Nowe znaki sprzeciwu

Nowe znaki sprzeciwu

Przedłuża się ogólnopolskie poszukiwanie chętnego do przesłuchania najważniejszego dewelopera w kraju. Nikt do tej pory się nie zgłosił, mimo że upływa właśnie miesiąc od zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i są już spisane zeznania cudzoziemca, który postanowił szukać sprawiedliwości w polskim sądzie. Dziwne, że nie pali się do tej roboty prokurator generalny, który dostał do ręki wymarzony materiał do pokazania, jak mocno sam wierzy w to, co mówi, a mówił do niedawna, że w Polsce nie ma i nie będzie świętych krów. Prawda, że o świętych deweloperach nie wspominał, ale niby dlaczego akurat tę grupę zawodową miałby wyjąć spod paragrafu?!

Trzeba przyznać, że sprawa jest paskudna i źle pachnie. Poszedł smrodek, którym już zalatuje cała polska demokracja i jej nadzwyczaj oryginalna egzekutywa. Za chwilę będą nas rozpoznawać na odległość. Pilnie potrzebna jest tama, która utrzyma wstyd w granicach administracyjnych naszego kraju i zapobiegnie ewentualnym plamom na honorze Polaków. Trzeba pamiętać, że to na naszym patriotycznym rodaku chce dochodzić krzywd człowiek, który w swoim domu mówi po niemiecku!

Prokuratorowi generalnemu różowieją policzki, kiedy słucha o Srebrnej. Tak go ona brzydzi, że dla wyrównania ciśnienia w organizmie najchętniej w ogóle umyłby ręce. A mógłby sobie ulżyć inaczej. Na przykład ogłosić casting wśród zawodowych oskarżycieli i wyznaczyć nagrodę dla śmiałka, który wygra prawo do rozpoczęcia śledztwa i przesłuchania dewelopera. Może powołać wolontariat studentów starszych lat prawa, którzy powinni protokołować, co kto mówi, nawet niepytany. Należy zapisać, co mówią prominenci, bo odnosi się wrażenie, że coś wiedzą, a to może się przydać w śledztwie i w sądzie. Na przykład aktualny (luty 2019 r.) premier rządu RP Mateusz Morawiecki domagał się od pokrzywdzonego wystawienia faktury, skoro się upiera, żeby mu zapłacić za robotę. Faktura pojawiła się tak szybko, że nie można wykluczać celowego powiązania tych wydarzeń.

Prokurator nie wykorzystał ani jednej okazji do kontynuowania albo choćby symulowania aktywności w przedmiocie międzynarodowej awantury o pieniądze na najwyższym szczeblu rodzinnym w Polsce. Widocznie skalkulował, że nicnierobienie i tym razem pozwoli mu ocalić oba stołki, na których siedzi jednocześnie – i w rządzie, i w prokuraturze. Wiadomo, że nie wyśle żadnej trzyliterowej służby w kominiarkach w celu obudzenia prezesa o szóstej rano, bo prezes lubi pospać. Ma też dość wyobraźni, żeby przewidzieć, że prezes będzie szybszy i za jednym zamachem wyleje go z obu posad.

To się zmieni, gdy premierem zostanie Robert Biedroń. Dopiero wtedy. Chyba że wcześniej zawiąże się jakiś bunt w mediach, jak wszyscy bezradnych w dzisiejszym kryzysie i w oczach opinii publicznej jednakowo bezsilnych w kontrolowaniu władzy i krytyce opozycji.

Zapanował u nas jałowy bezczas, bardzo podobny do angielskiego w wigilię brexitu. Każdą wolną odrobinę przestrzeni dźwiękowej wypełnia jednopoziomowy szum mediów i równie nieczytelny zgiełk parlamentarny. Efekt jest taki, że Brytyjczycy miesiąc przed opuszczeniem Unii Europejskiej nie wiedzą, czy wyjdą z torbami, czy w samych skarpetkach. Publicyści nie wiedzą, jakiego użyć języka, by skutecznie przemówić do rozsądku politykom.

Pani dr Victoria Bateman, ekonomistka związana z Cambridge, nabrała przekonania, że skoro nikt nie chce wysłuchać jej przesłania, że brexit leaves Britain naked, czyli że Brytyjczycy wyjdą z Unii nawet bez skarpetek, powinna to pokazać na sobie i tak dotrzeć do widza. Wystąpiła naga w porannym programie ITV i jeszcze w BBC Radio 4. Po niej, w poważnym programie „The Pledge”, w geście solidarności Rachel Johnson zdjęła bluzkę, pod którą nie było bielizny.

Namawiam panie z pierwszej linii frontu TVP: Danutę Holecką, Edytę Lewandowską i Annę Popek, aby uczyniły to samo; jeśli nie wszystkie, to rzućcie monetę. Uciekająca demokracja i pełznący polexit domagają się wyrazistych znaków waszego sprzeciwu i poświęcenia à la lady Godiva.

Wydanie: 09/2019, 2019

Kategorie: SZOŁKEJS

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy