Nowa twarz – nowe życie?

Nowa twarz – nowe życie?

Po przeszczepie części twarzy Isabelle Dinoire snuje plany życiowe. Chce zrobić kurs komputerowy i otworzyć sklep

Isabelle Dinoire zapewnia, że jest szczęśliwa. Po operacji znów ma twarz tak jak każdy inny. Zaakceptowała nowy nos i usta pochodzące od klinicznie martwej dawczyni.
38-letnia Francuzka jest pierwszą na świecie osobą, której przeszczepiono obcą twarz, a właściwie jedną trzecią twarzy. W 15-godzinnej operacji, która przeprowadzona została 27 listopada 2005 r. w Amiens, uczestniczyło 50 lekarzy. Na czele zespołu stał renomowany transplantolog, Jean-Michel Dubernard, który obecnie zapewnia, że

sukces operacji przeszedł wszelkie oczekiwania,

pacjentka zaś pogodziła się ze swym nowym obliczem.
6 lutego podczas konferencji prasowej w szpitalu w Amiens Isabelle po raz pierwszy wystąpiła przed mediami. Mówiła z trudem, najwidoczniej nie była w stanie zamknąć ust, ale można ją było zrozumieć. Brytyjski dziennik „The Telegraph” napisał, że blizny na nowej twarzy kojarzą się z Frankensteinem. Madame Dinoire może jednak pokazywać się na ulicy bez maski chirurgicznej, a lekarze mają nadzieję, że blizny znikną po dziewięciu miesiącach. Wzruszona pacjentka opowiedziała swą historię. Mieszkała w Valenciennes, była po rozwodzie, nie mogła poradzić sobie z nastoletnimi córkami. Znerwicowana siedziała przez całe dnie przed telewizorem, paląc jednego papierosa za drugim. W maju ubiegłego roku, po burzliwej kłótni z dziećmi, zażyła potężną dawkę środków uspokajających. Dziennikarze przypuszczali, że usiłowała popełnić samobójstwo. Isabelle zaprzecza, twierdzi, że pragnęła tylko odpocząć podczas głębokiego snu. W każdym razie spała bardzo długo. Pies, czarny labrador, usiłował obudzić swoją panią daremnie. Zwierzę zaczęło szarpać zębami jej twarz. Kiedy Isabelle odzyskała świadomość, początkowo nie czuła bólu. Odruchowo usiłowała zapalić, lecz papieros wypadał jej z ust. Dopiero wtedy ujrzała kałużę krwi i leżącego obok psa. Labrador dosłownie odgryzł kobiecie usta, wargi i nos. Przerażone córki nie chciały patrzeć na zmasakrowaną matkę. W szpitalu pani Dinoire najbardziej bała się ludzkich spojrzeń, pełnych lęku, zdumienia czy nawet pogardy. Nie mogła otworzyć szczęk szerzej niż kilka milimetrów, przyjmowała żywność w płynie, schudła, straciła nadzieję na normalne życie. Stopniowo personel szpitala zdołał przekonać Isabelle, że nie wszystko stracone. Chirurdzy zrozumieli, że oto

mają idealną kandydatkę do transplantacji.

Nawet nie próbowali rekonstrukcji twarzy. We wrześniu 1998 r. Dubernard jako pierwszy dokonał przeszczepu ręki. Chciał także zostać pionierem transplantacji twarzy i spieszył się, gdyż wiedział, że inne zespoły chirurgiczne mają podobne zamiary. Problemem było znalezienie dawczyni. Została nią 46-letnia Maryline Saint-Aubert, która popełniła samobójstwo w Lille. Serce desperatki biło jeszcze, ale jej mózg był martwy. Rodzina Maryline wyraziła zgodę na przeszczep. Lekarzom spadł kamień z serca. Transplantolodzy obawiali się bowiem, że przy transplantacji twarzy znalezienie dawcy będzie największym problemem. Twarz jest przecież symbolem tożsamości, zwierciadłem osobowości. Jak będą czuli się bliscy, gdy będą musieli pochować najdroższą osobę bez twarzy? Jak zareagują przyjaciele i krewni, gdy spotkają na ulicy obcego z twarzą swej ukochanej zmarłej? Transplantolodzy postanowili więc, że zrobią wszystko, aby „nowe” oblicze było inne niż twarz dawcy. Prowadzono nawet makabryczne eksperymenty. Zespół Johna Barkera z kliniki uniwersyteckiej w Louisville „pobrał” twarze, a więc skórę z tkankami, mięśniami, nerwami, od 20 martwych ciał. Te twarze dociekliwi chirurdzy „dopasowywali” do czterech czaszek. Okazało się, że takie twarze były „hybrydami” – częściowo przypominały oblicze dawcy, częściowo zaś dawną twarz biorcy. Także nowa

twarz Isabelle Dinoire jest hybrydą.

Przed atakiem psa kobieta miała wąskie wargi i szeroki nos. Teraz – mały nos i wydatne usta od Maryline.
Początkowo wydawało się, że operacja zakończy się niepowodzeniem. W połowie grudnia nastąpiła reakcja odrzucenia przeszczepu. Stłumiły ją leki immunosupresyjne. Nerwy zrastały się powoli, wiadomo, że ten proces potrwa wiele miesięcy. Ale pani Dinoire może już samodzielnie jeść, co sprawia jej ogromną radość: „Zjadam tak dużo, jak tylko mogę. Uwielbiam świeże truskawki, ale jem także ciasto czekoladowe, omlety, popijam czerwonym winem, chcę odzyskać wagę sprzed wypadku”. Isabelle wróciła przed kilkoma dniami ze szpitala do domu. Snuje nowe życiowe plany. Chce zrobić kurs komputerowy i otworzyć sklep z ubrankami dla dzieci. A grupy transplantologów w USA, Francji, Wielkiej Brytanii, w Chinach, przygotowują się do kolejnego „historycznego” kroku – przeszczepu całej twarzy.

 

Wydanie: 07/2006, 2006

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy