Nowy przydział pontoniera Głodzia

Nowy przydział pontoniera Głodzia

Biskup polowy nie przechodzi do rezerwy, papież ma wobec niego inne plany

Na drugi brzeg Wisły Jan Paweł II przeniósł jednego z najskuteczniejszych w działaniu hierarchów Kościoła – dotychczasowego biskupa polowego Wojska Polskiego. 59-letni Sławoj Leszek Głódź został biskupem ordynariuszem diecezji warszawsko-praskiej. W lipcu papież nagrodził go za wzorowe zorganizowanie polskiego ordynariatu polowego rzadkim tytułem arcybiskupa ad personam, co jest wydarzeniem bez precedensu (przedwojenny poprzednik Głodzia, Józef Gawlina, miał tylko godność biskupa), teraz nowym mianowaniem zapewnił mu przyszłość w Episkopacie.
– Spodziewałem się przejścia do rezerwy… a tu dalej jeszcze idę do służby czynnej. Przede mną, jak Bóg da zdrowie, jeszcze z 15 lat – powiedział abp Głódź po ogłoszeniu jego nowej nominacji. Biskupi kończą bowiem swą „służbę czynną” w wieku 75 lat, 15 lat później niż generałowie.

Z watykańskiego „lobby”

Wychowany na kresowych tradycjach, urodzony na Białostocczyźnie Sławoj Leszek Głódź, mając 18 lat, spędził w 1963 r. trzy miesiące w Centralnym Więzieniu Karno-Śledczym w Białymstoku za udział w nielegalnej organizacji i oblanie farbą plakatu propagandowego. Do wojska trafił jako student trzeciego roku białostockiego seminarium duchownego, służył w kompanii kleryckiej, poddawanej próbom szczególnej obróbki ideologicznej przez oficerów politycznych, i uzyskał specjalność sapera pontoniera.
W 1970 r. ówczesny biskup białostocki, Henryk Gulbinowicz, wysłał swego nowo wyświęconego wychowanka na studia do Paryża. Dalsze etapy to KUL i Papieski Instytut Wschodni w Rzymie. W latach studiów, a potem pracy w Watykanie ks. Głódź wraz z osobistym sekretarzem papieża, ks. Stanisławem Dziwiszem, i obecnym nuncjuszem w Warszawie, Józefem Kowalczykiem, stanowili ważną część nieformalnego „polskiego lobby”, jak pisała o nich czasami włoska prasa. W krótkim czasie ks. prałat Głódź stał się jednym z najbardziej kompetentnych ekspertów watykańskiej Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich, a w jego misjach na Wschodzie pomagała mu niezwykła zdolność nawiązywania kontaktów.
Ta umiejętność przydała mu się bardzo, gdy w styczniu 1991 r., kiedy w Polsce został przywrócony ordynariat polowy, papież wybrał go spośród kilku kandydatów na biskupa polowego Wojska Polskiego. Utworzony po niemal półwiekowej przerwie ordynariat polowy, którego „ekspansję” w wojsku pod dowództwem generała ordynariusza część zawodowej kadry oficerskiej przyjmowała początkowo jak tworzenie państwa w państwie, zyskał sobie szybko bardzo mocną pozycję. Dziś w świetnie wyposażonym z funduszy Ministerstwa Obrony Narodowej duszpasterstwie wojskowym pracuje ponad 200 księży kapelanów. Ordynariat polowy obejmuje 84 parafie wojskowe i 17 samodzielnych ośrodków duszpasterskich, kapelani towarzyszą też naszym żołnierzom w misjach pokojowych. (Obok duszpasterstwa katolickiego w wojsku istnieje też ordynariat prawosławny – pierwszy w dziejach tego wyznania na ziemiach polskich – działają też kapelani ewangeliccy).

Iracki dylemat kapelana

Dużym wyzwaniem dla biskupa polowego stał się udział polskich żołnierzy w operacji irackiej. – Z punktu widzenia moralnego, ta wojna nie jest sprawiedliwa – mówił bp Głódź 20 marca ub.r. w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. – Moim zdaniem, nie wykorzystano wszystkich możliwości i prób pokojowego załagodzenia konfliktu.
Podkreślił też, że wojnę ocenia tak jak papież i nie podziela decyzji politycznych ani militarnych państw uczestniczących w konflikcie zbrojnym. Jak każdy uczciwy kapelan stanął jednak wobec dylematu: jak zachować krytyczne stanowisko wobec wojny, nie przekreślając jednocześnie sensu ofiary życia żołnierzy. Pewne pole manewru istniało – Kościół nie zajmuje wszak sztywnego, doktrynerskiego stanowiska przeciwko wszelkiemu użyciu broni. Dlatego podczas wizyt w obozie Babilon biskup polowy zapewniał polskich żołnierzy, że mogą mieć czyste sumienie, bowiem ich misja jest szlachetna, zaś na pogrzebie kpt. Sławomira Stróżaka, który zmarł 8 maja br. w Iraku z odniesionych ran, bp Głódź powiedział: – Poległy kapitan służył i poległ w dobrej sprawie, którą – mimo zagrożeń, strzałów i ofiar – trzeba kontynuować i wypełnić do końca.
Abp Głódź nie składał tej deklaracji jako zwykły spowiednik żołnierzy, lecz jako jeden z przedstawicieli hierarchii zajmujących wyjątkowo eksponowaną pozycję, przewodniczący wielkim celebrom narodowym. Łączy w swych rękach wiele kluczowych funkcji – jest m.in. członkiem Rady Stałej Konferencji Episkopatu, stoi na czele Rady ds. Środków Społecznego Przekazu, a także Zespołu ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja i zwłaszcza na tym ostatnim stanowisku jest niedościgłym wzorem ostrożności i chrześcijańskiej łagodności.

Wydanie: 2004, 36/2004

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy