O takich, co ukradli znaczek
Mariana Jurczyka może nie być na rocznicowych obchodach XX-lecia Porozumień Sierpniowych. Bo go szczeciński komitet organizujący na szczecińskie obchody zwyczajnie nie zaprosił. Zarzut? Kolaboracja z postkomuną już w RP. No i drugi, między wierszami, zarzut współpracy ze służbami. Czyli rozszerzony zarzut pierwszy. Lider ówczesnej „Solidarności” Śląsko-Dąbrowskiej, człowiek sygnujący porozumienia w Jastrzębiu, też pewnie nie zostałby przez obecny aktyw „S” zaproszony, bo też zarzucano mu współpracę z SB. Nie ma problemu, bo rocznicy XX-lecia nie dożył. Wreszcie Lech Wałęsa. Najpierw przez senatorów AWS w projekcie rocznicowej uchwały pomijany, na gdańskie obchody wprawdzie zaproszony, ale nie wiadomo, czy zaszczyci. Bo może siedzieć w prezydium obok Mariana Krzaklewskiego, swego konkurenta w kampanii wyborczej, człowieka, który wówczas przebywał na wczasach w Bułgarii. No i Anny Walentynowicz. Bohaterki strajków nadal oskarżającej Wałęsę, np. w wywiadzie dla prawicowych „Arcanów”, o współpracę „z milicją”, czyli służbami PRL-u. Nie wiadomo zatem, czy prezydent Wałęsa będzie celebrował razem z przewodniczącym Krzaklewskim, czy uczyni swą alternatywną rocznicę.
Bogdan Borusewicz w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” stwierdził, że rocznicę Porozumień Sierpniowych należałoby traktować jako święto państwowe. Zapraszać na nie wszystkie władze, także prezydenta, postkomunistę, no i pokazać światu, że Polacy potrafili porozumieć się, pokojowo wyzwolić z totalitarnych okowów. To na razie jest niemożliwe. Rzecznik prasowy NSZZ „Solidarność” i jednocześnie rzecznik sztabu wyborczego przewodniczącego Krzaklewskiego w I programie Polskiego Radia wyraźnie ograniczył zakres osób posiadających prawa do celebrowania, do identyfikowania się z Sierpniem ’80. To jest święto „Solidarności”, rzekł zdecydowanie.
To niby prawda, tylko której „Solidarności”?
W czasach Porozumień Sierpniowych nowo powstała „Solidarność” liczyła ok. 10 milionów obywateli PRL, bo ówcześni jej przywódcy nie pytali, skąd kto przychodzi, tylko czy dana osoba popiera solidarnie program zmian. W tamtej, sierpniowej „Solidarności” było ponad milion członków ówczesnej PZPR. Restytuowany po Okrągłym Stole NSZZ „Solidarność” liczył ponad dwa miliony członków. Ile ma obecnie – dwa miliony, czy już mniej? Ilu jest zapisanych, martwych dusz, a ile osób nadal regularnie płaci składki? Ilu członków to zawodowi aparatczycy żyjący z pracy w związku „S”, ilu pracuje w spółkach stworzonych przez działaczy rządzącej, a nie walczącej o interesy robotnicze „Solidarności”, a ilu pracuje w innych instytucjach zależnych od solidarnościowych dotacji?
Podpisująca Porozumienia Sierpniowe, powstająca „Solidarność” była wielkim ruchem społecznym. Masowym, egalitarnym, pluralistycznym. Ów pluralizm był jej siłą. Obecni właściciele tradycji Porozumień Sierpniowych to jeden ze związków zawodowych posiadających swą polityczną reprezentację w parlamencie. No i kierownictwo. Tyle że aktualne kierownictwo wtedy na pierwszej linii nie było. Z różnych względów. Jedni byli na to za młodzi, drudzy wtedy wczasowali.
Dlaczego dzisiaj reprezentanci milionowej „S” mają mieć wyłączne prawo do znaku towarowego, stworzonego wówczas przez dziesięć milionów?
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy