Oblężona psychologia

Jest przebojem tegorocznej rekrutacji. Na jedno miejsce zgłosiło się przeciętnie 20 osób.

Najstarsi pracownicy Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego nie pamiętają takiego zainteresowania. Do egzaminu wstępnego przystąpiło 2,3 tys. studentów. O jedno miejsce ubiegało się dokładnie 27,07 kandydata.
Egzamin to dwa testy. Pierwszy polegał na udzieleniu odpowiedzi na pytania dotyczące tomu amerykańskiego psychologa Edwarda Halla „Ukryty wymiar”. O tym, że trzeba przeczytać książkę, mówiącą o problemach związanych z komunikowaniem się, szczególnie tym niewerbalnym, kandydaci wiedzieli od kilku miesięcy i mieli czas na przygotowanie się. Po krótkiej przerwie następny test z rozumienia zadanego tekstu, czyli z umiejętności studiowania. I właśnie pozorna prostota tego egzaminu zachęca do zdawania.
A inne przyczyny? – Chciałabym lepiej poznać siebie – mówi Dagmara, jedna z kandydatek. Paweł przez miesiąc był wolontariuszem w Monarze. Chce pomagać uzależnionym jak Marek Kotański, też psycholog. Natomiast Wojtka interesuje tylko biznes, praca w doradztwie personalnym, w agencji reklamowej. Pomóc sobie, wspomóc innych, zarobić duże pieniądze. Trzy osoby i trzy różne motywacje.

Pomaganie i kreowanie

Dr Krzysztof Klimasiński kierujący Zakładem Psychopatologii i Rehabilitacji Instytutu Socjologii UJ uważa, że dawniej studenci wybierający ten kierunek chcieli rozwiązać swoje skomplikowane problemy i pomagać innym. Teraz słyszy, że psychologia to polityka, reklama, propaganda, biznes, oddziaływanie na osobowość innego człowieka.
– Studia dają możliwość udzielenia pomocy psychologicznej w życiu codziennym, w domu, w pracy, w kontaktach z dziećmi i młodzieżą. Szturm na psychologię zaczął się, gdy młodzież dowiedziała się, że psychologowie mogą zajmować się wieloma innymi rzeczami – tłumaczy dr Maria Kujawa kierująca studiami wieczorowymi.
Innego zdania jest prof. Maria Kielar-Turska, przewodnicząca komisji kwalifikacyjnej i kierowniczka Zakładu Psychologii Rozwojowej i Wychowawczej. – Młodzi ludzie chętnie czytają prace popularnonaukowe, interesują się Freudem, psychoanalizą, To jest zupełnie normalne, że po przeczytaniu kilku takich prac dochodzą do wniosku, że może warto byłoby poświęcić się tej dziedzinie. Naprawdę nie wszyscy myślą o pracy w firmach.
Dyrektor Instytutu Psychologii UJ, dr Władysław Łosiak, kierownik Zakładu Psychologii Klinicznej, też nie obawia się, że pewnego dnia wszyscy jako specjalizację wybiorą psychologię polityki lub psychologię reklamy i nikt nie będzie pomagał innym. – Stan zdrowia psychicznego pogarsza się, coraz więcej ludzi ma problemy ze sobą, a jest to związane z sytuacją ekonomiczną, bezrobociem. Nie obawiam się, że nagle wszyscy psychologowie zaczną doradzać politykom lub zajmować się reklamą towarów.
Jednak na pewno minęły już czasy, gdy na psychologię szli ludzie mający problemy ze sobą. Młodzież widzi, że każde wydarzenie polityczne komentowane jest przez psychologa, choć w wielu przypadkach powinien to być psychiatra. Psychologowie są w wojsku, policji, prowadzą kampanie reklamowe, kreują wizerunek aktora, polityka. Młodzi ludzie zrozumieli, że psychologia może dać im do ręki narzędzie, wykreować ich osobowość, zbudować karierę, zapewnić sukces w biznesie.

Odrobina manipulacji

Jednak czy psychologowie, którzy są doradcami, uczą polityków, jak mają się zachowywać, nie manipulują innymi? – Każdy może wykorzystać nabytą wiedzę do niecnych celów i nie jesteśmy w stanie temu zapobiec. Jednak studentom mówimy, że swoją wiedzę mają wykorzystywać dla dobra drugiego człowieka, a nie przeciwko komukolwiek – odpowiada prof. Maria Kielar-Turska.
Szturm na psychologię niewątpliwie wzmogły media, które pokazały nowe sposoby wykorzystania psychologów i ich kariery. Zamiast leczyć tylko duszę, psycholog stał się doradcą w wielu dziedzinach życia. – Wszystkie badania wskazują, że wzorem bogatszych od nas państw zapotrzebowanie na usługi psychologiczne będzie wzrastać – twierdzi dr Władysław Łosiak. – To jest nauka rozwijająca się bardzo szybko i ciągle znajdująca nowe zastosowania.
Kto jeszcze kilka lat temu mógłby przypuszczać, że w Krakowie psycholog kliniczny Andrzej Kłosiński, który przez wiele lat zajmował się ludźmi w Ośrodku Leczenia Nerwic, poświęci się teraz psychoterapii psów i na wizytę w jego gabinecie pieski z zaburzeniami nerwicowymi lub trudnościami adaptacyjnymi muszą długo czekać, bo okazało się, że tyle psów cierpi na te dolegliwości? To zapewne skrajny przykład, ale pokazujący, że psychologia nieraz nas jeszcze zaskoczy swoimi możliwościami.


Także inne wyższe uczelnie ze zdumieniem obserwują ogromne zainteresowanie psychologią. Na Uniwersytecie Gdańskim o jedno miejsce walczy 25 osób, czyli dwa razy więcej niż w zeszłym roku. Na UMCS w Lublinie jest 18 osób na miejsce, na UAM w Poznaniu 21 kandydatów na jedno miejsce. Kolejne kierunki – biotechnologia i informatyka – mają „tylko” 15 kandydatów na miejsce. Zapowiada się, że wielkim przegranym tegorocznej rekrutacji będzie prawo.

 

Wydanie: 2003, 28/2003

Kategorie: Przegląd poleca

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy