Pamięć bez wendety

Pamięć bez wendety

W całej Hiszpanii odkryto dotąd ponad sto zbiorowych grobów cywilnych republikanów – ofiar frankistowskich represji

W 70 lat po wojnie domowej, która wybuchła 18 lipca 1936 r. i stała się preludium II wojny światowej, a zarazem krwawym poligonem ćwiczebnym dla sojuszników gen. Franco – Hitlera i Mussoliniego, w Hiszpanii toczy się gorący spór o pamięć. Społeczeństwo, które było dotąd dla Europy przykładem tego, jak można bez wstrząsów przejść od dyktatury do demokracji, podzieliło się na dwa obozy w sprawie odkrywania zbiorowych mogił ofiar dyktatury. A także w kwestii pozostałych jeszcze w wielu miastach pomników i innych symboli dyktatury Franco. Nie chodzi o frankistów, którzy zginęli z rąk republikanów, ponieważ tamte ofiary zostały na ogół policzone i uczczone.

Mauzoleum Franco

Formalnie rzecz biorąc, wykute we wnętrzu masywu skalnego w górach Guadarrama na północ od Madrytu olbrzymie sanktuarium, rodzaj podziemnej bazyliki, nazwane Valle de los Caidos, Dolina Poległych, miało być według propagandy frankistowskiej miejscem uczczenia wszystkich ofiar wojny domowej. Wejścia do bazyliki strzegą czterej gigantyczni ewangeliści – prototyp frankistowskiego monumentalizmu w architekturze. W środku sanktuarium wykutego rękami kilkudziesięciu republikańskich jeńców (większość nie przeżyła) został pochowany zmarły w listopadzie 1975 r. Francisco Franco, caudillo Hiszpanii. Zgłoszony obecnie do parlamentu przez rząd hiszpańskich socjalistów projekt Ustawy o Pamięci Historycznej nie przewiduje niszczenia architektonicznych pomników frankistowskiej przeszłości, jeśli mają wartość artystyczną lub architektoniczną.
Projekt był zresztą dziełem zmarłego w tych dniach w wieku 94 lat architekta Juana de Avalosa, socjalisty i republikanina. Franco wybrał go przewrotnie na autora monumentalnej bazyliki, w której został potem pochowany.
Sanktuarium nadal nic nie grozi, ale dzieci i wnukowie poległych republikanów nie mają na ogół ochoty, aby prochy ich bliskich choćby tylko symbolicznie czczone były w tym mauzoleum ich kata. Gorzej się jawi przyszłość pomników Franco przed różnymi gmachami wojskowymi na prowincji, zawsze przedstawianego na koniu ze względu na niski wzrost. W tych dniach dźwig usunął konia z jeźdźcem sprzed wejścia do Generalnej Akademii Wojskowej w Saragossie. Ale sporo symboli dyktatury jeszcze pozostało.

Corrida za Franco

Ogólnonarodowa dyskusja na temat uczczenia pamięci ofiar frankizmu nie zaczęła się zaraz nazajutrz po śmierci dyktatora ani nawet za pierwszych 13-letnich rządów hiszpańskich socjalistów, lecz dopiero w 70-lecie wybuchu wojny domowej. Stało się tak zapewne w dużej mierze na skutek odkrycia w ciągu ostatnich kilku lat ponad stu zbiorowych mogił ludzi rozstrzelanych czy zgładzonych w inny sposób przez frankistów już po zakończeniu wojny domowej w 1939 r.
Poszukiwania podjęte energiczniej od zeszłego roku przez Stowarzyszenie Odzyskiwania Pamięci Historycznej (ARMH) pozwoliły już historykom na ustalenie, że w zbiorowych, anonimowych grobach leży nie – jak dotąd sądzono – 30-60 tys. rozstrzelanych cywilnych republikanów, lecz co najmniej 90 tys. Drugie tyle to ofiary, których grobów prawdopodobnie nigdy nie uda się odnaleźć. Brytyjski uczony Paul Preston, który poświęcił całe życie badaniu historii wojny domowej w Hiszpanii, liczbę ofiar systematycznej eksterminacji antyfrankistów, prowadzonej przez „drugą linię” wojsk frankistowskich oraz policję po zakończeniu wojny, ocenia na 180 tys. osób. Rozstrzeliwania trwały do 1950 r. Praktyki polegające na torturowaniu więźniów politycznych trwały co najmniej do 1968 r., a policyjne mordy skrytobójcze prawie do końca panowania Franco.
W Meridzie, na południowym zachodzie kraju, podczas prac ziemnych związanych z zakładaniem miejskiego ogrodu botanicznego obok miejscowego cmentarza natrafiono na zbiorowe groby ofiar frankistowskich represji, w których – według wstępnych obliczeń – spoczywają prochy 2-4 tys. osób, z czego 1,2 tys. zidentyfikowali już naukowcy z Uniwersytetu Estremadury. Z 1,6 tys. zwłok spoczywających w zbiorowych grobach w Oviedo w Asturii ustalono dotąd tożsamość 1360 osób. Udało się odnaleźć miejsce anonimowego pochówku ofiar jednego z pierwszych aktów odwetu wojsk Franco na cywilnej ludności popierającej republikę. Ówcześni sprawozdawcy wojenni, a następnie historycy opisali, jak po zajęciu zaraz na początku wojny Badajoz w Estremadurze, sporego miasta na granicy hiszpańsko-portugalskiej, frankiści zagnali na plac corridy 1,2 tys. cywilów i rozstrzelali wszystkich z karabinów maszynowych. Teraz odnaleziono zbiorowe groby, w których zostały pochowane ofiary. Podobnie było w Maladze, gdzie znajduje się największy zbiorowy grób, w którym pochowano 4 tys. rozstrzelanych. Także w Teruelu, Saragossie, Kordobie, Jaen, Logrono, Walencji, Madrycie…
– Po zbadaniu znacznej części terenów południowej Hiszpanii, które wojska Franco zajęły najwcześniej, w ciągu pierwszego roku walk, ustalono, że w każdym miasteczku i każdej wsi jest przynajmniej jedna zbiorowa mogiła ofiar frankistowskich represji – mówi dr Santiago Macias z ARMH. – W samej Andaluzji 40 tys. osób rozstrzelano bez sądu, z czego odnaleziono dotąd miejsca pochówku 15 tys. ofiar.

Cztery sposoby zabijania

– Ogromna większość dzieci i wnuków pomordowanych – mówi Macias – nie żąda ekshumacji bliskich. Chcą tylko znać miejsce ich wiecznego spoczynku, aby móc uczcić swych zmarłych. Pragną także dowiedzieć się jak najwięcej o okolicznościach, w których zginęli. Z relacji naocznych świadków, niekiedy również skruszonych uczestników represji, dokumentów policyjnych i ksiąg cmentarnych wyłania się obraz krwawej wendety.
Historycy z Granady i Saragossy skatalogowali cztery podstawowe sposoby mordowania republikanów stosowane przez frankistów. Pierwszym był krótki, na ogół zbiorowy sąd polowy i rozstrzelanie przez pluton egzekucyjny. Drugim rozstrzelanie bez sądu. Trzecim – paseo czyli spacer. Polegał on na tym, że nieszczęśnika wyprowadzano na pole, nad rów lub na cmentarz i strzelano mu w tył głowy. Czasami zmuszano najpierw do wykopania sobie grobu. Saca, czyli wizyta dwójki żandarmów Guardia Civil – na ogół nad ranem – i wyprowadzenie w celu „wykonania wyroku” w odludne miejsce lub na cmentarz, jeśli było to na wsi, to czwarty sposób.
– Nie odkopujmy zbiorowych mogił z czasów wojny domowej, bo to szkodzi duchowi pojednania narodowego, jaki towarzyszył hiszpańskiej transformacji od dyktatury do demokracji – takie głosy daje się słyszeć w Hiszpanii często. Nie chodzi tu o konsekwencje prawne, ponieważ zarówno lewica, jak i prawica zgadzają się co do tego, że przywracanie pamięci nie może godzić w żaden sposób w ustawę amnestyjną z 1977 r. Na jej podstawie podlegają amnestii przestępstwa popełnione przez frankistowskich funkcjonariuszy porządku publicznego przeciwko osobom i prawom człowieka.
Przeciwna „odkopywaniu grobów” w sensie dosłownym i w przenośni jest przeszło połowa hiszpańskiej centroprawicy reprezentowanej przez największe ugrupowanie opozycyjne – Partię Ludową (PP), która utraciła wiosną ub.r. władzę na rzecz socjalistów.
Jak wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez hiszpański instytut badania opinii publicznej, 46,1% Hiszpanów, którzy głosują na opozycyjną centroprawicową PP, popiera stanowisko jej kierownictwa w sprawie niepodejmowania tematu rozstrzeliwań. Centroprawica jest jednak podzielona w tej kwestii. 44,8% zwolenników PP popiera bowiem ideę „przywracania pamięci historycznej narodowi”, jak najczęściej określa się w hiszpańskich mediach istotę debaty, od roku nieustającej na łamach mediów.
Według cytowanego sondażu, 77% głosujących na rządzącą ponownie (sprawowała rządy przez 13 lat, do 1998 r.) Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą (PSOE) jest za podjęciem na nowo szerokich badań historycznych nad przebiegiem wojny domowej i powojennymi represjami stosowanymi przez władze frankistowskie. Wśród zwolenników PSOE tylko 15,7% wypowiada się przeciwko „otwieraniu na nowo ran wojny domowej”.
Hiszpania podzieliła się na dwa obozy. Tych, którym zależy na podtrzymaniu ducha pojednania narodowego, ale w pełnej historycznej prawdzie, i tych, którzy uważają, że przebaczenie wzajemnych krzywd już się dokonało i nie należy wracać do przeszłości. Bardzo trudno będzie wyważyć, kto przelał więcej krwi i czyje winy były większe: zwolenników gen. Franco, który 18 lipca 1936 r. wzniecił bunt wojskowy przeciwko republice, czy obrońców legalnie ustanowionej republiki, którzy mają na rękach krew 20 tys. represjonowanych zwolenników przewrotu Franco, ale w tym aż 6,8 tys. duchownych katolickich uznanych za jego sprzymierzeńców.
Obie strony są jednak w tym sporze zadziwiająco zgodne co do tego, że ocenę należy pozostawić historykom i nie może ona mieć żadnych prawnych konsekwencji ani wpływu na losy pojednania narodowego.


Kto zaczął i dlaczego

Wojna domowa w Hiszpanii pochłonęła milion ofiar. 70 lat od jej wybuchu upłynęło 18 lipca br. W 1931 r. republikanie wygrali wybory samorządowe w głównych miastach Hiszpanii i król Alfons XIII zniechęcony opuścił kraj. Republikanie proklamowali republikę, a nowy rząd przystąpił do modernizacji Hiszpanii, aby upodobnić ją do nowoczesnych państw Europy. Zaczęto od reformy rolnej, która zyskała poparcie milionów analfabetów pracujących w wielkich majątkach, i od dyscyplinowania wojska, które ponosiło w Maroku jedną klęskę za drugą. Wielcy właściciele ziemscy, generałowie i Kościół, który miał wielkie majątki i dużą władzę, poczuli się zagrożeni. Nieliczni komuniści hiszpańscy i tradycyjnie bardzo liczni anarchiści chcieli więcej i strajkami podkopali rząd. Nieznaczną przewagą koalicja Frontu Ludowego wygrała wybory 1936 r., ale jej rząd okazał się niezdecydowany i słaby, a konserwatywni generałowie pełni determinacji.
Generał Francisco Franco, b. szef sztabu generalnego, rozgoryczony przeniesieniem na nieco niższe stanowisko, zgodził się po wielu wahaniach stanąć na czele puczu generałów dowodzących wojskami w Maroku. Zaczęło się od razu bezwzględnie i krwawo, 18 lipca 1936 r., od zastrzelenia w ich biurach, mieszkaniach i gdzie popadło tych generałów, co do których spiskowcy nie mieli pewności, czy ich popierają.

 

Wydanie: 2006, 36/2006

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy