Odwracanie Pegasusa piosenką

Odwracanie Pegasusa piosenką

Niedawnym przebojem polskiego życia politycznego była deklaracja (?), zapowiedź (?), obietnica (?), którą wygłosił specyficznie ważny polityk PiS – poseł Marek Suski. Poseł Suski jest nawet jak na polską dziwaczną klasę polityczną figurą (nie w sensie fizycznym, rzecz jasna, do ataków na fizjonomię „Lewomyślniej” się nie zniża) zjawiskową. Suski jest jak wulkan, wyrzuca z siebie całe pokłady lawy o charakterze gaf politycznych, przejęzyczeń, nieporadności językowych, które przechodzą do annałów lapsusów i meandrów politycznej niezręczności. Chyba że to jest rola, którą mu wybrano, a on, predestynowany do niej nadzwyczaj – odgrywa ją z maestrią, którą inni biorą za charakterologiczno-umysłowe defekty. Rżnięcie Suskiego jest bowiem nader skuteczną formułą lawirowania medialnego, które – z pewnością równą teorii heliocentrycznej – zaprzątnie za każdym niemal razem uwagę mediów. Z legendarnej roli wiceprzewodniczącego komisji sejmowej do wyjaśnienia afery Amber Gold już na zawsze pozostanie w naszej pamięci dociekanie podczas przesłuchania sędziego Ryszarda Milewskiego, kim była tzw. Caryca. Sędzia odpowiedział: „Nie znam Carycy, jedyna caryca, którą znam, to Katarzyna”. Na co Suski: „Aha, Katarzyna – a może pan podać nazwisko?”. „Katarzyna Wielka”. Kiedy przesłuchiwał Michała Tuska, syna Donalda, dopytywał przenikliwie: „Tu jest mowa o tym, że miał pan dostęp do rachunku”. Na co Tusk: „Ale o jaki rachunek chodzi?”. I Suski rozbrajająco, ale z pełnym przekonaniem co do swojej powagi: „No właśnie nie wiem”. Takich wypowiedzi Suskiego jest multum, w internecie istnieją liczne zestawienia i rankingi, które wyniosły popularność jego bon motów na wyżyny rozpoznawalności.

Ostatnio (czas, cóż to jest czas? Tekst napisany wcześniej wydrukowany jest później i co z tego?) Marek Suski podczas konferencji prasowej w Sejmie zapowiedział nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji autorstwa posłów PiS, która przewiduje, że stacje radiowe w godz. 5-24

będą grać 80% polskiej muzyki. Już dzisiaj wedle sprawozdań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w rozgłośniach radia publicznego ten udział wynosi 77%, więc można zrozumieć, że jest to raczej próba przymuszenia nadawców prywatnych do intensywniejszego emitowania piosenek polskich (nie bardzo wiadomo jednak, co to jest polska piosenka – wykonywana przez polskie piosenkarki/piosenkarzy, śpiewana po polsku, melodia czy tekst muszą być po polsku…?). Marek Suski argumentował z barejowską swadą: „Liczymy na to, że będzie tutaj ogólnonarodowa zgoda. Wydaje mi się, byłoby to dziwne, gdyby byli sojusznicy albo przeciwnicy naszej muzyki, a sojusznicy muzyki zagranicznej”.

Złośliwi twierdzą, że ta partyzancka inicjatywa jest próbą wywarcia wpływu na posła Kukiza, który jako piosenkarz polski śpiewający piosenki polskie mógłby sam na tym zarobić, a i odzyskać nadwątloną pozycję w środowisku muzycznym (niegdyś muzyk nonkonformista, dzisiaj polityk wspierający autorytarny rząd). Celem tej próby finezyjnego, acz noszącego znamiona korupcji, nacisku miałoby być zablokowanie powstania sejmowej komisji śledczej w sprawie zakupu i korzystania przez Centralne Biuro Antykorupcyjne z izraelskiego programu inwigilacyjnego Pegasus. Kukiz bowiem dogaduje się z opozycją i mimo oporu rządzącej większości parlamentarnej jest na to realna szansa. Pisowscy politycy, obserwując prace mającej dużo mniejsze uprawnienia komisji senackiej, za wszelką cenę nie chcą dopuścić do powstania jej sejmowego odpowiednika. Działalność i dociekliwość takiej komisji mogłaby zdemolować politycznie działania formacji rządzącej. Lista tego, czego PiS może się obawiać, jest dość długa: bezprawny zakup ze środków nieprzeznaczonego do takich celów Funduszu Sprawiedliwości, używanie Pegasusa do inwigilacji polityków opozycji, niepokornych prokuratorów, prawników oraz byłych polityków PiS kręcących lody ze względu na koniunkturę i kontakty polityczne dawnego środowiska.

Skalę nadużyć związanych z zakupem przez CBA Pegasusa poznajemy coraz dokładniej niemal każdego dnia, żadna fala polskich piosenek ich już nie zagłuszy. Na dodatek Marek Suski z wrodzoną sobie lekkością słowa, odpowiadając na pytania dziennikarzy o Pegasusa, stwierdził, chcąc zlekceważyć wykorzystanie programu, że „mówienie o jakiejś masowej inwigilacji to jest wymysł z księżyca, bo to były niewielkie ilości, nieprzekraczające kilkuset osób w ciągu roku, a nie milionów”. I dodał: „Pamiętam, że dwóch kelnerów ich ponagrywało, więc po co wydawać pieniądze na takie systemy, jak byle kto ich potrafi nagrać? Oni klepią trzy po trzy przy kotlecie”.

Można zaryzykować tezę, że zadanie zbagatelizowania użycia Pegasusa przez służby PiS wobec polityków opozycji i innych przeciwników politycznych czy merkantylistycznych cwaniaków z własnego obozu Suski wykonuje śpiewająco. I po polsku. To najważniejsze. Dziwi tylko propozycja, żeby dowartościować emisję piosenek debiutantów (liczyć je w statystykach potrójnie). Przecież od dawna wiadomo, że Polacy najbardziej lubią te piosenki, które już dobrze znają.

r.kurkiewicz@tygodnikprzeglad.pl

Wydanie: 06/2022, 2022

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy