W odwiedziny do faraona

Jesienią magia Egiptu działa jeszcze silniej niż latem

Gdy hulają jesienne deszcze i wiatry, ciepło Orientu może być bezcenne dla naszego zdrowia i samopoczucia. A przy tym wcale nie jest takie drogie. Za dwa tygodnie w Egipcie na przełomie października i listopada w zależności od biura zapłacimy 1,2-1,8 tys. zł – dwa posiłki dziennie, hotel trzy- lub czterogwiazdkowy. Cztery gwiazdki są oczywiście bliżej górnych widełek, ale nie warto za bardzo oszczędzać, bo w Egipcie, jak w całym basenie Morza Śródziemnego, dla zachęcenia turystów hotele są klasyfikowane z pewną przesadą. Gwarancję naprawdę przyzwoitego standardu dadzą więc cztery egipskie gwiazdki. Pamiętajmy, że niezależnie od klasy hotelu płacimy dodatkowo za wodę do kolacji (ok. 2 funtów egipskich za litrową butelkę).
O tej porze roku temperatura Morza Czerwonego wynosi 22-24 stopnie, powietrza: 26-28. Wieczorem zapadają prawdziwe egipskie ciemności, ale właśnie wtedy życie nabiera rozmachu, czynne są wszystkie sklepy i kawiarnie. Egipscy kierowcy też niechętnie zapalają światła i warto pamiętać, że zawsze mają pierwszeństwo.

Wielki błękit

Polacy w tym roku ławą ruszyli nad Nil. – Do końca sierpnia Egipt odwiedziło ok. 70,5 tys. gości z Polski. To prawie o 67% więcej niż w 2002 r. – podsumowuje Patrycja Papaj z Biura ds. Turystyki Ambasady Egiptu. Jak podaje egipski resort turystyki, na Polaków przypadło ok. 608 tys. osobonocy, co oznacza że turysta z Polski przeciętnie spędza w Egipcie prawie dziewięć dni. – Według stanu na 5 października, w tym roku mieliśmy 117 lotów czarterowych z Warszawy do Egiptu – mówi Ewa Kupczyńska z Biura Czarterów LOT. Przy 145 pasażerach w boeingu daje to 17 tys. Polaków, którzy odlecieli z Okęcia. Wielu rodaków podróżuje jednak do Egiptu z Budapesztu, Pragi i lotnisk niemieckich, coraz popularniejsze są także rejsy do śródziemnomorskich portów – Aleksandrii, Damietty i Port Saidu.
Polska brama do Egiptu to Hurghada, kurort na zachodnim wybrzeżu Morza Czerwonego, gdzie urlopy spędza najwięcej naszych wycieczek. Hurghada nie jest piękna, ale ogromną atrakcję stanowią wycieczki małymi statkami na pobliską rafę koralową. Statki zatrzymują się w kilku najciekawszych miejscach przy rafie; można nurkować, obserwować ryby i podziwiać podwodne krajobrazy. Widoki są naprawdę niezwykłe, warto je uwiecznić za pomocą coraz popularniejszych aparatów wodoszczelnych (zdjęcia dobrze wyjdą, przejrzystość wody jest tam chyba największa na świecie). W barwnym podwodnym świecie wokół nas pływają ryby mieniące się wszystkimi kolorami tęczy, przekraczające nawet metr długości, a przy odrobinie szczęścia zobaczymy też drapieżne mureny. Uwaga – z rafy niczego nie wolno zrywać ani odłamywać. Akwalungi nie będą nam potrzebne, wystarczą maski, fajki i płetwy. Sprzęt zapewniają gratis organizatorzy wycieczek, więc nie trzeba go zabierać z Polski. Osoby bojące się wody mogą się wybrać na rafę stateczkiem o szklanym dnie, ale zobaczą trochę mniej.

Zejdźmy z plaży

Z Hurghady koniecznie trzeba zrobić wycieczkę do pełnego eleganckich, stylowych hoteli Luksoru. Tam odnajdziemy również Egipt sprzed tysięcy lat. Gliniane domki nad kanałami odchodzącymi od Nilu, feluki z trójkątnym żaglami, fellachowie na osiołkach, czasem karawana wielbłądów. A przede wszystkim budowle zaliczające się do cudów naszego świata. Tu właśnie były Teby, licząca ponad milion mieszkańców stolica Nowego Państwa (1560-1070 p.n.e.), tak wspaniale opisana przez Waltariego w „Egipcjaninie Sinuhe”. Z tych czasów zostało wiele – kompleks gigantycznych świątyń Amona w Luksorze i sąsiednim Karnaku, sławny dziedziniec sfinksów, wspaniałe posągi Ramzesa II, obeliski. Jeden z nich, wymieniony przez paszę Muhamada Alego na mechaniczny złoty zegar, stoi na paryskim placu Zgody. Pasza zrobił dobry interes, bo w imperium miał masę kamiennych budowli (dziś szacuje się, że co najmniej dwie trzecie egipskich zabytków nadal spoczywa pod piaskami pustyni), a zegar był czymś oryginalnym. Niestety, szybko się zepsuł i arabscy mechanicy nie umieli go uruchomić.
Na zachodnim brzegu Nilu rozciąga się Dolina Królów z grobowcami faraonów (w tym Tutanchamona), groby królowych i dostojników, świątynia Hatszepsut, niezwykłe kolosy Memnona. Jeszcze niedawno z Luksoru na drugi brzeg Nilu trzeba było płynąć łódką. Teraz jeździ się przez most – mniej romantycznie, ale szybciej. Po drodze z Luksoru do Hurghady mamy jeszcze mniej może znaną Denderę z olbrzymią świątynią Hator sprzed ponad 2 tys. lat. Ozdobiona wspaniałymi reliefami świątynia wygląda, jakby przed chwilą opuścili ją kapłani i jest bodaj najlepiej zachowanym zabytkiem starożytnego Egiptu (można wejść nawet na jej dach). Trudno to wszystko zwiedzić w ciągu kilkunastu godzin, więc na Luksor i okolice warto poświęcić co najmniej dwa dni.


Za całodzienną wycieczkę z Hurghady na rafę koralową (start po śniadaniu, powrót przed kolacją, na pokładzie dostajemy lunch) zapłacimy ok. 20-25 dol. Gdy chcemy nurkować głębiej, z aparatem tlenowym dostarczonym przez organizatora, cena wzrasta do ok. 35-45 dol., bo płacimy też za opiekę instruktora.
Jednodniowa wycieczka autokarowa z Hurghady do Luksoru (wyjazd o świcie, powrót wieczorem) kosztuje ok. 40-50 dol. Wycieczka dwu-, trzydniowa, połączona z rejsem po Nilu, to koszt ok. 90-140 dol. (zależnie od czasu trwania rejsu). Bilet do świątyń w Luksorze – ok. 20 funtów egipskich, tyle samo kosztuje wstęp do Doliny Królów (za wejście do grobu Tutanchamona płacimy osobno), nieco tańszy – ok. 15 funtów egipskich – jest bilet do świątyń w Denderze.
1 dolar = ok. 6 funtów egipskich

 

Wydanie: 2003, 43/2003

Kategorie: Przegląd poleca

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy