Ocalenie Jasnej Góry

Ocalenie Jasnej Góry

Niespodziewany atak czołgów radzieckich na Częstochowę sprawił, że żołnierze Wehrmachtu uciekli w popłochu

Zalew ipeenowskiej propagandy sprawia, że tylko nieliczne osoby wiedzą, jak w styczniu 1945 r. uratowano sanktuarium na Jasnej Górze. W obszernej publikacji „Jasna Góra” (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2001) Antoni Jackowski, Jan Pach i Jan Stanisław Rudziński drobiazgowo omówili przed- i powojenne losy centrum kultu maryjnego, pominęli jednak cały okres okupacji. Bogaty, kilkusetstronicowy opis tego czasu można znaleźć w niskonakładowym wydawnictwie zakonu paulinów z 1991 r., „Jasna Góra w latach okupacji hitlerowskiej” pióra o. Janusza Zbudniewka ZP.

Obietnice Franka i Himmlera

Hitlerowscy bonzowie licznie odwiedzali Jasną Górę. Jako pierwszy 4 listopada 1939 r. pojawił się tam minister spraw wewnętrznych Wilhelm Frick. Gubernator Hans Frank odwiedził sanktuarium dwukrotnie w 1940 r. Po raz pierwszy 25 lutego, a potem z całą rodziną 17 września. Przy okazji zapewnił ojców paulinów o gotowości służenia pomocą, gdy znajdą się w potrzebie. Podobną obietnicę złożył 27 października 1940 r. Heinrich Himmler, szef całego aparatu terroru, mającego na sumieniu śmierć polskich księży w obozach koncentracyjnych. W samym Dachau zginęło ich 846.

W klasztornej dokumentacji znajduje się informacja, że przez sanktuarium przewinęło się przeszło 12 tys. oficerów Wehrmachtu, w tym generałowie i marszałkowie, co jest udokumentowane ich podpisami w księdze pamiątkowej.

Już na samym początku wojny Jasną Górą zainteresował się minister propagandy Trzeciej Rzeszy Joseph Goebbels. 3 września 1939 r. w odległości 200 mil na zachód od Irlandii storpedowany został statek pasażerski „Athenia”. Na jego pokładzie znajdowało się 1,4 tys. pasażerów, w tym wielu obywateli amerykańskich i kanadyjskich. Najprawdopodobniej niemiecki okręt podwodny zaatakował statek przez pomyłkę, w tym okresie wojny nie zależało bowiem Niemcom na zaognianiu stosunków z Anglią, Francją czy Stanami Zjednoczonymi. Goebbels uruchomił więc wszystkie narzędzia propagandy, aby przekonać opinię międzynarodową, że Rzesza nie miała z tą zbrodnią nic wspólnego. W jego wersji statek wpadł na angielską minę, a kłamstwo o storpedowaniu wymyślono po to, aby rozbudzić nienawiść do Niemców.

Chcąc jednak bardziej uprawdopodobnić swoją wersję chociażby przed własnym społeczeństwem, Goebbels wykorzystał w tym celu zagadkowego pochodzenia informacje o zbombardowaniu przez Niemców Jasnej Góry. Ogłosił, że najlepszym dowodem zakłamania wroga w sprawie zatonięcia „Athenii” jest oszczercze twierdzenie Polaków, jakoby Luftwaffe zbombardowała jasnogórski klasztor. 3 września Goebbels ściągnął nawet specjalnie z Berlina do Częstochowy amerykańskiego korespondenta Louisa P. Lochnera, znanego z krytycznego stosunku do Trzeciej Rzeszy. Lochner miał zaświadczyć o polskim kłamstwie.

Zażądano od przeora o. Norberta Motylewskiego pisemnej deklaracji, że klasztor od chwili wkroczenia wojsk nie doznał żadnych szkód. Deklarację taką przeor musiał złożyć, a Niemcy natychmiast ją sfotografowali i zamieścili w wielu dziennikach wraz ze zdjęciami Lochnera w kaplicy przed obrazem Matki Bożej. W formie ulotek zrzucano ją z samolotów w różnych miejscach kraju, przekazano także do wielu agencji prasowych na całym świecie.

W rzeczywistości nie było żadnych podstaw, aby nieprawdziwą wersję o zbombardowaniu Jasnej Góry przypisywać Warszawie. W komunikacie Sztabu Głównego Naczelnego Wodza 3 września podano wprawdzie informację o zajęciu Częstochowy przez Niemców, ale ani w tym komunikacie, ani w żadnym innym nie wspomniano o bombardowaniu Częstochowy, a tym bardziej sanktuarium.

Tchórzliwy odwrót Niemców

Po raz drugi Jasna Góra stała się przedmiotem zainteresowania Wehrmachtu pod koniec wojny, kiedy Niemcy przygotowywali się do obrony Częstochowy, która – jak czytamy w publikacji „Armia Krajowa w dokumentach” – miała się stać jednym z głównych filarów obrony granic Rzeszy właściwej. W listopadzie 1944 r. w rejonie miasta prowadzono na wielką skalę roboty fortyfikacyjne. Zbliżający się front postawił w stan alarmu rząd polski na emigracji i jego przedstawiciela przy Watykanie, ambasadora Kazimierza Papéego. Pius XII zasypywany był apelami o interwencję u władz niemieckich. Prosekretarz stanu w Watykanie, późniejszy kardynał, Domenico Tardini, już 15 listopada 1944 r. przekazał nuncjuszowi w Berlinie telegraficznie démarche, wskazujące na konieczność uznania Krakowa i Częstochowy za miasta otwarte, bo w przeciwnym razie losy Jasnej Góry będą zagrożone. Nuncjusz Cesare Orsenigo odpowiedział 22 listopada, że polecenie wykonał. Gdy kilka miesięcy później okazało się, że oba miasta wyszły z wojny bez szwanku, źródła watykańskie ogłosiły, że to dzięki ich interwencji. Reakcja ta była naturalna, bo o działaniach Armii Czerwonej nic tam nie wiedziano.

W rzeczywistości Niemcy nie przejęli się tymi interwencjami. Według relacji ojców paulinów komendant częstochowskiego garnizonu zjawił się na Jasnej Górze i oświadczył, że zanim opuści klasztor, ma polecenie go spalić. Żołnierze niemieccy rozlali kilka czy kilkanaście (rozbieżne relacje) beczek z benzyną, a obok beczek stały wiadra z naftą i wiórami. Podjechała także ciężarówka wypełniona kocami i papierami. Na dziedzińcu wzniecono pożar, który jednak po kilku godzinach udało się stłumić.

Na więcej Niemcom nie starczyło czasu, bo niespodziewany atak czołgów radzieckich na Częstochowę wywołał panikę wśród uciekających żołnierzy Wehrmachtu.

Również o. Zbudniewek odnotowuje wycofywanie się Niemców w popłochu, dodając, że „generalicja Wehrmachtu była najprawdopodobniej zdezorientowana przebiegiem spraw”. „Częstochowa ani Kraków nie stały się areną wojny, choć nad obu miastami wisiała groźba walk. Według dotychczasowej opinii historyków oba miasta ocalił »śmiały manewr wojsk radzieckich«”, podsumowuje autor publikacji „Jasna Góra w latach okupacji hitlerowskiej”.

Jeżeli alianci zachodni rzeczywiście wzięli sobie do serca polskie apele i konsultowali się z Moskwą, potwierdziłoby to tylko dodatkowo, że radzieckie dowództwo świadomie dokonało śmiałego manewru operacyjnego, który ocalił Kraków i Częstochowę przed zniszczeniem.

O. Zbudniewek wspomina: „Odejście Niemców z Jasnej Góry przypominało bezładną i tchórzliwą ucieczkę na samochodach, motorach, a nawet i pieszo. Pierwszy popłoch wyrządziły trzy czołgi radzieckie, które wdarły się do miasta 16 stycznia 1945 r., spośród których jeden podjechał pod plac klasztoru. Nie mogąc wjechać pod jego mury, wystrzelił i trafił prosto w parter budynku klasztornego, poniżej okna apartamentów generalskich zakonu. Rosjanie tego dnia nie opanowali jeszcze miasta, za to Niemcy w popłochu niszczyli swoje kancelarie, a na Jasnej Górze około godz. 16 podpalili ciężarówkę, załadowaną kocami, maszynami i sprzętem laboratoryjnym, co spowodowało duże niebezpieczeństwo pożaru. Kiedy ogień ugaszono przy pomocy kleryków, wszyscy stwierdzili, że są wolni. Wokoło nie było już ani jednego Niemca, drzwi do ich pomieszczeń były otwarte, na stole stała niedojedzona kolacja, na wałach leżała broń i amunicja, wszędzie panował bałagan. Wokół klasztoru wszyscy czuli nadchodzenie upragnionej wolności. Niemcy uciekali, a za nimi biegli już Polacy do kaplicy, a potem do magazynów, gdzie o. Sawicki rozdawał poniemieckie koce”.

Również inny druk jasnogórski, „Jasna Góra. Informator rok 1991” wydany przez zakon paulinów, potwierdza: „Nadszedł wreszcie dzień 16 stycznia 1945 r. Niespodziewany atak czołgów radzieckich na Częstochowę wywołał panikę wśród uciekających wojsk niemieckich. Pod wieczór tego dnia żołnierze niemieccy w popłochu opuścili Jasną Górę, podpalając samochód i wylewając wokół niego benzynę, która ściekała aż do magazynu wojskowego, umieszczonego w dawnym arsenale. Tylko przytomność umysłu zakonników, wśród których znalazł się przypadkowo komendant Straży Pożarnej Częstochowy, uratowała Jasna Górę”.

Symboliczna pielgrzymka

Teksty jasnogórskie pokrywają się z wiedzą mieszkańców. W liście do redakcji „Przeglądu Tygodniowego” z 18 marca 1998 r. Stanisław Przywara z Krakowa pisał: „Nie wszyscy wiedzą, a część Polaków może nawet nie chce wiedzieć, że klasztor jasnogórski w czasie II wojny światowej został ocalony dzięki czerwonoarmistom. Częstochowa została przygotowana przez Niemców do długotrwałej obrony, stanowiąc ważny punkt oporu. Częstochowski garnizon wojsk niemieckich składał się z oddziałów 608. dywizji do zadań specjalnych oraz pododdziałów różnych jednostek rozbitych w czasie walk. Załoga dysponowała silnym wsparciem lotnictwa oraz artylerii i wojsk pancernych. Z informacji uzyskanych przez radziecki wywiad i polskich partyzantów wynikało, że Niemcy zamierzali zniszczyć klasztor na Jasnej Górze. W jego podziemiach zainstalowali 200 bomb lotniczych, które miały eksplodować po zajęciu miasta przez wojska radzieckie. Odpowiedzialność za zniszczenie Częstochowy miała spaść na Armię Czerwoną. Te haniebne plany zostały unicestwione dzięki szybkiemu, odważnemu i zdecydowanemu działaniu oddziału wydzielonego z 7. korpusu pancernego gwardii, a szczególnie 2. batalionu czołgów, dowodzonego przez mjr. Siemiona Chochriakowa. Wdarł się on do miasta, obchodząc Częstochowę od północy i południa, a po nadejściu oddziału pod dowództwem płk. Dudziaka, 17 stycznia po krótkich, ale zaciętych walkach ulicznych ostatecznie zdławiono opór Niemców. Niemal równocześnie z walkami o miasto na wzgórzu klasztoru działała grupa saperów pod dowództwem lt. Aloszy Kapustina, która z narażeniem życia unieszkodliwiła zapalniki opóźnionego działania zainstalowane w bombach. Duże umiejętności saperów zapobiegły ohydnej prowokacji, w konsekwencji której prócz klasztoru na Jasnej Górze ległaby w gruzach co najmniej połowa zabudowań Częstochowy”.


Wrzesień 2006 r. 24-osobowa grupa żołnierzy Bundeswehry razem z polskimi żołnierzami po dziesięciodniowej pieszej wędrówce przybywa na Jasną Górę. Pozdrawia ich prymas Józef Glemp, świadom symbolicznego charakteru tej żołnierskiej pielgrzymki.

Fot. NAC

Wydanie: 05/2020, 2020

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Ireneusz50
    Ireneusz50 31 stycznia, 2020, 11:05

    jasna góra zawsze służyła okupantowi, jasne góra nie jest polska tylko wszystkich katolików, faszystów tez.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy