarzana przez polskich dziennikarzy, za leniwych aby zajrzeć do statystyk. Pozwoli Pan, że pomogę.

    Po pierwsze “ranking kontraktowania dostaw szczepionek” nic nie znaczy, liczy się ilość wykonanych szczepień.
    W stosunku do ilości mieszkańców, Kanada jest na 29 miejscu (2.5% szczepień), za Wielką Brytanią (14.4%), Serbią, Maltą, Rumunią, Portugalią, Litwą i Hiszpanią i Polską.
    Dla porównania, ten “urynkowiony, przepłacony system w USA” i to pod rządami Trumpa(!) osiągnął piąte miejsce z 9.4% szczepień.
    (Źródło: https://ourworldindata.org/covid-vaccinations)

    Kanada zniszczyła swój przemysł faramceutyczny 20 lat temu i, w odróżnieniu od Europy, WB, USA, Rosji czy Chin, musi kupować szczepionki.
    Umowy na zakup zawarła za pózno i jest teraz w ogonie kolejki po dostawy. Pieniądze (z deficytu oczywiście) wydała, ale szczepionek nie ma i prędko nie będzie.

    Następna rzecz, ”szybkie testy“… poza szpitalami nikt ich nie używa bo szybkich testów w Kanadzie nie ma. Krajowa produkcja ”rapid tests“ ruszy dopiero w lutym bo zatwierdzenie ich zajęło 8 miesięcy.
    (https://www.ctvnews.ca/health/coronavirus/rapid-testing-in-canada-lagging-behind-as-u-s-embraces-the-technology-1.5267766)

    Na koniec, radzę sprawdzić śmiertelność pośród ludzi starych w domach opieki. Tu zato Kanada wiedzie prym…
    (https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(21)00083-0/fulltext)

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy