Z Oslo do Białego Domu?

Z Oslo do Białego Domu?

Wiadomość o Noblu dla Ala Gore’a jest spełnieniem koszmaru sennego Hillary Clinton. Wyrasta jej najgroźniejszy rywal w walce o nominację Partii Demokratycznej w wyścigu prezydenckim
Korespondencja z Waszyngtonu

Być może jesteśmy świadkami rozpoczynania się jednego z największych politycznych powrotów, i to na urząd najpotężniejszego człowieka na świecie. Komitet pokojowej Nagrody Nobla kolejny raz przykłada swą rękę do biegu polityki światowej i zmieniania świata. Tegorocznym laureatem został bowiem Albert Arnold Gore Jr. wraz z ONZ-etowskim Międzyrządowym Panelem ds. Zmian Klimatycznych (IPCC).
Dzielona na pół nagroda przyznana została za walkę prowadzoną z ocieplaniem klimatu. Zmotywuje ona jednak zapewne Ala Gore’a do walki o Biały Dom, gdzie, zdaniem większości Amerykanów, powinien trafić w 2000 r. W owych pamiętnych wyborach wiceprezydent Al Gore minimalnie przegrał z gubernatorem Teksasu, George’em W. Bushem. Po chwilowym szoku po tym „demokratycznym” nokaucie demokratyczny kandydat wycofał się z polityki, wybrał karierę akademicką i zapowiedział rewanż za cztery lata.

Poker 2004

Kiedy jednak nadszedł 2004 r., Al Gore zrezygnował z ubiegania się o mandat swojej partii i poparł, ku powszechnemu zaskoczeniu, nie nowojorską senator Hillary Clinton, ale gubernatora stanu Vermont, Howarda Deana. Ruch ten doprowadził do rozbicia poparcia i w efekcie do wyłonienia się jako „trzeciej siły” Johna Kerry’ego, senatora z Massachusetts. Wówczas zrezygnowała również Clintonowa. Istnieje podejrzenie, że i Gore, i ona kierowali się tą samą kalkulacją: lepiej poczekać cztery lata nawet za cenę porażki Demokratów (Kerry’ego), ale mieć o wiele łatwiejsze zadanie w 2008 r., kiedy Ameryka już na pewno będzie miała szczerze dość Busha.

Efekt cieplarniany

Podczas prezydentury Billa Clintona pozostający w cieniu Al Gore znalazł sobie polityczną niszę ekologiczną. Wypowiadał się dużo i z sensem na temat zagrożeń klimatycznych. Wskazywał obszary katastrof środowiskowych, postulował rozwiązania. Po 2000 r. ten rodzaj działalności w naturalny sposób wypełnił jego aktywność. Od pięciu lat Al Gore pozostaje niekwestionowanym światowym liderem walki z globalnym ociepleniem klimatu zbierającym dramatyczne żniwo m.in. w postaci klęsk głodu powodowanych tym, że w wielu rejonach świata po prostu niemożliwe jest zebranie jakichkolwiek plonów, bo na wypalonej ziemi i pod żarem z nieba nic się nie rodzi. Winne są wysoko uprzemysłowione kraje emitujące do atmosfery miliardy ton dwutlenku węgla, który niszczy ozonową otulinę Ziemi redukującą promieniowanie słoneczne. W efekcie następuje wzrost temperatury, w wielu regionach zabójczy.
Po latach ignorowania światowego zagrożenia m.in. w wyniku aroganckiej polityki administracji Busha (która jeszcze niedawno twierdziła, że efekt cieplarniany wymyślili wrogowie i konkurenci Ameryki, aby ograniczyć jej potencjał produkcyjny), do wtóru z podobną postawą Rosji, zaczyna dominować przekonanie, że świat jest bliski „samougotowania”. Wielkim sukcesem w utrwaleniu tej świadomości stała się niedawna sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ, na której Al Gore był bohaterem.
Nim otrzymał Nobla, Gore sięgnął po… Oscara. Podczas tegorocznej edycji najbardziej prestiżowej nagrody filmowej, w kategorii dokumentu trafiła ona do twórców obrazu „Niepotrzebna prawda”. Reżysera Davisa Guggenheima i autora scenariusza Ala Gore’a. Jego pojawienie się podczas gali oscarowej wywołało największy aplauz i pokazało, jak bardzo jest popularny.
Kolejnym światowym hitem gore’owskim były koncerty Live Earth (Żywa Ziemia), które odbyły się 7 lipca br. równocześnie w: Nowym Jorku, Londynie, Hamburgu, Rio de Janeiro, Johannesburgu, Sydney i Szanghaju, z udziałem takich gwiazd jak Madonna, Jon Bon Jovi, Roger Waters czy zespołów Metallica, UB40 i Police. Na amerykańskim koncercie na Giants Stadium najważniejszym konferansjerem był właśnie Al Gore. Hit Madonny napisany na okazję koncertową „Hey, you” stał się światowym przebojem. Wydarzenie pokazywał cały świat. Wkrótce też Al Gore otrzymał prestiżową Emmy Award za swoją działalność telewizyjną i filmową na rzecz czynienia świata lepszym i sensowniejszym.

Oslo i co dalej?

Tradycyjnie 10 grudnia br. w stolicy Norwegii odbędzie się ceremonia wręczenia tegorocznych pokojowych Nagród Nobla. Albert Arnold Gore Jr. dołączy do zacnego grona takich jej żyjących laureatów jak prezydenci: Michaił Gorbaczow, Jimmy Carter, Szimon Peres, Oscar Arias, Kim Dae Dzung i Lech Wałęsa, przywódcy religijni Dalajlama i Desmond Tutu, apostoł pamięci Holokaustu, Elie Wiesel, czy bojownicy o prawa swych narodów: Nelson Mandela, gwatemalska Indianka Rigoberta Menchu, Birmanka Aung San Suu Kyi czy Iranka Shirin Ebadi.
Powszechnie uważa się, że wykład Ala Gore’a w Oslo będzie początkiem jego kampanii, której celem będzie Biały Dom. Wielu twierdzi, że Gore Anno Domini 2008 będzie lepszym produktem politycznym niż Gore z 2000 r. Tak jak to na ogół bywa z winem.
Ewentualna decyzja o udziale Ala Gore’a w amerykańskich wyborach prezydenckich powinna stać się motywem do prac dla polskich think tanków. Jest chyba o czym myśleć, zważywszy, że jest to konsekwentny przeciwnik całej prezydentury Busha, w tym interwencji w Iraku oraz kosztownego ekscentryzmu wymyślonych za Reagana „gwiezdnych wojen”, dziś nazywanych bardziej pokojowo „tarczą antyrakietową”.
Nie jest wykluczone, że Gore’a będziemy gościć w 2009 r. w Polsce na spotkaniu noblistów w 25. rocznicę przyznania tej nagrody Lechowi Wałęsie. Absencję Gore’a na tej wycieczce trudno byłoby sobie wyobrazić.

 

Wydanie: 2007, 42/2007

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy