Orzeł biały

Orzeł biały

Wśród ornitologów orzeł przedni ma reputację psychopaty, a bielik pacyfisty

Majówkowy weekend to aż trzy ważne święta z rzędu. Flagi wzdłuż ulic, flagi na posesjach, flagi na budynkach publicznych… 2 maja to Dzień Flagi Rzeczypospolitej, choć niestety nie jest dniem wolnym od pracy. I wszystko byłoby elegancko, gdyby nie to, że mnóstwo rodaków w ten dzień (i nie tylko w ten) użyło flagi nieprawidłowo. Najczęstszym błędem jest używanie biało-czerwonej z godłem. A że godło mamy ornitologiczne…

Nim jednak dojdę do ornitologicznych podstaw naszej państwowości, kilka słów o tym, dlaczego nie powinniśmy używać flagi z białym orłem w czerwonym polu. Flagi są symbolami, które można czytać tak jak książkę albo zestaw piktogramów. Ciekawe przy tym, że coraz sprawniej czytamy pismo obrazkowe, ale tracimy zdolność czytania liter bądź znaków państwowych, tak jak dawniej zatraciliśmy zdolność czytania sztuki sakralnej, gdy upowszechniła się umiejętność pisania i czytania. W każdym razie flagi z godłem są zastrzeżone dla polskich przedstawicielstw dyplomatycznych, lotnictwa cywilnego oraz portów (a właściwie ich kapitanatów) i statków. Gdy pojawia się na fladze, w tym wypadku banderze, trójkątne wcięcie, oznacza to okręt wojenny. Nieprawidłowe użycie flagi może nas kosztować pieniądze, które zasilą wątły budżet państwowy, a nawet możemy zaliczyć odsiadkę, choć nie przypominam sobie, by ktoś trafił przed oblicze Temidy za błędne używanie flagi, czy to na marszu, czy na balkonie bloku z wielkiej płyty. Jakiej więc flagi na co dzień używać? Po prostu biało-czerwonej.

Każdy wie, jak wygląda polska flaga, ale niewielu potrafi wyjaśnić, dlaczego mamy biało-czerwoną. Biel w naszej fladze symbolizuje orła białego w godle, czerwień jego pole. A dlaczego orzeł biały? Sprawa prosta: byli Lech, Czech i Rus; ten ostatni miał być protoplastą Rusinów, czyli Ukraińców i innych etnosów wschodniosłowiańskich. Dalsze losy rodziny są powszechnie znane, nie zawsze były one pokojowe. Jak to w rodzinie. Lech miał zobaczyć gniazdo wielkiego orła nad brzegiem jeziora, ptak rozpostarł skrzydła, robiąc stosowne wrażenie na księciu i jego drużynie. Absolutnie się nie dziwię, że Lech postanowił swoim symbolem uczynić bielika, z rozpostartymi skrzydłami. Każdy, kto choć raz, choćby krótko, widział bielika z bliska, wie, że trudno o bardziej majestatyczny symbol. W miejscu gniazda książę kazał zbudować Gniezno (cóż za lekceważenie zasad ochrony przyrody!).

Tyle legenda, bardzo stara. Jej pierwszy zapis, w zbliżonej do dzisiejszej formie, pochodzi z końca XIII w., choć zapewne ma starszy rodowód. W każdym razie to czas, gdy orzeł biały w czerwonym polu wkracza na scenę. Co prawda, był wcześniej denar Bolesława Chrobrego z wizerunkiem ptaka uznawanego przez wielu za orła, ale zarówno heraldycy, jak i ornitolodzy (ci szczególnie) zwracają uwagę, że z tym orłem coś jest nie tak. Wielu stawia na równie majestatycznego pawia, wielką atrakcję monarszych dworów Europy, pochodzącą z importu (ojczyzną pawi są Indie). Nie wiemy, czy pierwszy król Polski miał na dworze pawie, ale niemal na pewno posiadał kolekcję ptaków drapieżnych i sokolników odpowiedzialnych za ich hodowlę. Pierwszy wizerunek orła białego pojawia się w XIII w., wraz z początkiem heraldyki. Najpierw wśród Piastów śląskich, później także innych. Kiedy Przemysł II usiłuje odbudować Królestwo Polskie, ze swojego osobistego herbu czyni symbol państwa. Przemysłowi II się nie udało, ale w 1320 r. Władysław Łokietek koronuje się na króla Polski, uznaje herb kraju nadany przez poprzednika, rezygnując z własnego (tzw. hybrydy kujawskiej – pół orła, pół lwa).

Reasumując, od zachwytu legendarnego Lecha, który trudno precyzyjnie usytuować w czasie (Kronika Wielkopolska wskazuje jedynie V w. przed Chrystusem), do koronacji Przemysła II upłynęło kilka ładnych stuleci, w czasie których obywaliśmy się bez orła białego. Nawet gdyby ów moment nieco przesunąć, sytuując go np. sto lat przed Mieszkiem I, to przez kilka stuleci pierwowzór nam zaginął. Stąd konflikt w gronie ornitologów i heraldyków. Większość osób jest przekonana, że protoplastą naszego godła był bielik. Kłopot w tym, że obecnie bielik nie jest wliczany w poczet orłów, choć przez wieki znajdował się w tym elitarnym klubie (prawdę pisząc, orzeł jest bardziej pojęciem kulturowym niż biologicznym, acz nie wszyscy biolodzy z tym twierdzeniem się zgadzają). Tymczasem konstytucja wyraźnie mówi: „Godłem Rzeczypospolitej Polskiej jest wizerunek orła białego w koronie w czerwonym polu”. Tyle że trudno dostosować definicję orła jako symbolu państwa do bielika. Choć wyobraźnię mam bogatą, jakoś nie widzi mi się zamiana w konstytucji frazy „orła białego w koronie” na „bielika w koronie”.

Pomijając fakt, że same bieliki zdają się nie przywiązywać większej wagi do swojego statusu, to i my nie mielibyśmy czego się wstydzić, wszak bielikiem legitymują się Stany Zjednoczone, choć oczywiście tamtejszym gatunkiem – bielikiem amerykańskim. Ponoć przeciwnikiem bielika w godle USA był Abraham Lincoln, któremu wydawało się niesmaczne, że młody naród z ambicjami będzie się pieczętował ptakiem znanym z piractwa. Cóż, prawdą jest, że bieliki, jak również wiele innych ptaków drapieżnych, zamiast samemu męczyć się polowaniem, wolą odebrać zdobycz kormoranowi lub czapli. Dodatkowym walorem są tu podgrzanie i wstępna obróbka trawieniem ryby, którą napadnięty zwykle przechowuje w układzie pokarmowym. Bielik ściga wspomniane ptaki wodne, które są jego przysmakiem (wraz z rybami). Te, uciekając, ratują się zwróceniem zdobyczy, która może zaspokoić aspiracje największego ptaka drapieżnego naszych przestworzy. Biolodzy takie piractwo nazywają kleptopasożytnictwem.

Przyszłemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie podobało się też upodobanie bielika do padliny, po prawdzie podzielane przez większość drapieżników (kto by pogardził darmowym obiadem?). Lincoln stawiał na indyka, już wówczas mającego pozytywne konotacje w rodzącej się amerykańskiej kulturze. Bielik amerykański jest także w godle Filipin, jako ślad kolonialnej przeszłości, wraz z lwem zaczerpniętym od wcześniejszych, hiszpańskich kolonizatorów. Przynajmniej część Filipińczyków odżegnuje się jednak od tych zaszłości, twierdząc, że to swojski małpożer, jeden z najbardziej zagrożonych gatunków świata, mimo że ptak z filipińskiego godła w niczym małpożera nie przypomina. Nie mam pojęcia, jak tłumaczą lwa, bo na archipelagu nie ma żadnego podobnego doń zwierzęcia.

Spośród wszystkich bielików, a jest ich osiem gatunków, największą popularność w symbolice państwowej zyskał bielik afrykański, który zagościł w herbach Zambii, Malawi, Namibii oraz Sudanu Południowego. By uzupełnić wyliczenie, wspomnę jeszcze, że Wyspy Salomona pieczętują się bielikiem malezyjskim (w towarzystwie innych zwierząt).

Ale wróćmy nad Wisłę. Jeśli nie bielik, to kto jest w naszym godle? Najpopularniejszym kontrkandydatem, choć bez przesady – jego poparcie sięga w najlepszym razie 10% biorących udział w dyskusji, wobec ok. 90% głosów oddanych na bielika – jest orzeł przedni. Przeciw niemu przemawiają dużo mniejsze podobieństwo barwne i opierzone skoki (odpowiednik naszego śródstopia), które w polskim godle, podobnie jak u bielików, są nagie. Nie bez znaczenia są poza tym względy nostalgiczno-historyczne, w tym antropomorfizowanie zwierząt, zwłaszcza symbolicznych. Orzeł przedni znajduje się w godłach naszych dawnych zaborców, a w czasach zaborczych owe orły miały po dwie głowy, co podkreślało cesarski status tych państw (do dziś dwugłowy orzeł znajduje się jedynie w rosyjskim godle, choć Rosja oficjalnie caratem już nie jest). Wśród ornitologów orzeł przedni ma reputację psychopaty (grubo przesadzoną), bielik zaś opinię pacyfisty. Po prawdzie na pokojowym wizerunku bielika pojawiła się rysa, bo wraz ze wzrostem liczby tych ptaków bieliki zajęły wszystkie możliwe do zamieszkania terytoria, co niekiedy prowadzi do powietrznych zapasów, związanych z próbą przejęcia terytorium przez rywalizującą parę. Bywa, że takie bitwy kończą się śmiercią ptaków, głównie mniejszych samców. Przyznajmy jednak, że naruszenie przestrzeni powietrznej przedniaka niemal na pewno skończy się zgonem.

Poza wyżej wymienionymi do królowania na czerwonym polu tarczy kandydują inni chętni, lecz poparcie mają mniejsze niż symboliczne. Niemniej jednak zawsze lubiłem pewien koloryt politycznego planktonu, więc pozwolę sobie zaprezentować ową niszę. Z prawdziwych orłów do polskiego godła aspirują cesarski i stepowy. Oba sporadycznie zalatują do Polski, ale najprawdopodobniej nie zapuszczały się

nad gęsto zalesione tereny piastowskie, szczególnie w okrojonych granicach z początku XIV stulecia, sklejone z kilku dzielnic. Nie można natomiast wykluczyć, że oba ptaki były znane na monarszych dworach. Warto tu zaznaczyć, że choć ówczesne królestwo było biedne, najpewniej na dworze byli sokolnicy i ptaki, choćby po to, by świadczyć o statusie władcy. Ptaki były też częstymi podarkami w ramach misji dyplomatycznych. Mimo że nie miejsce tu na wspominanie polskiego sokolnictwa, nadmienię iż najlepsze lata rodzime sokolnictwo miało jeszcze przed sobą. W sposób szczególny rozkwitło w epoce jagiellońskiej i republiki szlacheckiej, a upadło wraz z kresem naszego samodzielnego bytu w XVIII stuleciu. Wówczas w Europie nie było (ponoć) równych naszym hodowli, a konkurować z nami mogły jedynie narody arabskie i środkowej Azji.

Również z kolekcji sokolniczych mógł pochodzić inny kandydat do polskiego godła – bielik wschodni, na co dzień mieszkaniec środkowej i południowej Azji. Przyznać trzeba, że ta kandydatura jest nader wątpliwa, zważywszy na skromniejsze rozmiary w porównaniu z naszym bielikiem. W czasach kształtowania się polskiego godła najprawdopodobniej bieliki były względnie pospolitymi ptakami, toteż mniejszy pobratymiec raczej był ciekawostką menażeryjną niż inspiracją. O ile w ogóle był obecny na dworach w naszej części ówczesnego świata. Jako ciekawostkę napiszę, że zgodnie z zasadą prewencji bielik wschodni znajduje się w Polsce pod ochroną, z racji jednokrotnego zaobserwowania tego gatunku w Pszczynie, podczas II wojny światowej. Podobnie rzecz się ma z innymi rzadkimi, przynajmniej skrzydlatymi, gośćmi w naszym kraju. To dobrze, dzięki temu raczej nikomu nie przyjdzie do głowy ustrzelenie tego ptaka dla trofeum (tym bardziej że każde pojawienie się rarytu, jak nazywa się w gwarze ornitologicznej rzadkości, przyciąga tłumy ornitogapiów; ubicie takiego ptaka najpewniej szybko zostałoby wykryte, podobnie jak sprawcy). To tym ważniejsze, że bielik wschodni jest gatunkiem zagrożonym w skali globalnej.

Następnymi kandydatami są orliki krzykliwy i grubodzioby, oba zapewne znacznie popularniejsze osiem wieków temu niż obecnie, choć najprawdopodobniej nie zdawano sobie sprawy z tego, że to dwa odrębne gatunki (podziału dokonał dopiero w 1831 r. niemiecki zoolog Alfred Brehm, który poza badaniami naukowymi zajmował się szerzeniem wiedzy przyrodniczej, jego książki o zwierzętach przetłumaczono na wiele języków, w tym polski, a wznawiano jeszcze po stu latach). Oba, choć są prawdziwymi orłami, do tego rodzimymi, wydają się propozycjami wątpliwymi – w porównaniu z wcześniej omawianymi są znacznie mniejsze (dlatego po polsku nazywamy je orlikami), a co za tym idzie, ich ofiary budzą mniejsze uznanie w oczach ludzi, którym polowanie nie było obce.

Kto więc jest naszym ptakiem narodowym? Cóż, jego wizerunek od samego początku był mocno stylizowany, nie sposób dziś dociec, który ptak był inspiracją. Zresztą czy to ma tak naprawdę znaczenie? Przyjmijmy po prostu, że to orzeł biały. I traktujmy nasze symbole plemienne z należytą powagą, bo żal patrzeć, jak przy okazji kolejnych turniejów sportowych wielkie firmy przerabiają polskie barwy na gadżety mające zwiększyć sprzedaż piwa lub czipsów. Albo jak wiszące na balkonach czy podmiejskich działkach biało-czerwone flagi, nieściągane miesiącami, a nawet latami, szarzeją i blakną, zmieniając się w jasnoszaro-brudnoróżowe. Albo jak na nowiutkim maszcie przed domem sołtysa powiewa flaga trzymająca się na jednym narożniku. Powiewa tak od ostatniej wichury, czyli ponad miesiąc. Flaga przy tym zawiera godło, widać urząd sołecki w Polsce jest placówką dyplomatyczną.

Wydanie: 20/2022, 2022

Kategorie: Zwierzęta

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy