Pamiętnik IV Rzepy

4.12.
Przez ostatnie dni ładowałem sobie akumulatory, oglądając z ogromną przyjemnością naszych siatkarzy. Ale jak się okazuje, nie wszyscy w ten sposób ładują sobie akumulatory. Są i inne sposoby podnoszenia sobie adrenaliny, taki sposób na pewno znalazł poseł Łyżwiński z panem w.n.w., czyli wicepremierem, niewicepremierem, wicepremierem. Ci dwaj dystyngowani, że zażartuję, panowie. Co ja mówię panowie?… Posłowie. Co ja mówię posłowie?… Mężowie za przeproszeniem stanu, nawet małżeńskiego. Otóż ci panowie podobno ofiarowali pracę za seks ze sobą i musicie państwo przyznać, że to jest porażająca propozycja. Moja znajoma, kiedy dotarły do niej wiadomości o tym, powiedziała, śmiejąc się przy tym perliście: – Seks z posłem Łyżwińskim to musi być tak, jakby położyć się pod młockarnię.
Albo gra wstępna w wykonaniu pana wicepremiera.
– Proszę pani! Co mi pani się waha?! Czy pani wie, kim ja jestem?! A czy pani w związku z tym wie, kim on jest?!!!
Ciekawie zaczyna nam się ten tydzień. I ciekawą figurę zalicza obecnie pan premier, bo sądził, że będzie miał obok siebie dwie łatwe do skonsumowania przystawki, a tu się okazuje, że z jednej strony ma miłośników nie IV Rzeczypospolitej, ale III Rzeszy, a po drugiej stronie zasiedli nieimpotenci.

5.12.
Proponuję urządzić narodową ściepę na przebadanie posłowi Łyżwińskiemu DNA, gdyby nie chciał sam tego zrobić, niech zna szeroki gest rodaków. Natomiast jeżeli się okaże, że pan poseł musi płacić alimenty, to już nie będziemy się składać, najwyżej jeżeli nie będzie miał pieniędzy, to sprzeda sobie kombajn, który od banków dostał właściwie za darmo. A poza tym dostanie jeszcze becikowe, może nawet ze 3 tys.

6.12.
Mikołajki. Jako prezent otrzymuję SMS-em od znajomych nowe przysłowie polskie: FIUTEK MA KROTKIE NOŻKI.

7.12.
Poseł Łyżwiński zwołał konferencję prasową, na której się odezwał. Jaki to sympatyczny, jaki łagodny, jaki nieskazitelny, jaki nawet dobrotliwy pan… Chyba nawet wzruszający. Przepraszam, ale w tej chwili muszę wytrzeć łzę, która się pojawiała w kąciku moich zdziwionych oczu.

8.12.
Dzisiaj „Dziennik” z samego rana ujawnia jeszcze inną rozmowę z działaczem Samoobrony, który mówi dziennikarzowi tak:
– Wiem o dwóch posłankach, które zmuszały mężczyzn do seksu. Rozmawiałem z chłopakiem, którego tak traktowały. Żeby pracować, to musiał „dymać” babkę, chyba jedną z najbrzydszych w Samoobronie.
Zmuszać mężczyznę do seksu?! To jak ona musiała wyglądać, że aż trzeba go było zmuszać?!

9.12.
Przed chwilą otrzymałem kolejnego SMS-a z pytaniem:
– Czy wiesz, o co będzie walczyła Samoobrona w przyśpieszonych wyborach?
– Nie.
– O reerekcję.

PS. To może dla wyluzowania się po tym ociekającym seksem tygodniu żarcik z pogranicza bajki i political fiction:
Czerwony kapturek leży z wilkiem w łóżku wymiętolony, wynudzony i zapalając papierosa cedzi słowa:
– No cóż, zęby może i masz duże…

Wydanie: 2006, 50/2006

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy