Nowy budżet – stare problemy

Nowy budżet – stare problemy

Polacy urodzeni przed 1949 r., którzy często otrzymują emerytury mniejsze niż 800 zł brutto, nie dostaną nic!

Rząd przedstawił projekt budżetu na 2017 r. Dyskutowaliśmy o nim na spotkaniu Rady Dialogu Społecznego, ale niestety w wielu kwestiach władza nie wyszła naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Dlatego jesteśmy rozczarowani propozycjami rządowymi.
To pierwszy autorski projekt nowej władzy, więc ekipie Beaty Szydło trudno już będzie winić za niepowodzenia czy braki poprzednią ekipę rządzącą. Niestety, mimo obietnic nowego otwarcia duża część obietnic z exposé pani premier nie znalazła odzwierciedlenia w projekcie budżetu.
W kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość zyskało poparcie wielu pracowników sfery budżetowej obietnicą szybkich i znacznych podwyżek wynagrodzeń. Tymczasem prognozowana podwyżka w budżetówce ma wynieść… 0,0%. Rząd dorzuci 1,4 mld zł, aby podnieść wynagrodzenia wybranym grupom zawodowym, ale większość pracowników nie otrzyma podwyżek, a na dodatkowe profity mogą liczyć być może pracownicy służb mundurowych, których rząd chce mieć po swojej stronie w razie protestów społecznych. Tymczasem kolejny rok zamrożenia płac negatywnie wpłynie na sytuację dochodową pracowników, poziom konsumpcji i wzrost gospodarczy.
Rząd obiecywał rozwinięcie całościowej polityki społecznej. Niestety, wiele wskazuje na to, że poza wprowadzeniem programu 500+ mamy kontynuację liberalnego status quo, a nawet w niektórych obszarach możemy się spodziewać cięć. Ekipa Beaty Szydło planuje bowiem zamrożenie odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, jak też podniesienie większości emerytur jedynie o najniższy ustawowy wskaźnik 0,77%. Zapowiedzi podwyższenia najniższych emerytur do 1 tys. zł brutto wzbudziły nadzieję wielu polskich emerytów na odrobinę godniejsze życie. Jednak rząd po raz kolejny chce dzielić Polaków na lepszych i gorszych. Przewidziano wzrost emerytur jedynie dla osób pobierających świadczenia 882,56 zł brutto. Polacy urodzeni przed 1949 r., którzy często otrzymują mniej niż 800 zł brutto, nie dostaną nic! Pamiętajmy też, że nowa minimalna emerytura to wciąż kwota znacznie niższa od minimum socjalnego w jednoosobowym gospodarstwie emeryckim, które w 2015 r. wyniosło 1080 zł.
Nie ma również „dobrej zmiany” w polityce fiskalnej, choć doceniamy dążenie do uszczelnienia systemu podatkowego. PiS krytykowało koalicję PO-PSL za podniesienie podatku VAT, a tymczasem dzisiaj widzimy, że nowy rząd wcale nie chce go przywracać do stawek 7% i 22%. Nie podniesiono też kwoty wolnej od podatku, chociaż w październiku zeszłego roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ustawodawca powinien uregulować kwotę zmniejszającą podatek do końca listopada 2016 r. Rząd nie dotrzymuje więc ważnej obietnicy wyborczej. Warto pamiętać, że kwota wolna od podatku jest zamrożona od 2009 r. i należy do najniższych w UE. W planach na najbliższy rok nie ma też zwiększenia kosztów uzyskania przychodu.
Rząd wprowadził natomiast dwa nowe podatki: od aktywów banków i od handlu detalicznego. Już teraz widać, że wpływy z tych nowych obciążeń będą niższe od planowanych, a wielu ekspertów ma wątpliwości co do ich sensowności i zgodności z prawem unijnym. Wbrew deklaracjom o walce z nierównościami dochodowymi rząd nie planuje natomiast na razie zwiększenia progresji podatkowej. Nie chce też, co postulowało OPZZ, obniżyć podatków dla osób o niskich dochodach i podnieść obciążeń fiskalnych dla krezusów. Nie planuje nawet waloryzacji progów dochodowych. Większość parlamentarna nie wychodzi także naprzeciw propozycjom OPZZ, aby oskładkować wszystkie dochody z pracy niezależnie od formy prawnej umowy.
Cieszymy się z podniesienia płacy minimalnej do 2 tys. zł brutto i wprowadzenia naszej sztandarowej propozycji – minimalnej płacy godzinowej w wysokości 13 zł. Z drugiej strony w przyszłym roku płaca minimalna wciąż nie osiągnie poziomu 50% średniego wynagrodzenia, czego domagamy się od lat. Nie ma również konkretnych recept na podniesienie wynagrodzeń w polskiej gospodarce. Ich udział w PKB także należy do najniższych w Unii Europejskiej i spada od 20 lat. Nie widzimy też żadnych propozycji mających na celu ograniczenie umów cywilnoprawnych, chociaż obecny rząd, podobnie jak poprzedni, obiecywał „odśmieciowienie” rynku pracy.
Nie widać pomysłu, jak zwiększyć poziom inwestycji, który w ostatnich miesiącach zaczął niepokojąco spadać. Sygnały spowolnienia dostrzegalne są we wszystkich branżach i sektorach własności. Rząd obiecuje działania na rzecz wsparcia innowacji i rozwinięcia gospodarki opartej na wiedzy, ale poza ogólnymi deklaracjami wicepremiera Mateusza Morawieckiego na razie nie ma żadnych konkretów.
Zapowiedziano natomiast wprowadzenie wielu istotnych rozwiązań, takich jak radykalna zmiana systemu szkolnictwa czy obniżenie wieku emerytalnego. Jednak ukrywa się fakt, że rewolucja w systemie szkolnym będzie się wiązała ze zwolnieniem tysięcy nauczycieli.
Wreszcie rząd przyznaje, że w przyszłym roku prawdopodobnie dojdzie do znacznego wzrostu deficytu budżetowego. Niestety, może być on jeszcze większy od planowanego, który i tak sięga 60 mld zł. Wydatki w niektórych punktach wydają się niedoszacowane, a wpływy mogą być znacznie mniejsze od oczekiwanych.

Wydanie: 2016, 38/2016

Kategorie: Przegląd związkowy

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy