Odszkodowania za stalinowskie represje

Odszkodowania za stalinowskie represje

Z ustawy o rehabilitacji mogą skorzystać tylko ci obywatele RP, którzy zostali pozbawieni wolności na terytorium dzisiejszej Rosji

Korespondencja z Moskwy

Na pożółkłym blankiecie telegramu z 1956 r. trzy słowa: „Zrehabilitowany. Pozdrawiam. Szura”. Wiadomość była przeznaczona dla Olgi Kosoriez, związanej od kilkunastu lat z moskiewskim „Memoriałem” prawniczki specjalizującej się w pomocy prawnej dla prześladowanych w okresie radzieckim.
– Szura, represjonowany za tzw. działalność kontrrewolucyjną wysoki urzędnik ministerialny, odsiedział dziesięć lat w łagrze, potem zesłano go do Norylska – wyjaśnia pani Olga. – Nie muszę chyba tłumaczyć, jaki był szczęśliwy po wyjściu na wolność i odzyskaniu dobrego imienia. Wielu moich znajomych nie dożyło rehabilitacji. Przez dwa lata byłam sekretarzem literackim Salomona Łozowskiego, przewodniczącego Antyfaszystowskiego Komitetu Żydowskiego, którego rozstrzelano w 1952 r.
Pierwszym, który po śmierci Józefa Stalina głośno powiedział o rehabilitacji represjonowanych, był Ławrientij Beria. Postulował oczyszczenie z zarzutów wyselekcjonowanych działaczy partyjnych i państwowych, których stracono od 1934 r. do 1938 r. – zanim Beria został komisarzem ludowym spraw wewnętrznych. Po zgładzeniu oprawcy zniknęły przeszkody, by zająć się także jego ofiarami. W pierwszych latach listy osób – uśmierconych dygnitarzy radzieckich – dopuszczonych do rehabilitacji tworzyło kierownictwo partyjne. Zgodnie z jego wolą dochodziło do rozpraw sądowych, w czasie, których orzekano o bezzasadności stalinowskich wyroków. Straconych członków Antyfaszystowskiego Komitetu Żydowskiego zrehabilitowano w czasie jednego z pierwszych takich procesów – w 1955 r.
W tym samym roku pojawił się pierwszy dokument o zadośćuczynieniu także żywym ofiarom stalinizmu – uchwała Rady Ministrów ZSRR o stażu pracy, zatrudnieniu i uposażeniu emerytalnym obywateli, których w sposób nieuzasadniony pociągnięto do odpowiedzialności karnej, a następnie zrehabilitowano. Zgodnie z tym dokumentem, pobyt w łagrze lub na zesłaniu zaliczano do okresu zatrudnienia.

Zrehabilitowanym zagwarantowano

Pracę i wypłacano odszkodowanie w wysokości dwukrotnej płacy miesięcznej przed pozbawieniem wolności. Jeśli zrehabilitowana ofiara nie żyła, pieniądze otrzymywała rodzina. Obowiązująca obecnie w Rosji ustawa o rehabilitacji ofiar represji politycznych z 1991 r. nie przewiduje wypłacenia żadnych odszkodowań dla krewnych. Rekompensatę za pobyt w miejscach pozbawienia wolności może dostać tylko ofiara prześladowań. Za każdy miesiąc łagru należy się 75 rubli. Ale łączna suma nie może przekraczać 10 tys. rubli (ok. 1350 zł).
Po uchwale rządowej pojawiły się dokumenty wykonawcze, które umożliwiły ofiarom represji z lat 30., 40. i początku 50., a także ich rodzinom uzyskanie odszkodowań za utracony majątek. Przy tym nie określono – jak w ustawie z 1991 r. – górnego pułapu odszkodowań. Część represjonowanych w charakterze zadośćuczynienia otrzymała mieszkania. Dostawali klucze do nowo wznoszonych bloków przy prospekcie Leninowskim w Moskwie. Zgodnie z obowiązującą obecnie ustawą, maksymalne odszkodowanie za skonfiskowany majątek – gdy obejmuje on dom – wynosi 10 tys. rubli. Jeśli w skład odebranego majątku nie wchodził dom, odszkodowanie nie może być wyższe niż 4 tys. rubli.
– Odszkodowania przyznawane na mocy uchwały z 1955 r. były wyższe niż obecnie i realniej rekompensowały straty – mówi Olga Kosoriez. – Jednak trzeba pamiętać, że rehabilitacja dotyczyła wówczas znacznie węższej grupy osób. Nie obejmowała ofiar tzw. rozkulaczania.
Termin „ofiara represji politycznych” pojawił się po raz pierwszy w radzieckim ustawodawstwie w dekrecie Michaiła Gorbaczowa z sierpnia 1990 r. o przywróceniu praw ofiarom represji politycznych. W tym zresztą tkwiła główna zasługa składającego się przede wszystkim z deklaracji dokumentu.
W październiku 1991 r. Rada Najwyższa Rosyjskiej Federacji uchwaliła wymienioną ustawę o rehabilitacji ofiar represji politycznych. Zgodnie z dokumentem, o rehabilitację i związane z nią odszkodowania mogą się starać zarówno obywatele Rosji, jak i cudzoziemcy represjonowani od 7 listopada 1917 r. – czyli od wybuchu rewolucji październikowej – na obecnym terytorium Federacji Rosyjskiej.
– To znaczy, że z ustawy mogą skorzystać tylko ci obywatele RP, których pozbawiono wolności na terytorium dzisiejszej Rosji – tłumaczy proszący o zachowanie anonimowości przedstawiciel Komisji ds. Rehabilitacji przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej. – O odszkodowanie

za utracony majątek

mogą się ubiegać również jedynie ci obywatele RP, którym skonfiskowano majątek na terenie obecnej Rosji.
Jego zdaniem, ofiary zbrodni katyńskiej – także jeńcy rozstrzelani w Katyniu i Miednoje – nie podpadają pod ustawę, bo zostali pozbawieni wolności poza granicami obecnej Rosji, głównie na terenie dzisiejszej Białorusi i Ukrainy. Przedstawiciel komisji uważa, że rodziny ofiar powinny zabiegać o ewentualne odszkodowania w tych państwach.
Choć władze Rosji uznały rozstrzelanie polskich jeńców za zbrodnię, do tej pory nie zostali oni – z punktu widzenia prawa – zrehabilitowani. Rosyjska Prokuratura Wojskowa wciąż rozpatruje tę sprawę.
– Jej końca nie widać, za co winę ponoszą nie tylko opieszali prokuratorzy rosyjscy, ale także prokuratorzy z Polski – twierdzi prof. Natalia Lebiediewa, najlepszy rosyjski ekspert od zbrodni katyńskiej. – Prokurator Śnieżko mówił mi, że warunkiem zakończenia sprawy powinno być odnalezienie tzw. listy białoruskiej, czyli straconych w ramach zbrodni katyńskiej obywateli RP z terenu obecnej zachodniej Białorusi. Chodzi o 3-3,5 tys. osób. Nie znamy nawet ich nazwisk.
Polscy prokuratorzy uważają, że po zamknięciu sprawy przez rosyjską prokuraturę nikt nie będzie szukał informacji o tych ofiarach. Z drugiej strony, jej przeciąganie odwleka rehabilitację.
Przedstawiciel prezydenckiej Komisji ds. Rehabilitacji ma wątpliwości, czy ofiary zbrodni katyńskiej powinny być zrehabilitowane w Rosji. Sądzi, że tym powinny zająć się Białoruś i Ukraina. Z kolei prof. Lebiediewa przypomina, że przecież obywatele RP zostali straceni na mocy polecenia wydanego w Moskwie i orzeczeń organów NKWD. Jej opinie potwierdza artykuł 3 ustawy, zgodnie z którą rehabilitacji podlegają osoby represjonowane przez organa NKWD.
Gdyby ofiary zbrodni katyńskiej zrehabilitowano w Rosji i podciągnięto pod ustawę z 1991 r., to ich rodziny nie mogłyby liczyć na materialne zadośćuczynienie. Ustawa nie przewiduje odszkodowań za ofiary stracone lub zmarłe w obozach. Po rehabilitacji w Rosji ofiar zbrodni katyńskiej ich krewni mogliby odzyskać zachowane w archiwach fotografie, rękopisy i inne dokumenty osobiste (artykuł 11 ustawy).
Z wyjaśnień przedstawiciela Komisji ds. Rehabilitacji wynika, że z rosyjskiej ustawy mogą korzystać tylko ci obywatele RP, którzy stracili wolność lub majątek na terytorium obecnej Rosji. Olga Kosoriez potwierdza, że np. osoby zesłane z terytorium obecnej Białorusi i Ukrainy do Kazachstanu nie są objęte ustawą rosyjską. Nie mogą ubiegać się w Rosji ani o odszkodowanie za pobyt na zesłaniu, ani o rekompensatę za utracony majątek. Powinny zbadać możliwości, które stwarzają ustawy o rehabilitacji ofiar represji politycznych, uchwalone w innych byłych republikach ZSRR.
Po zapowiedzi Władimira Putina w Warszawie o możliwości szerszego podciągnięcia obywateli RP pod ustawę z 1991 r. przewodniczący Komisji Ustawodawczej Dumy Państwowej, były minister sprawiedliwości, Paweł Kraszeninnikow wspomniał o jej nowelizacji. Z drugiej strony, komuniści z Giennadijem Ziuganowem ostro się temu sprzeciwili. W czasie dyskusji w Dumie deputowani komunistyczni oświadczyli, że to Polacy powinni przeprosić i wypłacić odszkodowania za tysiące rzekomo zamordowanych w 1920 r. w obozach jenieckich czerwonoarmistów i poległych w czasie wyzwalania Polski żołnierzy radzieckich.
– Wierzę w dobre intencje Putina, ale spełnienie jego obietnicy będzie niezwykle trudne – sądzi prof. Lebiediewa.

Prezydent musi balansować

między rozmaitymi siłami politycznymi, nie może ignorować opinii komunistów, którzy nadal mają duże poparcie społeczne.
Jeszcze więcej sceptycyzmu przebijało ze słów przedstawiciela Komisji ds. Rehabilitacji: – Uważam roszczenia Polaków za sprawiedliwe, ale ich spełnienie nie jest kwestią tygodni ani nawet miesięcy. Rodzi się przy tym wiele wątpliwości. Np., dlaczego wypłacać odszkodowania tylko Polakom, a nie poszkodowanym przez radziecki reżim Ukraińcom czy Niemcom? Obawiam się, że Rosji nie stać obecnie na podobne wydatki.

 

Wydanie: 04/2002, 2002

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy