O Karcie Praw i Poradniku Agitatora

O Karcie Praw Podstwaowych

Na lewicujących ławach debaty publicznej sporo wyrzekań na rząd, że zdecydował o niedołączeniu Polski do Karty Praw Podstawowych. W środowym „Poranku w Toku” bardzo o to miała pretensje Magdalena Środa, twierdząc, że Tusk uległ naciskowi biskupów, że postąpił niezgodnie z tradycją „Solidarności”, bo gdyby w sierpniu 1980 r. dominowała w stoczni nie godność, lecz pragmatyzm, nie byłoby tego, co się stało, chyba w domyśle nie byłoby „Solidarności”. Otóż w stoczni, Szanowna Pani Magdo, panowały i godność, i pragmatyzm. Godność nadawała strajkowi siłę, a pragmatyzm – rozum. To pragmatyzm, czyli rozum nakazał powściągnąć godność, czyli uczucie, i zgodzić się na wpisanie do porozumienia gdańskiego uznania kierowniczej roli PZPR w państwie. Gdyby rozum nie wstrzymał uczucia, zakończyłoby się wszystko łomotem i tragedią.
W przypadku Karty Praw Podstawowych nie stoimy dzięki „Panu Historii”, jak mawiał Jan Paweł II, przed tak dramatycznym wyborem, ale stoimy przed wyborem ważnym. Tusk ma rację, rozdzielając kwestię traktatu reformującego Unię od dopisania Polski do Karty Praw Podstawowych. Być może PiS nie zaryzykowałoby wzięcia na siebie odpowiedzialności za storpedowanie wejścia tego traktatu w życie. Być może, gdyby się zdecydowało, doznałby porażki w referendum, w takim przypadku bardzo ciężkiej. Być może. Ale być może stałoby się inaczej i wtedy Polska, my Polacy, bylibyśmy winni w oczach całej Wspólnoty podłożenia nogi Unii Europejskiej w jej staraniach, by lepiej działała. To byłaby klęska nas wszystkich, nie Platformy, jaskrawy dowód, że Polska leży jednak nie w Europie, lecz na Wschodzie. Nie warto czegoś takiego ryzykować. Lepiej sprawę odłożyć do czasu, kiedy traktat wejdzie w życie, i wtedy naciskać na rząd i premiera, by Polska przystąpiła do Karty Praw Podstawowych. I wtedy niech będzie referendum, bo jego ewentualny niekorzystny wynik dla karty nie ugodzi we wspaniałą budowlę, jaką jest Unia Europejska.
Komentatorzy powinni mówić, co myślą, politycy raczej myśleć, co mówią. Radziłbym tym z lewej strony, by zrozumieli racje premiera, bo to całkiem łatwe, i nie wykorzystywali jego trudnej sytuacji do zyskiwania popularności wśród modernistycznego i lewicującego elektoratu. Radzę poczekać, aż otworzy się bezpieczne pole do rozstrzygnięcia kwestii karty i wtedy do ataku. Wtedy będzie można zasadnie przypomnieć Tuskowi: Skoro pan, premierze, deklarował, że w pełni popiera to, co w karcie jest, a znikły obiekcje, na które się Pan powoływał, rezygnując z jej przyjęcia, to niech pan teraz zrobi to, co należy i co pan sam uważał za dobre.

PiS-owski „Poradnik Agitatora”
„Gazeta” opublikowała instrukcje dla PiS-owskich medialnych gadaczy, jak mają przedstawiać działania premiera Tuska i jego ministrów. Dokument opatrzony pewno klauzulami wysokiej tajności partyjnej, bo będący nieprzyjemnym dowodem, że taki pisowiec czy pisówka, jak stają przed kamerą czy mikrofonem, to wyłączają intelektualną część swego mózgu i uruchamiają naśladowczą, papuzią. Przywołują z pamięci wersety instrukcji i może nawet drżą z lekka, czy pamięć nie wypłata antypartyjnego figla, po którym jeden brat zawiesi ich w prawach członka, a drugi może nawet zakończy znajomość.
Te instrukcje pobudziły też moją pamięć. Chłopięciem będąc, ponad 50 lat temu, widziałem na własne oczy inne instrukcje partyjne, zwane „Poradnik (lub Notatnik) Agitatora”, drukowane, choć wewnątrzpartyjne, ale nie takie tajne. Zawierały, jak wtedy mawiano, „nastawienia” dla towarzyszy partyjnych. Nie wykluczyłbym więc całkowicie, że jakiś bardzo ważny działacz PiS, kiedyś, jako chłopię, mógł widzieć coś takiego u swego partyjnego taty i wychynęło to z jego pamięci jako użyteczna inspiracja, zamieniając się w „nastawienia” agitacyjne 2007, tyle, że już nie tak po czerwonemu prawie jawne, ale „pod przykryciem”.
Ponieważ nie dałbym nie tylko głowy, ile nawet małego palca, twierdząc, że w innych partiach podobnych „poradników” nie ma, to podsuwam Platformie pomysł związany z podpaleniem samochodu minister Pitery. Możecie, odpierając zarzuty PiS, że przywracacie Rywinland, mówić tak: „Wasza PiS-owska, zażarta rzekomo walka z korupcją nikomu nie przeszkadzała, to były pozory, medialny pic, a nam, choć dopiero ją zaczęliśmy, już podpalają samochody!”.

 

Wydanie: 2007, 50/2007

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy