Pamiętnik IV Rzepy

17.07
Zachorowała sobie niejaka pani Owczarek mieszkająca na Śląsku. Zachorowała akurat wtedy, kiedy rozmawiała z wnuczką mieszkającą pod Londynem, co nikogo nie dziwi, bo już prawie cała polska młodzież tam mieszka. Starszą panią zaczęła strasznie boleć głowa. I wnuczka mówi do niej: „Babciu, kończmy rozmowę i dzwoń na pogotowie”.
No to babcia posłuchała, odłożyła słuchawkę i dzwoni na pogotowie. Ale pogotowie milczy jak grób i nie chce posłuchać, o co tej babci chodzi. A łeb boli coraz bardziej. To babcia znowu dzwoni do wnusi i mówi, że jest coraz bardziej chora, a pogotowie na jej ukochanym Śląsku tak jakby poszło spać wcześniej od niej. No to wnusia powiada: „Babciu, to w takim razie odłóż słuchawkę i ja teraz zadzwonię”.
I myślisz pewnie, mój ulubiony czytelniku, że zadzwoniła spod tego Londynu na Śląsk?
Ależ skąd!! Ona się połączyła z najbliższym pogotowiem u siebie i mówi po angielsku, że jej grandmother jest bardzo chora. „A gdzie ona mieszka?”, zapytali przytomni Angole. „Na Śląsku”. „A gdzie jest ten Śląsk, bo my nie mamy go w swoim obwodzie”. To wnusia mówi, że Śląsk leży w Polsce, ale tamtejsze pogotowie się nie odzywa, a babcię strasznie boli głowa, nie wspominając im, że w Polsce obecnie głowa boli każdego.
I co robią ci Angole? Powiedzieli do dziewczyny: „Pani w tej sytuacji też jest chora na głowę, żeby do nas dzwonić!”? Ależ skąd. Za pomocą internetu namierzyli pogotowie, które było najbliżej polskiej babci, zadzwonili i do nich po angielsku: „How are you?”, czyli jak się czujecie. To nasi odpowiedzieli jak to Polacy: „Nie fine”, czyli nie dobrze. „A grandmother pani wnuczki spod Londynu, mieszkająca obok waszego pogotowia, czuje się jeszcze gorzej. Mieszka tu i tu na ulicy Jana Pawła, dawniej Lenina, dawniej Hitlerstrasse, dawniej Piłsudskiego, a jeszcze dawniej Królowy Jadwigi 12 pod numerem 8”.
To nasi z tego wrażenia wysłali dwie karetki naraz.
Taki świat się robi mały.
18.07
Przemysław Edgar Gosiewski otrzymał takie stanowisko, które daje mu małe szanse, żeby mówić do dziennikarzy. To wielka strata dla polskiej satyry.
20.07
Wczoraj przemawiał do nas nowy pan premier, bardzo podobny do pana prezydenta, którego nie było widać. Nowy pan premier więcej powiedział o Afryce niż o najbliższych sąsiadach. I słusznie, ponieważ Afryka jest większa od Niemiec i jest nam do niej bliżej i mentalnie, i standardem. Łączy nas jakość dróg i chęć ucieczki z Ojczyzny.
21.07
To, o czym opowiadał pan premier podobny do pana prezydenta, to było exposé.
I ono przypomniało mi taki dowcip, jak to lekarz przed operacją uspokaja pacjenta, mówiąc: „Proszę się nie bać, ja tę operację robiłem już sto razy i w końcu musi się udać”.

Wydanie: 2006, 30/2006

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy