Odwieczna wojna płci

Odwieczna wojna płci

Internet stał się damsko-męskim placem boju

Mężczyzna mija na chodniku niezwykle piękną blondynkę. Patrzy na nią pożądliwie, po czym podnosi wzrok do nieba i szepcze: „Boże, czemuś stworzył tak atrakcyjne blondynki?”. Nagle z nieba rozlega się głos: „Żebyście mogli je kochać!”. Mężczyzna jest lekko zaskoczony, jednak nie traci rezonu i pyta dalej: „Ale czemuś stworzył je tak głupimi?”. Głos z nieba: „Żeby one mogły was kochać!”.
To jeden z wielu dowcipów krążących po Internecie, a dotyczących stosunków damsko-męskich. Dzięki nim codziennie puchną tysiące skrzynek pocztowych. Globalna sieć stała się placem boju. Panie atakują panów, mężczyźni nie dają za wygraną i odwdzięczają się kobietom tym samym. W karykaturalnym świetle reprezentanci obu płci przedstawiają nawyki i zwyczaje przeciwników i wykpiwają powszechnie przypisywane im cechy.
Panie twierdzą na przykład, że

mężczyźni mają bliskie powiązania z komputerami.

Zapewne stąd się wzięło dziesięć dowodów, że komputer to facet: „”Nie robi nic, dopóki nie pokażesz mu jak. Gdy tylko na chwilę się oddalisz, przechodzi w stan bezczynności lub zasypia. Jest zawsze chętny do pomocy, ale gdy rzeczywiście go potrzebujesz… Najważniejsza dla niego jest możliwie wysoka liczba przy procesorze i wielkość jego twardziela”.
Świetnie zaznajomieni z tajnikami komputerów panowie odwdzięczają się pięknym za nadobne. Według nich, w naturze powszechnie występuje kobieta Internet, czyli kobieta z trudnym dostępem. Kobieta serwer to kobieta zajęta, kiedy panowie jej potrzebują, a kobieta Windows to taka, o której wszyscy wiedzą, że nic nie potrafi zrobić poprawnie, ale nikt nie może bez niej żyć. Kobieta wirus znana jest także jako żona – przychodzi, gdy się tego nie spodziewasz, instaluje się i zużywa wszystkie twoje zasoby. Rozstanie z nią jest trudne – próbujesz ją odinstalować, zwykle coś stracisz, ale gdy nie próbujesz, tracisz wszystko. Kobieta wygaszacz ekranu nie jest wiele warta, ale przynajmniej jest z nią trochę zabawy. Kobieta RAM zapomina o wszystkim, kiedy ją odłączasz. Kobieta może być również niczym twardy dysk – pamięta o wszystkim. I to na zawsze. Kobieta użytkownik zepsuje wszystko, czego dotknie, i zawsze chce wiedzieć więcej, niż potrzeba. Kobieta CD-ROM jest coraz szybsza i szybsza. Na każde dziesięć wypowiedzi kobiety e-maila osiem to kompletna beznadzieja.
Obrzucone obelgami panie przekonują, że

lepsze od mężczyzny jest nawet piwo.

„Piwo jest szczęśliwe, jeśli może pojechać tam, gdzie ty masz ochotę pojechać. Piwo nigdy nie powiesi swoich skarpet na twoich ulubionych kwiatkach. Piwo nie będzie szukać towarzystwa innego piwa. Piwo nie naprzykrza się, jeżeli nie masz nastroju na piwo” – taką listę wywyższającą trunek kolportują w Internecie kobiety. Jednak mężczyźni nie chcą być gorsi i także twierdzą, że piwo jest w codziennym użyciu prostsze i lepsze niż kobieta. „Piwem możesz się rozkoszować każdego dnia w miesiącu. Piwo zawsze będzie cierpliwie czekać w samochodzie, aż skończysz grać w piłkę. Naklejki z piwa zdejmuje się bez walki. Za zmianę piwa nie trzeba płacić alimentów. Piwo nigdy nie kosztuje cię więcej niż 5 zł i nigdy nie zostawia cię spragnionym”, pocieszają się.
Powszechne jest

dzielenie płci na gatunki.

Choć niektóre z nich stają się rzadkie, zostały szczegółowo opisane. Zdaniem panów, dziewica pospolita to roślina krótkotrwała, wymagająca szczególnej pielęgnacji. Stara panna jest zaś rośliną długotrwałą i pnącą, czepiającą się wszystkiego i wszystkich. Znacznie lepiej zdefiniowano kochankę: „Roślina kwitnąca, pasożytnicza, z gatunku motylkowatych. Wymaga częstych zmian klimatycznych. Z uwagi na duże koszty w naszych warunkach trudna do hodowli domowej. Kwitnie tylko nocą”. W przeciwieństwie do kochanki użyteczna jest też żona, opisana jako „pożyteczne zwierzę domowe, pociągowe, bardzo nerwowe i wytrwałe. Zazwyczaj żywi się odpadkami. W hodowli domowej bardzo opłacane, przynosi duże korzyści”. Rozwódka należy do owadów występujących w dużych ilościach, znana w przyrodzie pod nazwą szarańczy. Samiczki pozostawia w spokoju. Samców niszczy od korzenia. Czyni szkody w ubraniu, zwłaszcza w kieszeni.
Ale także panie mogą łatwo odkryć, z kim mają do czynienia. Jeżeli na swojej drodze spotkają „ptaka przelotnego, podrzucającego dzieci innym i wówczas zmieniającego miejsce pobytu”, w dodatku „przebiegłego i trudnego do uchwycenia w sidła”, mogą być pewne, że natknęły się na kawalera. W tym przypadku mogą mówić o szczęściu, bo znacznie gorszy jest stary kawaler, czyli „grzyb jadowity o gorzkim smaku, żyjący sam lub w symbiozie z purchawką pospolitą”. Poczciwy jest za to mąż,

zwierzę domowe z gatunku leniwców.

Ze względu na dużą żarłoczność w warunkach domowych przynosi duże straty, w hodowli nieopłacalny, pochodzenie: skrzyżowanie trutnia z padalcem”.
Możliwe jest także porównanie panów do jakże bliskich ich sercom marek samochodów. Do 20 lat mężczyzna jest jak fiat – mały i figlarny. Od 20. do 30. roku życia jest jak porsche – szybki i gładki. Miedzy trzydziestką a czterdziestką panowie są jak citroeny: perfekcyjni. 40-50 lat to okres, kiedy są jak polonezy – obiecują więcej, niż mogą zrobić. W wieku 50-60 lat pan jest jak ford – trzeba go ręcznie zastartować. A po 60. roku życia? Wypada zmienić markę…
Nic dziwnego, że panowie rozpowszechniają niezbyt skomplikowaną i przyjazną kobietom damską geografię. Pomiędzy 18. a 21. rokiem życia kobieta jest jak Afryka. Nie do końca odkryta, półdzika, epatująca naturalnym pięknem czarnego buszu położonego w uroczej delcie. Między 21. a 30. jest jak Ameryka. Dokładnie zbadana, rozwinięta i otwarta na wymianę z innymi krajami, szczególnie tymi posiadającymi gotówkę lub dobre samochody. 30-35 lat – kobieta jest jak Indie. Gorąca, wyluzowana, pewna swego niezaprzeczalnego piękna. 35-40 lat – jest jak Francja. W połowie zrujnowana przez wojny, ciągle ma wiele miejsc, które warto zobaczyć. Pomiędzy 40. a 50. rokiem życia jest jak Jugosławia. Przegrała wojnę i ciągle ponosi konsekwencje błędów przeszłości. Potrzebuje gruntownej przebudowy. Między 50. a 60. jest jak Rosja. Rozległa, zimna, a jej surowy klimat trzyma wszelkich wędrowców z dala. Między sześćdziesiątką a siedemdziesiątką jest jak Mongolia. Z bogatą i pełną podbojów przeszłością, ale bez widoków na jutro. Po siedemdziesiątce jest jak Afganistan. Każdy wie, gdzie to jest, ale nikt nie ma zamiaru tam jechać.
Panowie zapewniają stanowczo, że

lepiej być facetem.

Przekonują więc do swoich racji: „Rozmowy telefoniczne załatwiasz w ciągu 30 sekund. Możesz samodzielnie otworzyć każdy słoik. Twój tyłek nie gra żadnej roli w rozmowach kwalifikacyjnych. Nie musisz się golić poniżej głowy. Możesz napisać swoje imię, sikając na śnieg. Możesz publicznie jeść banana”. Opracowali nawet rozpaczliwy „Manifest mężczyzn”. Zwracają się w nim do wszystkich pań: „Proszę Pani, Panienki, Dziewczyno, Narzeczono, Kobieto, Żono i wszystkie inne kobiety! Czasem nie myślę o tobie. Nie szkodzi. Proszę, przywyknij do tego. Nie pytaj, o czym myślę, jeżeli nie jesteś przygotowana do rozmowy na temat polityki, ekonomii, piłki nożnej, picia, piersi, nóg czy fajnych samochodów. Większość mężczyzn posiada trzy pary butów. Powtarzam jeszcze raz, jesteśmy prości. Skąd ci przychodzi do głowy pomysł, że pomogę ci wybrać z twoich 30 par tę, która najlepiej ci pasuje. Wszyscy mężczyźni znają tylko 16 kolorów. Śliwka to owoc, a nie kolor. Lubimy piwo tak samo, jak wy lubicie torebki. Wy tego nie rozumiecie, my również”.
Panowie mają swój manifest, a panie marzą, co by było, gdyby rządziły światem. Po pierwsze, wszystkie toalety miałyby deski poprzybijane lub poprzyklejane na stałe. Po drugie, bary dla samotnych byłyby wyposażone w wykrywacze metalu, żeby wykryć schowane w kieszeniach obrączki. Po trzecie, zakupy zostałyby uznane za dyscyplinę olimpijską. Po czwarte, mężczyźni zarabialiby 70 centów w porównaniu do dolara dla kobiety na tym samym stanowisku.
Potrzebujące wsparcia panie mogą się wieczorem pomodlić: „Panie Boże, proszę Cię o mądrość, bym mogła zrozumieć swojego mężczyznę, o miłość, bym mogła mu przebaczyć, o cierpliwość, bym mogła znieść jego humory. Nie proszę Cię o siłę, bo wtedy bym go zabiła”.
Na pociechę mogą sobie powiedzieć, że „facet jest jak batonik czekoladowy: słodki i pierwsze, co robi, to dobiera ci się do bioder”. Mężczyzna jest też niczym horoskop: „codziennie dyktuje ci, co masz robić, i zawsze się myli”. A na koniec pocieszyć się odpowiedzią na banalne pytanie: dlaczego seks z mężczyzną jest jak opera mydlana? Bo w momencie, kiedy zaczyna się dziać coś interesującego, wszystko się kończy aż do następnego razu.
W przypadku internetowych żartów – do następnego listu otrzymanego pocztą elektroniczną.

 

Wydanie: 2003, 37/2003

Kategorie: Media

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy