Oszukana encyklopedia

Oszukana encyklopedia

Wikipedię nadal trudno traktować jako rzetelne źródło wiedzy

Bez względu na kierunek każdy student pierwszego roku słyszy to samo: „Wikipedia kłamie. Jest tam pełno błędów i uproszczeń. To żadne źródło, nie powołuj się, nie sprawdzaj”, przestrzegają nauczyciele i starsi koledzy. I choć internetowa encyklopedia istnieje już 21 lat, ta przestroga nie straciła aktualności.

Argumentów jest sporo. Latem tego roku ujawniono jedną z największych wpadek Wikipedii w całej jej historii. Osoba kryjąca się pod pseudonimem „Zhemao” zmyśliła lub przeinaczyła ponad 200 haseł z zakresu historii Chin i Rosji, a nawet biologii w chińskiej wersji Wikipedii. Na dodatek najnowszy raport „Information Warfare and Wikipedia” (Wojna informacyjna i Wikipedia), przygotowany przez brytyjskie instytucje – Centrum Analiz Mediów Społecznościowych oraz Instytut Dialogu Strategicznego – pokazuje, jak łatwo zmanipulować obiektywne treści i zamienić je w propagandę.

Na początku października media obiegła wiadomość, że 24-letni Maciej Nadzikiewicz będzie zarządzał Wikipedią, czyli otwartą encyklopedią internetową, która skutecznie wyparła tradycyjne księgi znajdujące się na półkach wielu domów. W internecie euforia. „Niezwykle skromny chłopak Maciej Artur Nadzikiewicz objął właśnie funkcję członka jedynie pięcioosobowego zarządu Wikimedia Europe zarządzającej Wikipedią. To jest ogromny wpływ na rzeczywistość”, napisał w swoich mediach społecznościowych dr Maciej Kawecki, od 2021 r. prorektor ds. innowacji Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie. Nominacja 24-latka na stanowisko sekretarza zarządu w Wikimedia Europe jest świetnym pretekstem, aby przyjrzeć się funkcjonowaniu Wikipedii.

Wszyscy piszą encyklopedię

Hasło „Wikipedia” w polskojęzycznej wersji portalu definiuje ją jako wielojęzyczną encyklopedię internetową działającą zgodnie z zasadą otwartej treści. Oznacza to przede wszystkim, że nie tylko można korzystać bez opłat z wpisów zamieszczonych w portalu, ale również użytkownicy mogą w nie ingerować w celu ich udoskonalania. Slogan Wikipedii brzmi w końcu: „Wolna encyklopedia, którą każdy może redagować”. Niestety, jest to w tym samym stopniu jej zaletą, co i wadą. To też zasadnicza różnica między nią a tradycyjną encyklopedią, będącą efektem pracy specjalistów. Wikipedię tworzą bowiem głównie wolontariusze, zarówno eksperci, jak i amatorzy. I chociaż Wikipedia zastrzega w swoich zasadach, że wszystkie artykuły muszą spełniać wymogi neutralności i mieć oparcie w wiarygodnych źródłach, są także na bieżąco weryfikowane i aktualizowane, życie pokazało, że z każdym z tych postulatów portal ma problem.

Wikipedia powstała w 2001 r. i na początku była dostępna jedynie w języku angielskim. Dziś znajdziemy w niej artykuły w 316 językach. Przez dwie dekady ta internetowa baza wiedzy stała się absolutną potęgą, jeśli chodzi o wyniki wyszukiwania. Większość internautów traktuje ją jako medium pierwszego wyboru, kiedy chcą sprawdzić jakieś nieznane im pojęcie. Wikipedia składa się z 6,5 mln artykułów i jest obecnie szóstą najpopularniejszą stroną internetową na świecie. Pierwszy polskojęzyczny artykuł został opublikowany już dziewięć miesięcy od powstania oryginalnego amerykańskiego portalu. Polska wersja encyklopedii liczy dziś ponad 1,5 mln haseł. „Tylko w angielskiej wersji znajduje się prawie 3,9 mln artykułów. 99% stron z Wikipedii jest wyświetlanych na pierwszej stronie z wynikami wyszukiwania w Google!”, wylicza dr Kawecki. Wokół Wikipedii narodziła się cała społeczność. Osoby współtworzące treści nazywane są wikipedystami. W polskiej wersji portalu ok. 2 tys. osób deklaruje się jako wikipedyści. Panuje między nimi specyficzna hierarchia wynikająca z zasad rządzących zamieszczaniem treści w portalu. „W związku z merytokracją i egalitarnością wiek i doświadczenie zawodowe (naukowe) nie są najważniejszymi czynnikami tworzącymi grupy wewnątrz społeczności”, czytamy pod hasłem „wikipedysta” w Wikipedii. Nie trzeba więc być specjalistą. Wystarczy mieć najnowsze dane i pewne źródło, które je potwierdzi.

Ta zasada, choć brzmi świetnie, okazuje się jednak pułapką. Dodatkowo nad jakością publikowanych informacji czuwają moderatorzy działający z ramienia Wikimedia Foundation. Nie chroni to jednak Wikipedii przed błędami, dezinformacją uprawianą przez różne grupy interesów czy przeinaczaniem faktów przez zwyczajnych żartownisiów i ludzi złośliwych. „Problemem dla Wikipedii jest choćby to, że ludzie szerzący dezinformację lub na usługach reżimów totalitarnych czy dużych korporacji mogą próbować na Wikipedii zafałszowywać niektóre informacje. Musimy temu zapobiegać”, stwierdził w wywiadzie dla portalu Nauka w Polsce prof. Dariusz Jemielniak, autor książki „Życie wirtualnych dzikich”.

Fakepedia

„Edytowanie Wikipedii to rodzaj przywileju, który dostaje się na zasadzie kredytu zaufania, że będzie się stosowało do przyjętych zasad. Kredyt ten można jednak roztrwonić poprzez łamanie zasad. Niewłaściwe zachowanie może skutkować czasowym lub nawet stałym zablokowaniem możliwości edytowania. Osoba zablokowana na stałe jest wykluczona ze społeczności”, czytamy w jednym z wpisów o tworzeniu haseł w Wikipedii. Cóż jednak z tego, jeśli jest się lobbystą jakiejś sprawy, a zawsze znajdzie się sposób, aby mieć kilka kont w internecie?

W teorii tworzenie haseł wymaga twardych danych, czyli podania źródeł i zamieszczania do nich odpowiednich linków. Jednak nawet to nie chroni przed manipulacją faktami. Jako użytkownicy Wikipedii powinniśmy sprawdzać nawet podawane źródła. O tym, że istnieje taka potrzeba, mogliśmy się przekonać wielokrotnie. W 2006 r. polska prasa opisywała oszustwo grupki autorów nazywających się „Armia Batuty”, którzy dla żartu stworzyli w Wikipedii hasło o nieistniejącej postaci historycznej, Henryku Batucie. Według zmyślonych informacji miał on być jednym z głównych działaczy Komunistycznej Partii Polski i urodzić się w Odessie w 1897 r. jako Izaak Apfelbaum. Oszustwa nie wykryto przez 15 miesięcy. O „Zhemao” i zmyślonych informacjach z historii Rosji i Chin już wspominaliśmy. W toku śledztwa, które przeprowadziła społeczność wikipedystów, wyszło na jaw, że osoba podająca się za zwyczajną gospodynię domową przez 10 lat, a więc połowę istnienia Wikipedii, pisała teksty wprowadzające innych użytkowników w błąd. Na trop tej afery jako pierwsza zupełnym przypadkiem wpadła Yifan, autorka powieści fantasy, która, szukając inspiracji do nowej książki, natrafiła w chińskiej Wikipedii na hasło o rosyjskiej kopalni srebra Kaszyn w miejscowości o tej samej nazwie. O ile miejscowość rzeczywiście istnieje, o tyle żadnej kopalni nigdy tam nie było. Najciekawszy był jednak model działania „Zhemao”. Kryjąca się pod tym pseudonimem osoba podawała w źródłach m.in. nieprawdziwe cytaty z prawdziwych książek lub publikacji naukowych bądź linki do artykułów, które, choć prawdziwe, to były nie na temat. Tworzone przez nią hasła łączyły się ze sobą i wzajemnie potwierdzały, tworząc iluzję, że użytkownicy mają do czynienia z faktami. „Zhemao”, korzystając z kilku kont, dyskutowała nad artykułami sama ze sobą i chwaliła swoje wpisy. To bardzo sprytny zabieg, ponieważ właśnie na zasadzie sporów między wikipedystami i ich ustaleń powstają kolejne hasła w internetowej encyklopedii. Było to mistrzostwo „wikipedystycznego zła”, które po części jest konsekwencją przyzwolenia samej Wikipedii na zachowanie anonimowości przez wikipedystów. „Nie ma źródeł, którym można ufać bezkrytycznie. Badania pokazują, że Wikipedia zawiera teraz nie więcej błędów niż tzw. źródła profesjonalne. A ma tę ogromną przewagę nad innymi źródłami, że mamy tam kontrolę społeczną: wiemy kto, kiedy i jak edytował dane hasło. I są tam podane odnośniki – źródła, z których zaczerpnięto dane informacje”, twierdzi prof. Jemielniak. Jak widać, kontrola społeczna nie była jednak w stanie wyłapać przez 10 lat wpisów jednej osoby. Co więcej, nie udało się ustalić jej tożsamości, a tak na dobrą sprawę nawet płci, bo swoje domysły wikipedyści mogą opierać jedynie na informacjach, jakie „Zhemao” sama o sobie zamieściła. Można więc z prof. Jemielniakiem zgodzić się o tyle, że jesteśmy w stanie wyłapać oszustwo, ale tylko wtedy, kiedy dotyczy ono wiedzy powszechnej, łatwej do zweryfikowania przez większość osób, a nie wiedzy na poziomie eksperckim, wymagającej znajomości np. chińskich dynastii lub zagadnień mikrobiologii.

Biogramy z niespodziankami

Miliony haseł Wikipedii, choć robią wrażenie, również nie pomagają w zachowaniu rzetelności wpisów. We wspomnianym już brytyjskim raporcie „Wojna informacyjna i Wikipedia” przeanalizowano działania 86 edytorów, którzy zostali wcześniej zablokowani w Wikipedii z powodu naruszenia regulaminu. Mieli oni przede wszystkim edytować wpisy dotyczące agresji Rosji na Ukrainę. Oszuści wprowadzili ponad 794 tys. zmian w prawie 333 tys. artykułów. Analiza wprowadzonych poprawek wskazuje na celowe próby manipulowania opisami wydarzeń i naginania ich do narracji prorosyjskiej. Co ciekawe, fałszerze znali się na swojej robocie – nie zmieniali całych wpisów, a jedynie podmieniali źródła i konkretne wypowiedzi, które miały świadczyć na korzyść Rosji. Autorzy badania podkreślają, że używanie tendencyjnych źródeł jest jednym z czynników, które wpływają na podatność Wikipedii na fake newsy.

Internetowa encyklopedia potrafi też dopiec osobom, które znalazły się w niej jeszcze za życia. Zasadniczym problemem jest fakt, że nie można zmieniać wpisów dotyczących własnej osoby. Adam Leszczyński, autor OKO.press, opisywał, jak przez kilka lat nie mógł się doprosić, aby zmieniono błąd w miejscu jego urodzenia z Żyrardowa na Warszawę. W podobnej sytuacji znajdował się również redaktor naczelny PRZEGLĄDU Jerzy Domański, który parę lat temu, ku swojemu ogromnemu zdziwieniu, dowiedział się, że w latach 90. był prezesem Polskiego Związku Hodowców Koni Arabskich. Ot, zwykła zbieżność nazwisk. Jerzy Domański, o którego chodziło, zmarł w 2012 r., o czym szeroko informowało środowisko hodowców koni. Ale ten fakt twórcom biogramu naszego naczelnego już umknął, a błędna informacja wisiała w internecie przez wiele miesięcy.

Słowem, z Wikipedią jest nadal sporo problemów. I choć swoją popularnością wyparła klasyczne encyklopedie, nadal wiele jej brakuje do książkowego pierwowzoru. Tak samo jak dwie dekady temu nie jest (na całe zresztą szczęście) uznawana za rzetelne źródło wiedzy. Oczywiście nie sposób przecenić wygody korzystania z tego narzędzia. Jednak wpisana w Wikipedię otwartość jest równocześnie największą przeszkodą na drodze do stania się pełnoprawną encyklopedią.

k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Shutterstock

Wydanie: 2022, 46/2022

Kategorie: Media

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy